Gminna polityka wykańcza swoich

Robert Lida, 04 listopad 2012, 05:15
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W ramach zakrojonej na szeroką skalę akcji wykańczania własnych firm, władze Sępólna zafundowały 374 uczniom gminnych placówek oświatowych obiady za 3,97 złotych brutto. Przetarg na przygotowanie posiłków wygrała firma Gastro Service z Koszalina. Organizatorem przetargu i instytucją finansującą jest Ośrodek Pomocy Społecznej w Sępólnie.
Gminna polityka wykańcza swoich

Szanowna redakcjo.
Czytając artykuł z 18.10.2012 r. pt. „Pełny brzuch urzędnika, większa satysfakcja mieszkańca”, nie mogłam powstrzymać się od komentarza oraz kilku pytań, które chcę tu przedstawić.
Moje pytanie brzmi: Co mówi specyfikacja o obiadach dostarczanych do szkół w ramach dożywiania dzieci, które mają taki obiad zapewniony dzięki OPS-owi?
Zgodnie z normą ma to być pełnowartościowy, CIEPŁY posiłek dla dziecka. Niestety, nie trzeba być geniuszem, żeby zauważyć, że obiady, które codziennie dojeżdżają z Koszalina, czyli ponad 120 km od szkoły, są po dotarciu na miejsce zimne. Firma, która wygrała przetarg na dostarczanie posiłków do placówek szkolnych, obniżyła koszt jednego obiadu o 50 groszy od poprzednika i tym samym wygrała przetarg. Każdy, kto zna realia i wie, ile kosztuje paliwo, wie, że w koszt tego obiadu wchodzi również transport. Czyli nie dość, że dzieci w październiku otrzymują zimne obiady, to są to obiady jakościowo gorsze. Z opowiadań dzieci wiem, że ziemniaki są nie do jedzenia, bo nie da się ich rozgnieść. Zupy są obrzydliwe. Dzieci nie chcą jeść takich obiadów, więc głodne wracają do klas, a obiady lądują w zlewkach.
Wiem, co piszę, bo poprzedniego roku moje dziecko chodziło również na obiady w szkole, które dojeżdżały z Sępólna. Były ciepłe, pyszne i jakościowo dobre.
Jak można sponsorować dożywianie urzędników z unijnych pieniędzy, fundując im totalne obżarstwo, a dożywianie dzieci, które tego naprawdę potrzebują (bo czasami jest to ich jedyny, ciepły posiłek w ciągu dnia), wystawiać na przetarg i pozwalać brać w nim udział firmom spoza powiatu, a nawet województwa? To jest dopiero marnotrawstwo pieniędzy. Czy ktoś z OPS-u był w szkołach dożywianych przez firmę z Koszalina, aby sprawdzić jakość posiłków oraz czy dzieci chętnie je zjadają?
Proponuję pieniądze zaoszczędzone w przetargu na dożywianie dzieci przeznaczyć na przedświąteczne premie, szkolenia i sylwestrowe zabawy dla pracowników OPS-u. Gratuluję dobrych przetargów, cudownych oszczędności kosztem dzieci oraz wszelkich starań, aby polskie dziecko mogło zjeść jeden ciepły posiłek w szkole. Chciałabym również podziękować w imieniu tych rodziców, którzy płacą sami za obiady, a otrzymują żywieniowy bubel. Przed nami zima. Mam nadzieję, że firma z Koszalina zdąży w styczniu z zupą do szkoły, zanim zamarznie w termosie.
Pozdrawiam wszystkich Czytelników i rodziców dożywianych dzieci.

Rodzic

– Świeżego, zdrowego i pełnowartościowego posiłku za takie pieniądze nie da się ugotować. Chyba że zatrudnia się ludzi na czarno i nie płaci uczciwie podatków - mówi Bożena Binkowska, która prowadzi szkolną stołówkę w Zespole Szkół nr 3 w Sępólnie.
Na efekty gotowania w Koszalinie dla dzieci z gminy Sępólno długo nie czekaliśmy. Powyższy list jest na to dowodem. Według naszych ustaleń fizycznie obiady są przygotowywane w Czarnem i dowożone do szkół w termosach w godzinach 9.00 - 10.00. Należy więc przyjąć, że panie kucharki wstają w środku nocy, aby wyrobić się na czas. Zanim posiłek trafi do punktu wydawania, jest już zimny, a opieka społeczna chwali się, że to często jedyny, ciepły posiłek dla niektórych dzieci w ciągu dnia.
– Wczoraj była pieczeń rzymska. Ani jedno dziecko nie tknęło mięsa – mówi dyrektor Zespołu Szkół nr 1 w Sępólnie Katarzyna Kolasa.
– Były u nas panie z opieki społecznej. Sprawdzały temperaturę, estetykę, wielkość porcji i nie było zastrzeżeń – mówi z kolei szefowa Zespołu Szkół w Wałdowie, Halina Kozłowska.
Dzieci w szkole nie chcą się skarżyć na obiady, ale w domu rodzicom, tak.
– Niech się cieszy, że w ogóle coś dostaje – miała odpowiedzieć jednemu z rodziców pani z OPS-u.
W takiej cenie porządnego obiadu nie da się przygotować, zwłaszcza że obiad musi pokonać jeszcze sporo kilometrów. Nikt nie zauważył, organizując przetarg, że w Zespole Szkół nr 3 w Sępólnie, który wyłączono z przetargu, w cenie obiadu pracownicy Bożeny Binkowskiej zmywali jeszcze naczynia. Natomiast w pozostałych szkołach wydanie posiłku i zmywanie naczyń obciąża budżet szkoły, więc tak naprawdę ten posiłek jest realnie droższy. Gmina czy OPS mogą organizować przetargi ograniczone do oferentów ze swojego terenu, ale akurat gmina Sępólno i jej burmistrz miejscowych mają po prostu gdzieś i nie musi to być wcale firma pani Binkowskiej, której po przegranym przetargu podwyższono czynsz.
To jest dokładnie przypadek Spamedu. Swoich, uczciwie płacących, trzeba wykończyć. Czy miejscowa garkuchnia przygotowałaby nieświeże mięso czy niedogotowane kluski (to podobno częsty przypadek)? To jest niemożliwe. W ten sposób ta firma traciłaby zbyt wiele. Ponadto z miejscowym kontakt jest na bieżąco. Co z tego, że dyrektorzy szkół dzwonią do Koszalina, a stamtąd odsyła się ich do Debrzna? Nasze firmy podatki płacą tutaj, a „obcy” gdzie indziej. Ta prawda nie dociera do burmistrza Stupałkowskiego i jego kiepskich doradców. Nasze firmy dają pracę miejscowym, a tamte obcym. Długo można by mnożyć te zależności.
I jeszcze jedno, co na to wszystko rzecznik konsumenta, Państwowa Inspekcja Handlowa i powiatowy sanepid? Z tej ostatniej instytucji do szkoły, w której nawet głodne dzieci nie chcą jeść obiadów, droga naprawdę nie jest daleka.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...