Więcbork

Jak nas oszukał radny Chęś Zatajone dochody ujawnił nagle z obawy przed dzisiejszą publikacją

Piotr Pankanin, Robert Lida, 26 sierpień 2021, 10:15
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Więcborski radny Marian Chęś, składając w styczniu oświadczenie majątkowe w związku z objęciem swojego mandatu, nie ujawnił w nim dochodów z wynajmu mieszkania znajdującego się w kamienicy przy placu Jana Pawła II. Chodzi o kwotę 6.024 zł. Kiedy zaczęliśmy przygotowywać się do publikacji materiału na ten temat i wizycie redaktora naczelnego u więcborskich burmistrzów, w Biuletynie Informacji Publicznej gminy Więcbork pojawiła się korekta oświadczenia radnego Chęsia.
Jak nas oszukał radny Chęś   Zatajone dochody ujawnił nagle z obawy przed dzisiejszą publikacją

Radny Marian Chęś jest także kierownikiem sekcji podnoszenia ciężarów więcborskiego Gromu. Czy zdjęcie pochodzące z jego profilu na Facebooku ma zachęcić więcborskie dzieci i młodzież do „atrakcyjnego” uprawiania sportu?

Marian Chęś, wywodzący się z burmistrzowskiego komitetu wyborczego Więcbork - Nasza Gmina, został radnym po wyborach uzupełniających pod koniec ubiegłego roku, zastępując radnego Wojciecha Janickiego, który złożył swój mandat. Chęś został radnym bez przeprowadzania głosowania, ponieważ był jedynym kandydatem. Przepis ustawy o samorządzie mówi, że nowy radny w terminie 30 dni od daty objęcia mandatu, czyli złożenia ślubowania, składa na ręce przewodniczącego rady oświadczenie majątkowe dotyczące roku poprzedniego. Takie oświadczenie radny Chęś złożył 15 stycznia br. Napisał w nim, że posiada majątek w postaci domu o powierzchni 125 metrów kwadratowych, oraz mieszkania o powierzchni 50 metrów, które są objęte współwłasnością małżeńską. W rubryce dochody wykazał dochody z tytułu umowy o pracę, 304 zł za sędziowanie zawodów sportowych oraz 173,16 zł diety radnego. Przypominamy, że podanie nieprawdy lub zatajenie prawdy w oświadczeniu majątkowym jest przestępstwem z artykułu 233 paragraf 1 Kodeksu karnego. Przestępstwo to jest zagrożone karą pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. Kodeks karny mówi tylko o karze pozbawienia wolności. Innej nie przewiduje. Trzeba również pamiętać o tym, że takie oświadczenie trafia jednocześnie do właściwego urzędu skarbowego. 
Z oświadczeniem radnego Chęsia do tej pory nic się nie działo. Wszyscy pewnie przyjęli je jako rzetelne i odpowiadające prawdzie. Tak było do czasu, kiedy w wydaniu z 22 lipca, jak to czynimy każdego roku, opublikowaliśmy dane zawarte w oświadczeniach więcborskich samorządowców. Wówczas od jednego z Czytelników otrzymaliśmy informację, że państwo Chęsiowie odpłatnie wynajmują mieszkanie przy placu Jana Pawła II. Żeby było ciekawiej wynajmują je rodzicom radnego. Potwierdzają to dowody wpłaty z więcborskiego urzędu pocztowego na kwotę 502 zł miesięcznie. Ta sprawa ma jeszcze jeden czysto ludzki aspekt, ale o tym nieco później. Zatem w oświadczeniu, na które się powołujemy, jest mieszkanie, ale dochodów z jego wynajmu nie ma. Sprawa jest oczywista. Roczny dochód w kwocie 6.024 zł został zatajony. O tak znacznej kwocie raczej trudno zapomnieć. Mamy więc sytuację, w której radny, decydujący o publicznych milionach, mataczy przy swoich dochodach. Nie musimy dodawać, że wynajem jest opodatkowany. Co na to Urząd Skarbowy w Sępólnie?
Radny Chęś nie tylko zataił swoje dochody, ale również wyrzucił z mieszkania własną matkę, odciął jej prąd, co również jest złamaniem prawa. Radny przez kilka lat wynajmował rodzicom swoje mieszkanie i nagle złożył wniosek o ich eksmisję. Sądu w Tucholi rodzinna relacja powoda i pozwanego nie interesowała. Zapadł bezduszny wyrok w sprawie eksmisji. Niemniej, sąd zdecydował, że najemca może zamieszkiwać w lokalu jeszcze przez 6 miesięcy od daty uprawomocnienia się wyroku eksmisji, a było to w maju br. Marian Chęś, odpłacając się swojej matce za lata poświęceń, postanowił ją wyrzucić na bruk. Jakby tego było mało, kilkanaście dni temu kobiecie odcięto prąd, tłumacząc to zmianą operatora. Ustawa o ochronie praw lokatora wyraźnie zabrania takich praktyk. Prądu nie można odciąć nawet dłużnikowi. Tymczasem mimo nakazu eksmisji lokatorka regularnie płaci czynsz i rachunki za energię elektryczną. 
