Witunia

369. maraton z Rysiem, czyli nasi górą

Robert Lida, 23 sierpień 2018, 10:29
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W sobotę trasa biegowa wokół Wituni znowu stała się areną zmagań maratończyków z całej Polski. Coroczny bieg w podwięcborskiej miejscowości rozgrywany jest w rocznicę ukończenia przez Ryszarda Kałaczyńskiego 366. maratonu. Zwyciężył ze znakomitym czasem więcborszczanin Krzysztof Brączyk. Najlepszą wśród pań była także nasza krajanka, młodziutka Monika Wyrobek.
369. maraton z Rysiem, czyli nasi górą

Na starcie 369. maratonu stanęło 78 zawodników

369. maraton z Rysiem, czyli nasi górą

Zwycięzca Krzysztof Brączyk

Na starcie biegu usytuowanym na ulicy Nowodworskiej stanęło 78 biegaczy z całej Polski. Wśród nich Andrzej Radzikowski z Warszawy: mistrz świata w biegu 24-godzinnym i zwycięzca legendarnego Sparthatlonu w 2016 roku. Byli jak zwykle Irena i Mirosław Lasotowie z Wałcza, którzy razem biegają od 28 lat i ukończyli ponad 300 maratonów. – Do Rysia przyjeżdżamy od samego początku. Bardzo odpowiada nam ten swojski klimat. Czujemy się tutaj już jak w domu. Wokół sami znajomi – mówi pan Mirek. Do Wituni przyjechała po raz kolejny Barbara Gil z Sierpca, czyli nazywana królową polskich maratonów. Na liście startowej widniały trzy nazwiska Kowalski. Okazało się, że bracia z Torunia. Na temat poszczególnych uczestników biegu można napisać osobne publikacje.
Od początku na czele stawki był Krzysztof Brączyk, najlepszy obecnie maratończyk powiatu sępoleńskiego, który legitymuje się rekordem życiowym 2:55,13. Razem z nim biegł mistrz Radzikowski. Ostatecznie na mecie pierwszy był Brączyk z czasem 2:57,50. Drugi był Radzikowski 3:06,23, a trzeci Tomasz Pawłowski z Dobrzycy 3:26,18. Klasyfikację pań wygrała więcborczanka Monika Wyrobek 3:40,12; druga była Natalia Tejchma z Warszawy 4:07,14; a trzecia Jolanta Witczak z Tarnowa Podgórnego 4:20,00.
Trasa w Wituni należy do bardzo trudnych ze względu na zmieniającą się nawierzchnię, podbiegi i trudne zakręty, dlatego wynik uzyskany przez Krzysztofa Brączyka należy uznać za bardzo dobry.
– Też tak myślę. Nie miałem w tym roku okazji biegać na szybszej trasie. Może w Poznaniu uda się pobić życiówkę – mówi zwycięzca 369. maratonu w Wituni.
W ubiegłych latach były próby zawłaszczenia tej imprezy przez ludzi kompletnie niezwiązanych z bieganiem. Dlatego tegoroczną imprezę Rysiu Kałaczyński zorganizował sam z grupą przyjaciół i mieszkańców Wituni. Pomogła pani sołtys, pomogli strażacy z Zakrzewka, pomógł Henryk Dueskau, który poprowadził spikerkę. Nie trzeba wielkich pieniędzy i organizacyjnej machiny, żeby przeprowadzić fajną imprezę. W tym dniu w Polsce odbywało się wiele biegów z cennymi nagrodami. Mimo to wielu biegaczy przyjechało do Wituni, gdzie nagrodami były tylko medale, puchary dla najlepszych i sadzonki świerków ufundowane przez Nadleśnictwo Runowo.
Podczas sobotniej imprezy zbierano pieniądze, które zostaną przeznaczone na wyjazd dzieci z sołectwa Witunia do Zakopanego. Zgodnie z przekazanym nam protokołem zebrano 611 zł.