Witunia

368. maraton w Wituni

Robert Lida, 25 sierpień 2017, 12:39
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W sobotę na trasie wokół Wituni znowu pojawili się miłośnicy biegania z całej Polski, aby przebiec 368. maraton z Rysiem Kałaczyńskim. Tak jak rok i dwa lata temu oprócz biegu zorganizowano festyn dla mieszkańców. Tym razem impreza, której organizatorem było stowarzyszenie Kierunek Więcbork, miała szczególny charakter. Połączono ją ze zbiórką środków na rehabilitację małej mieszkanki Wituni Bianki Berezowskiej, która choruje na wrodzoną ślepotę Lebera.
368. maraton w Wituni

Na starcie przy ulicy Nowodworskiego stanęło 91 zawodników

368. maraton w Wituni

Zwycięzcy w poszczególnych kategoriach wiekowych

Po tym, jak Rysiu Kała-  czyński przebiegł swój  366. maraton, a było to 15 sierpnia 2015 roku, zapadła decyzja, że w kolejne rocznice tego wydarzenia na trasie, która posiada atest Polskiego Związku Lekkiej Atletyki, będą się odbywały maratony. Okazało się, że nazwisko Kałaczyński jest magnesem, który przyciąga do niewielkiej wsi pod Więcborkiem biegaczy z całej Polski. Tego dnia w kraju zgłoszono ponad 20 innych, oficjalnych maratonów, a jednak do Wituni przyjechali zawodnicy z Warszawy, Gdańska, Bydgoszczy, Katowic, Łodzi. Oczywiście, nie zawiedli miejscowi. Na starcie usytuowanym na ulicy Nowodworskiej stanęło 91 zawodników. Dystans maratoński ukończyło 54. Od początku bieganie w Wituni polega na tym, że każdy biega na ile go stać. Można przebiec jedno, dwa kółka i zakończyć swój udział. Są tacy, którzy twierdzili, że dadzą radę pokonać najwyżej dwa okrążenia, a potem okazało się, że niechcący przebiegli 42 kilometry 195 metrów. Już na pierwszym okrążeniu kilkuminutową przewagę wypracował sobie więcborczanin Krzysztof Brączyk i nie oddał jej do końca, a nawet powiększył. Krzysztof w tym roku na maratonie warszawskim „złamał” trzy godziny. Na ciężkiej trasie w Wituni to mu się nie udało, ale czas 03:12:56 musi budzić szacunek u znawców tej dyscypliny sportu. Jako drugi na linii mety usytuowanej tradycyjnie przed domem Rysia zameldował się Paweł Żuk reprezentujący AZS AWF Warszawa z czasem 03:22:10. Trzeci był Dariusz Darowski z Łodzi, 03:23:36. Pierwszą kobietą na mecie była miejscowa zawodniczka, zwyciężczyni z roku ubiegłego, Monika Wyrobek. Jej czas to 03:28:27. Monika, mimo bardzo młodego wieku, robi niewiarygodne postępy. Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce dołączy do krajowej czołówki.
Maratończycy pokonywali kolejne kilometry, a na boisku w centrum wsi rozkręcał się festyn sportowy. Początkowo obawiano się o pogodę, nawet kilka razy zagrzmiało, ale ostatecznie do organizatorów uśmiechnęło się słońce. Na scenie swoje umiejętności zaprezentowali mali karatecy z Więcborka, Zumba Więcbork oraz młodzi ciężarowcy z kadry okręgu i przedstawicielki fitness sportowego. Okazało się, że wśród uczestników festynu nie brakowało silnych ludzi. Zwycięzca konkursu „martwego ciągu”, pan Tomek, podniósł na sztandze 180 kilogramów, a przedstawicielka słabej płci, pani Teresa aż 100 kilogramów. Nagrodami były medale i butelki szampana. Dla najmłodszych zorganizowano gry i zabawy sprawnościowe. Nie zapomniano też o podniebieniach wygłodniałych biegaczy i gości festynu. Tradycyjną grochówkę udanie zastąpiła ogórkowa. Przez cały czas trwała zbiórka pieniędzy dla małej Bianki. Puszki błyskawicznie zapełniały się gotówką. Dochód z licytacji fantów również trafi do jej rodziców. Ten największy, czyli nissan primera rocznik 1995 należący do Ryszarda Kałaczyńskiego, nie znalazł nabywcy. Jego licytacja ma się przenieść do Internetu. Bianka sama podziękowała wszystkim za hojność, wykonując na scenie piosenkę, którą przygotowała pod okiem Agaty Pufal. Dziękowała wszystkim również jej mama. Na zakończenie tradycyjnie był wielki tort z miejscowej cukierni.
Można powiedzieć, że maraton i to, co się wokół niego dzieje, stał się Dniem Wituni. Raz w roku ściągają tutaj tłumy nie tylko biegaczy, ale osób, które chcą miło i aktywnie spędzić sobotę.