Zbulwersowany tą sytuacją redaktor naczelny „Wiadomości Krajeńskich” interweniował w tej sprawie u więcborskich burmistrzów. Jednocześnie poinformował ich, że jeszcze o radnym Chęsiu przeczytają na naszych łamach. Pozbawiona prądu kobieta nadal żyje jak w średniowieczu, ale za to burmistrzowie z kolegą radnym „połapali się”, z której strony może nadejść atak i dokonali tak zwanego ataku uprzedzającego. W dniu 9 sierpnia w Biuletynie Informacji Publicznej gminy Więcbork zamieszczono korektę oświadczenia majątkowego Mariana Chęsia złożonego w styczniu. Korekta polega na tym, że w punkcie dotyczącym dochodów pojawiło się 6.000 zł z tytułu wynajmu mieszkania. Po blisko 9 miesiącach i akurat teraz radny przypomniał sobie o tak niebagatelnej kwocie. Co z tego, skoro i tak popełnił błąd, ponieważ na dowodach wpłaty jest kwota 502 zł płacona miesięcznie, a nie 500 zł. Wygląda na to, że potrzebna będzie kolejna korekta. Przy okazji pan radny teraz musi się wytłumaczyć przed urzędem skarbowym i prawdopodobnie zapłacić należny podatek. Radny Chęś dobrze wiedział co ma na sumieniu i zapewne po rozmowie z burmistrzami teraz stara się to wyprostować. Niestety, przepisy nie podają granicznego terminu złożenia korekty oświadczenia. 
Wygląda na to, że mamy tutaj do czynienia z luką prawną. W urzędzie skarbowym złoży korektę z wyjaśnieniami i prawdopodobnie grzechy zostaną mu odpuszczone. 
Marian Chęś do tej pory czuł się bezpieczny. Przecież chronił go burmistrz, zastępca i radni: Władysław Rembelski, Anna Łańska, Grażyna Kopta, Natasza Ksobiak, Beata Lida, Stanisław Piłka, Jan Antczak, Mateusz Łański, Jacek Kabatek, Andrzej Wenda, Brygida Migawa, Henryk Szwochert, czyli ekipa spod znaku komitetu wyborczego Więcbork - Nasza Gmina, który zdominował więcborski samorząd. Marian Chęś do rady miejskiej wszedł kuchennymi drzwiami i od początku zaczął kombinować. 
Ktoś powie: – Dajcie spokój. To przecież głupie 6 tysięcy. To nie o pieniądze tutaj chodzi, ale o moralne prawo do reprezentowania mieszkańców. Czy tego zaufania godny jest człowiek, który zataja dochody? Który wyrzuca własną matkę na bruk i pozbawia ją energii elektrycznej? Kto ma choćby odrobinę sumienia, ten łatwo odpowie sobie na to pytanie. 
Sprawa wynajmu mieszkania przy placu Jana Pawła II ma jeszcze inny aspekt. Tę nieruchomość gmina sprzedała osobie prywatnej jako lokal mieszkalny. Taki zapis widnieje w księdze wieczystej. Tymczasem zgodnie z prawem budowlanym to nie jest lokal mieszkalny. To może być strych, suszarnia, gołębnik czy tym podobne. Zgodnie z ustawą to nie mogą być pomieszczenia przeznaczone na pobyt ludzi. Chodzi tutaj o wysokość pomieszczeń. Lokal, o którym tutaj mowa znajduje się na poddaszu budynku. Prawdopodobnie został wygospodarowany ze strychu. Przepis prawa budowlanego mówi, że pokoje w budynkach zamieszkania zbiorowego muszą mieć minimalną wysokość 2,5 metra w świetle. Przy stropach pochyłych, a taki tutaj mamy przypadek, jest to wysokość średnia liczona między największą, a najmniejszą wysokością pomieszczenia, lecz nie mniejszą niż 1,9 metra. Przestrzeni o wysokości poniżej 1,9 metra nie zalicza się do odpowiadającej przeznaczeniu danego pomieszczenia. Takich warunków lokal radnego Chęsia na sto procent nie spełnia. Tam jest znacznie niżej. Tylko niskie osoby mogą tam zachować pozycję wyprostowaną. Lokal został sprywatyzowany za rządów poprzedniego burmistrza, ale na pewno nie jest to lokal mieszkalny. To pokazuje jak działa gmina Więcbork. Wniosek z tej historii jest też taki, że radny Chęś wynajmuje jako mieszkanie lokal, który mieszkaniem w myśl prawa nie jest i jeszcze bierze za to pieniądze, o których przypadkiem zapomniał w swoim oświadczeniu majątkowym. 
 

