Getin Bank musi oddać miliony

Robert Lida, 10 maj 2015, 05:20
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Oszukani przez Grzegorza P. klienci Getin Banku cztery lata czekali na wyrok procesu w postępowaniu grupowym. Sąd Okręgowy w Bydgoszczy zasądził od banku na rzecz 134 poszkodowanych, którzy przystąpili do pozwu, kwotę 5.665.040 złotych wraz z odsetkami. Wyrok w tej sprawie jest nieprawomocny.
Getin Bank musi oddać miliony

Poszkodowani i ich pełnomocnicy z uwagą wysłuchali werdyktu sądu. Fot. Robert Lida

W latach 2009 - 2010 na terenie Więcborka, Sępólna, Żnina i Nakła działały na zasadzie franczyzy placówki Getin Banku prowadzone przez Grzegorza P., mieszkańca Białych Błot. Pracownicy wymienionych placówek oferowali klientom nowy produkt, nazywany pożyczką inwestycyjną, na okres 3, 6 i 12 miesięcy o wysokim oprocentowaniu (11 - 14 proc. w skali roku). Spłata odsetek miała następować co kwartał na rachunki klientów założone w tym celu w Getin Banku. Przy tej okazji otrzymywali też karty czipowe, które ułatwiały dokonywanie przelewów i wpłat ,oraz gadżety reklamowe banku. W szczególności takie oferty przedstawiano klientom, którym kończyły się terminy lokat na rachunkach oszczędnościowych albo dobiegały końca terminy poprzednich umów pożyczki. Ofert przedstawiano osobiście, telefonicznie, a nawet za pomocą druków z pieczęcią placówki Gatin Banku. Pracownicy placówek chwalili nowy produkt jako szczególnie korzystny i pozbawiony ryzyka. Nie informowali, że chodzi o czynność poza bankową, ponieważ w istocie umowy były zawierane na zupełnie inny podmiot. Klienci podpisywali umowy pożyczki w placówkach franczyzowych banku, z tym że nie otrzymywali tych umów od razu, ale przysyłano je pocztą, po kilku tygodniach. W nagłówkach tych umów jeden z poczyżkobiorców, firma Duoexpress, przedstawiała się jako zarządzający siecią franczyzową getin Banku. Po podpisaniu umowy klienci dokonywali przelewu środków, najczęściej pochodzących z likwidowanych lokat, na rachunek wskazany w umowie, który okazywał się później osobistym rachunkiem Grzegorza P. Dyspozycji przelewów i wypłat dokonywano na drukach Getin Banku. System przestał działać, gdy klienci zaczęli upominać się o swoje pieniądze. Z dnia na dzień placówki w czterech miastach zostały zamknięte. Pod ziemię zapadł się również ich właściciel i to razem z pieniędzmi. O tym procederze pisaliśmy jako pierwsi. 21 marca 2011 roku bank rozwiązał umowę agencyjną z Grzegorzem P, ale to już nic nie zmieniło.
Grzegorz P. został zatrzymany, oskarżony i skazany na 5 lat więzienia. Sąd zobowiązał go również do naprawienia szkody w całości. Biegli sądowi wyliczyli, że mężczyzna wyłudził od ponad 200 osób ponad 9 milionów złotych. Pojedyncze osoby lokowały w pożyczki od 3.000 do 197.000 złotych.
– Miałem rachunek oszczędnościowo-rozliczeniowy w Getin Banku. Zaproponowano mi tę lokato-pożyczkę i dlatego się na nią zdecydowałem. Miałem rachunek i trochę się na nim pieniędzy nazbierało,  więc zaproponowano mi coś lepszego, aby więcej zyskać. Wszystko to działo się w banku. Zaufałem temu bankowi – mówi Benedykt Bonk z Runowa, który aż cztery razy przedłużał umowę pożyczki i wcześniej otrzymywał obiecane odsetki. Pan Benedykt stanął na czele 134 poszkodowanych, którzy skierowali do sądu pozew zbiorowy, ale nie przeciwko Grzegorzowi P., tylko przeciwko bankowi. Pozew w postępowaniu grupowym trafił do sądu okręgowego w 2011 roku. Przez 2 lata