Sypniewo

Czy tu ktoś musi zginąć?

Robert Lida, 04 listopad 2021, 10:25
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W czwartek mieszkańcy wspólnoty mieszkaniowej przy ulicy Parkowej 4 w Sypniewie drżeli o swoje życie i mienie. Na ich dom w każdej chwili mogła runąć potężna topola rosnąca w przypałacowym parku. Topola, mimo wichury, nadal stoi, ale na budynek spadło kilka sporych konarów. – Czy tu ktoś musi zginąć? – pyta jeden z mieszkańców.
Czy tu ktoś musi zginąć?

Parkowa 4 po czwartkowej wichurze

Czy tu ktoś musi zginąć?

Topola wyraźnie się przechyla

Parkowa 4 to kilkulokalowy barak wciśnięty między gorzelnię a tak zwaną „palmiarnię.” W odległości kilkunastu metrów od budynku rośnie potężna topola. Drzewo znajduje się tuż za płotem zespołu pałacowo-parkowego, jest więc własnością prywatną. Topola jak to topola w tym wieku ma już kruche gałęzie, a sam pień jest już pusty w środku. Największy problem polega jednak na tym, że drzewo, chociaż niektórzy topole uważają za chwast, wyraźnie pochyla się w stronę Parkowej 4. 
– Jak tylko wiatr mocniej wieje, to już nie śpimy. Nawet pojedyncza gałąź, która spada z tak dużej wysokości, może zrobić sporo szkody, a nawet kogoś zabić. To nie są żarty. Te gałęzie oderwały się od pnia, następnie spadły na przewody linii energetycznej. Potem się od nich odbiły i spadły tutaj do ogródka. Dosłownie o centymetry od domu. Nikt nie chce nam w tej sprawie pomóc. Właściciel pałacu chce nam tutaj zwijać asfalt i budować bramy, ale drzewa wyciąć nie zamierza – mówi poszkodowany mieszkaniec wspólnoty.
Do zdarzenia doszło około godziny 13.00. Na miejscu byliśmy kilkadziesiąt minut później. Szalejący wiatr targał koroną topoli we wszystkie strony i autentycznie baliśmy się stać w jej zasięgu. Co mają powiedzieć mieszkańcy, którzy tam przebywają na co dzień? Przebiegająca obok droga przez uczniów szkoły rolniczej jest wykorzystywana jako skrót prowadzący do pracowni mechanizacji. Byliśmy świadkami, jak grupy uczniów wracają tędy z zajęć praktycznych. 
O niebezpiecznej topoli w Sypniewie pisaliśmy na naszych łamach w marcu ubiegłego roku. Od tamtej pory nic się nie zmieniło. Czwartkowa wichura to już chyba ostatnie ostrzeżenie, jakie natura wysłała w tej sprawie. 
W czerwcu 2017 roku mieszkańcy wspólnoty o interwencję zwrócili się do Urzędu Miejskiego w Więcborku. 
„Po dokonaniu wizji terenowej pracownicy Urzędu Miejskiego stwierdzili, że przedmiotowe drzewo rzeczywiście stanowi zagrożenie i można je zakwalifikować do wycinki. Jednak aby to mogło nastąpić, właściciel gruntu powinien złożyć stosowny wniosek o wycinkę. Gmina Więcbork mając powyższe na uwadze prosi o dokonanie stosownych czynności” – czytamy w piśmie skierowanym do do właściciela Zespołu Pałacowo-Parkowego w Sypniewie. 
W normalnych okolicznościach wniosek o wycinkę należałoby skierować do gminy. Jednak park w Sypniewie objęty jest nadzorem wojewódzkiego konserwatora zabytków. 
– Tutaj jest jeszcze jeden problem. Obok tej topoli przebiega linia energetyczna. Energetyka nie zdejmie tej linii na czas wycinki. Musiałbym to zrobić na własny koszt, a to ogromne kwoty. Na razie nie podejmuję się wycinki tego drzewa – powiedział nam w ubiegłym roku Romuald Adamski, właściciel zespołu pałacowo - parkowego, który wcześniej sam przekonał się, jak niszczycielską siłę stanowi przewracające się pod naporem wiatru drzewo. Takie drzewo w listopadzie 2019 roku zniszczyło mu nowy samochód. 
To prawda, że obok topoli przebiega linia energetyczna. Kiedy w czwartek spadły na nią konary, pół Sypniewa nie miało prądu. A co będzie, gdy spadnie całe drzewo? Prędzej czy później tak się stanie. 
Problem pochyłej i kruchej topoli to jedno. Tuż obok mamy do czynienia również z ze znacznie odbiegającym od pionu kominem starej gorzelni. Tego urzędnicy i właściciel też nie widzą.