Panowie burmistrzowie, szkoda...

Nie mam zwyczaju tuptać do władzy. Nawet do tej, za którą tu i ówdzie obwiniają mnie wszyscy dobrze śledzący powiatowo-gminne rozgrywki i, nierzadko, zagrywki. Władza, jakkolwiek by się to zabarwiało, to jeszcze nic złego. Dobra władza to wiele dobra płynącego w objęcia wdzięcznej społeczności. Kiepska władza, to zło, które nawarstwia się wprost proporcjonalnie do pędzącego czasu. A ten, więcborska władzo, śmiga jak szalony. I na dobre, i na złe (niewłaściwe skreślić). 
 
Nie mam pojęcia, czy głosiciele bzdetnych haseł typu „wolne media” żyjący i słynący z „wolnego”, acz kosztownego posługiwania choćby więcborskiej władzy, wiedzą coś o niejakim Chęsiu, na dodatek Marianie. Jeśli wiedzą, bo wyczaili to na naszych łamach, to niech coś napiszą albo stojąc w krótkich portkach za kamerką, bodaj w kościele, nieśmiało nakręcą. My to czynimy dzisiaj, jak na wolne media przystało. Zachęcamy do ostrego pióra i niezbyt tępej mowy. 
Marian Chęś, nie Mariusz za jakiego podaje się na facebooku, od jakiegoś czasu zasiada w Radzie Miejskiej Więcborka. Jest jednym z trzynastu radnych z ekipy miejscowej władzy. Po drugiej stronie barykady nieśmiało szepczą zaledwie dwie osoby. Nie jest tajemnicą, że miażdżą-cą większością układnych „zasiadaczy” rady rządzi przewodnicząca Anna Łańska. Na co dzień jest ona partnerką wiceburmistrza Jacka Masztakowskiego. To m.in. za jej przyczyną ugrupowanie, które skutecznie wyparło poprzedniego burmistrza Więcborka, zmieniło front. Piętnowanie krytykowanych przez nich rządów burmistrza Pawła Toczki, po przejęciu władzy i strawieniu wielowątkowego sukcesu, przeszło w systematyczne powielanie wyśmiewanych błędów. O ilości i jakości potknięć więcborskiej władzy przyjdzie jeszcze nie raz pisać. Tymczasem najbardziej nie cierpiącym zwłoki jest ciężki przypadek radnego Mariana Chęsia. 
Tenże człowiek sposobił się do wyborów pierwotnie z ugrupowania ludowców, organizowanych przez m.in. starostę Henryka Pawlinę. Ba, uczestniczył nawet w spotkaniach organizacyjnych w jednym z ośrodków wczasowych. Ostatecznie uważany przez ludowców za „szpiega” wylądował w ugrupowaniu burmistrzowskim. Wyborów ‘2018 nie wygrał. Pomocną dłoń „Egonowi” koleżanki i koledzy z ugrupowania więcborskiej władzy podali z końcem ubiegłego roku. Jak wieść gminna niesie, miało do tego dojść w domu radnej Nataszy Ksobiak i Marka Ksobiaka – pracownika ZGK Więcbork w obecności burmistrza Waldemara Kuszewskiego i kilku radnych. Ostatecznie 22 grudnia ub. roku Marian Chęś przyklepany zgodnie złożył proceduralne ślubowanie i został radnym. 
 