trwała walka o to, żeby sąd w ogóle ten pozew przyjął. Prawnicy banku robili wszystko, aby do tego nie doszło. W końcu sąd pozew uwzględnił. Odbyło się kilkanaście rozpraw. Wszyscy poszkodowani byli zgodnie przekonani, że mają do czynienia z produktem bankowym. Tylko jedna ze 134 osób miała wątpliwości i zadzwoniła na infolinię Getin Banku. Odpowiedziano jej, że skoro jest w banku, to może być spokojna o swoje pieniądze. W ubiegłą środę sąd opublikował wyrok w tej sprawie. Wymiar sprawiedliwości zasądził od Getin Noble Banku na rzecz powoda 5.665.040 złotych wraz z odsetkami ustawowymi od dnia 4 marca 2013 roku do dnia zapłaty. Ponad to bank ma pokryć koszty sądowe w wysokości 126.817 złotych zapłacić oraz 2.879 złotych za ogłoszenie, które sąd zamieścił w prasie, szukając poszkodowanych. W chwili publikacji wyroku na sali było tylko kilkoro poszkodowanych oraz ich pełnomocnicy Ewa Piróg-Wolska oraz Tadeusz Felski, właściciele kancelarii adwokackiej z Torunia. Sąd oparł swój wyrok na artykule 429 Kodeksu cywilnego dotyczącego odpowiedzialności za osoby, którym powierzono wykonywanie czynności.
– Przeprowadzone postępowanie dowodowe wykazało, że działania banku, który dynamicznie tworzył dużą sieć placówek agencyjnych, były niezbyt staranne w zakresie weryfikacji kandydatów. Gdyby bank weryfikował wszystkie dane podane przez tą osobę, to by ustalił, że nie wszystkie dane były prawdziwe. W takiej sytuacji to powinno budzić wątpliwości co do rzetelności takiej osoby. Biorąc pod uwagę specyfikę działalności bankowej to powinno być rygorystycznie przestrzegane. W działaniach banku można mówić o winie nieumyślnej, a co najmniej lekkomyślności w zakresie prowadzenia nadzoru nad oddziałami prowadzonymi przez agentów. Nadzór był bardzo skromny i nieregularny. Mówiono klientom, że jest to produkt bankowy, co skłoniło do lokowania pieniędzy na tej lokacie. Nie można mówić, że to było przy okazji. Istniał wyraźny związek funkcjonalny pomiędzy zadaniami, które realizował sprawca jako agent, a całym tym zdarzeniem. Oszukane osoby były klientami tego banku. Sprawca wykorzystywał do popełniania przestępstwa fakt posiadania sieci franczyzowej i posiadane w związku z tym informacje bankowe. Wszyscy poszkodowani ulegli iluzji, że znaleźli się w banku – uzasadniał wyrok sędzia Wojciech Rybarczyk.
– Nie chcę komentować wyroku. Mogę powiedzieć, że na pewno wystąpimy o jego pisemne uzasadnienie – powiedział tuż po ogłoszeniu wyroku pełnomocnik banku. W procesie karnym sąd nakazał Grzegorzowi P. zwrot pieniędzy poszkodowanym.
– Nie otrzymaliśmy dotąd ani złotówki. Wystąpiliśmy do sądu o nadanie wyrokowi klauzuli wykonalności. Niestety, komornicy są bezradni, ponieważ ten pan w odpowiednim czasie wyzbył się majątku. Uważam, że to jedyna droga, aby coś odzyskać. Jeśli będzie apelacja, to dalej pójdziemy drogą sądową. Jest to duża grupa ludzi, ale są to ludzie inteligentni i nie będą szukać jakichś innych metod rozwiązania. Wybiorą jedynie słuszną drogę sądową – mówi Benedykt Bonk. Wyrok nie jest prawomocny i przysługuje od niego odwołanie do Sądu Apelacyjnego w Gdańsku. Niemniej wydaje się, że poszkodowani, którzy przystąpili do pozwu zbiorowego uczynili istotny krok w kierunku odzyskania swoich pieniędzy. Z drugiej strony przedłużające się procesy sądowe źle wpływają na reputację banku. W naszym regionie Getin Bank jest spalony na długie lata.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...