Oszustwo radnego Chęsia
Świeżo upieczony radny zobowiązany został do złożenia oświadczenia majątkowego, które podpisawszy czytelnie, złożył na ręce swojej koleżanki Anny Łańskiej. Przewodniczącej nie zdziwiło, że „Egon” dysponujący wykupionym od gminy mieszkaniem nie ujawnia dochodów. Ot, pewnie uznała, że radny udostępnia „gołębnik” na więcborskim rynku swoim rodzicom w zamian za opiekę nad przeuroczymi wnuczętami. Niestety, przeliczyła się. Marian Chęś z małżonką pobierają do dzisiaj 502 zł czynszu oprócz kosztów energii, wody, ścieków i ogrzewania pozostających na głowie rodziców. Klitka, którą jakieś burmistrzostwa bezprawnie nazwało lokalem mieszkalnym, z zasobów miejskich trafiła w ręce małżeństwa Chęsiów. Ci najpierw wynajęli, by wypowiedzieć, a następnie po przedziwnym wyroku tucholskiego sądu z 14 grudnia ub. roku otrzymali nakaz opuszczenia mieszkania syna bez prawa do lokalu socjalnego. Sędziego nie obchodziło, że wyrzucani przez niego na bruk ludzie, to rodzice Mariana Chęsia i teściowie Eweliny Chęś budujący im dom na oś. Słonecznym, który aktualnie zamieszkują. Sędzia Dobies orzekł o „braku podstaw, aby uznać, że pozwani nie są w stanie zaspokoić swoich potrzeb mieszkaniowych we własnym zakresie”. Czas do sądnego dnia eksmisji na bruk rodziców radnego Mariana Chęsia biegnie nieubłaganie. Będziemy się temu pilnie przyglądać. Już dzisiaj też zachęcamy do obecności na miejscu obu burmistrzów i wszystkich radnych z ugrupowania Więcbork - Nasza Gmina. Przy okazji będzie można się przyjrzeć parametrom przestrzennym jednego z wielu więcborskich „gołębników” szumnie zwanych „lokalami mieszkalnymi”.
Postawa radnego Mariana Chęsia, który w pełni świadomie stał się osobą publiczną, a nawet zaufania społecznego, musi budzić niepokój. Natomiast fakt, że z premedytacją oszukał nas wyborców i organa skarbowe fałszując oświadczenie majątkowe z wykorzystaniem własnych rodziców, budzi strach i przerażenie. Jak to jest, że radny Marian Chęś – półroczny oszust dopiero pod naporem naszych łamów prostuje kłamstwo i nie pójdzie do więzienia? Dlaczego każdy złodziej czy oszust nie ma szans do prostowania swoich przestępstw powołując się na radnego Chęsia?
 
Hydro Marian
Radny Marian Chęś to kiedyś ciężarowiec, a obecnie kierownik sekcji podnoszenia ciężarów Gromu. Do połowy marca br. długo pracował w Zakładzie Gospodarki Komunalnej w Więcborku. U boku byłego także ciężarowca, a obecnie (być może już nie) instruktora w sekcji p.c. więcborskiego Gromu Marka Ksobiaka, tworzyli zgraną parę. Nie tylko w klubie. Obaj to hydraulicy, którzy oprócz pracy w spółce gminnej prowadzą własne firmy. „Hydro Marian” i „Ksomark” na swoim FB poleca radna Natasza Ksobiak. Ich wspólną pracę bogato ilustruje Marek Ksobiak, akcentując radnego Chęsia przy łopacie, podczas gdy on nadzoruje. Wieść gminna od bardzo dawna niesie, że obaj robili tak zwane fuchy w czasie pracy lub po godzinach z wykorzystaniem majątku podmiotu gminnego. Potwierdzeniem bądź zdementowaniem krążących wieści powinna się zająć niezależna komórka z dala od więcborskiej władzy. Najlepiej prokuratura, do kontaktu z którą burmistrza Waldemara Kuszewskiego szczerze zachęcamy. 
 
Nie o to chodziło, burmistrzowie
Kiedy do naszej redakcji dotarła wieść o oszustwie radnego Mariana Chęsia i o sponiewieraniu przez niego rodziców pozbawionych do dzisiaj energii elektrycznej, podjąłem rozmowę z Waldemarem Kuszewskim. Był na urlopie i być może dlatego nie chciał zbytnio trawić drastycznego przypadku łączącego burmistrza z Marianem Chęsiem. Po w zasadzie jednostronnej rozmowie padła decyzja o spotkaniu i rychłej pomocy dla rodziców Mariana Chęsia. Zadeklarowałem, że jako redakcja chętnie zrobimy co możliwe, żeby tylko w rozbujanym na dobre XXI wieku państwo Chęsiowie mieszkając na więcborskim rynku, nie cierpieli z powodu idiotyzmów radnego z Więcborka. Usłyszałem zapewnienie, że temat został podjęty i omówiony szczegółowo podczas bezpośredniego spotkania. Doszło do niego w gabinecie burmistrza w obecności Jacka Masztakowskiego. Przedstawiłem obszernie dramat rodziców radnego, którzy w napięciu, lecz pozbawieni prądu, oczekują bruku. Liczyłem na głębokie westchnienie, a po nim na podjęcie szybkiego i sprawnego „pionowania funfla” z wspólnego komitetu. Okazało się, że zadbano nie o interes pokrzywdzonych rodziców radnego Chęsia, lecz o jego wizerunek. Bo oto zamiast prądu i zapewnienia rodzicom spokoju, na ręce słabo zorientowanej przewodniczącej Anny Łańskiej jej „Egon” czyli Marian Chęś, złożył sprostowanie oświadczenia. Oczywiście za publiczne oszustwo nie kazano mu wyborców zwycięskiego ugrupowania przepraszać. Przewodnicząca Anna Łańska zerknęła, co rzecze Prawo prasowe. Potrafiła nawet trochę popogrozić nam w tym temacie. O Prawie karnym naruszonym przez „funfla” już nic nie wie. Dlaczego? A bo dwukrotnie przyjęła fałszywe oświadczenia Mariana Chęsia. To ze stycznia i sprostowanie sprzed tygodnia, które dalej obarczone jest oszustwem. 
Czy władzy należy wskazywać problemy dotyczące jej wyborców? Po tym splocie wydarzeń chciałoby się powiedzieć - nie! Nie chciejmy jednak, by stało się to kanonem rozpasającym ją do granic. Wskazujmy na pijaczków zatrudnionych w urzędach, na supermenów tudzież kobieciarzy, romansujących w przestworzach magistratów z najwyższych foteli, na klany rodzinne i powiązania z lokalnym biznesem, na dyletantów zasiadających w referatach, wreszcie na bezradnych radnych, łażących na sesje w celu pobrania diety i poprztykania na „komórze”.
Minęliśmy półmetek wyborów samorządowych ‘2018. Kolejne za dwa lata. Zróbmy wszystko, żeby nie dać uprawnień słabej władzy do rządzenia nami. Nie dajmy się więcej nabrać na przedwyborcze hasła, wznoszenie modłów, podstępne oracje, prostackie umizgi. Niech od kolejnych wyborów na czele pochodu do lepszego jutra staną najlepsi spośród nas.