Więcbork

Kolejne partactwo w Więcborku

Robert Lida, 11 czerwiec 2019, 13:45
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Ktoś nieudolnie przygotował inwestycję polegającą na budowie molo w Więcborku, ignorując konieczność wykonania solidnych badań dna jeziora. W efekcie przygotowane pale pod pomosty są za krótkie o... 10 metrów. Skutek finansowy jest taki, że do i tak drogiej inwestycji trzeba dopłacić jeszcze 400.000 złotych.
Kolejne partactwo w Więcborku

Prace przy budowie więcborskiego mola stanęły w miejscu. Fot. Piotr Pankanin

Jeszcze niedawno pisaliśmy o kładzeniu nawierzchni na ulicy Pomorskiej w Więcborku, gdzie dochodziło do kilkukrotnych partactw ujawniających urzędniczą ignorancję. Przerywana i wznawiana inwestycja w boleściach dobrnęła do finału. Wtedy to okazało się, że trzeba wymienić rurę deszczową, ponieważ urzędnik burmistrza zajmujący się budownictwem nie przewidział, że położona trochę wcześniej jest za cienka. Wymiana kosztowała jakieś 200 tysięcy. A co to za problem? Wymieniono, zapłacono z naszych podatków i już! Teraz okazało się, że do pomostu budowanego na więcborskiej promenadzie trzeba będzie dopłacić aż 400 tysięcy zł. W trakcie prac pale wbijane w grunt jeziora okazały się za krótkie. Dokumentację badań podłoża przygotował m.in. prof. ndzw. dr hab. inż. Maciej Kordian Kumor z Bydgoszczy. Kiedy kolejne partactwo?
Wykonawca budowy zameldował inwestorowi, że pale pod pomosty przygotowane zgodnie ze specyfikacją zawartą w dokumentacji są zbyt krótkie. Najdłuższe pale według dokumentacji miały nieco ponad 11 metrów. Wystarczyło kilka uderzeń kafara, aby schowały się pod wodą. To jednak nie gwarantuje ich stabilności. Pale trzeba przedłużyć o 10 metrów, czyli dospawać do nich takie odcinki rur. W sumie daje to blisko 20 ton stali. 
Okazuje się, że badanie dna jeziora, które było podstawą do wyliczenia długości pali, została wykonane po łepkach, a być może wcale. Takie badanie przeprowadzono dopiero teraz, kiedy okazało się, że jest problem. Na podstawie 5 odwiertów stwierdzono, że na dnie zalega od 7 do 9 metrów namułu. W czymś takim żaden pal nie będzie stał stabilnie. Za wykonanie badań odpowiedzialny był projektant. 
– Projektant wykonał badania ale tylko przy brzegu. Tłumaczył, że wtedy nie mógł znaleźć wykonawcy. Umówiliśmy się jednak, że jeśli później będzie taka konieczność, to on na własny koszt przeprowadzi takie badania. No i je wykonał. Niestety, pale trzeba przedłużyć. To jest bardzo kosztowne spawanie. Spawanie jednego pala, który jest już we wodzie, to około 1000 złotych. Za to będziemy musieli dodatkowo zapłacić – mówi burmistrz Waldemar Kuszewski. 
Cała inwestycja zgodnie z umową ma kosztować 1.574.400 złotych, a za wydłużenie pali trzeba dopłacić 400.000 złotych, czyli jedną czwartą wartości całego kontraktu. Nie ma co! To inwestycyjna porażka! Za te 400.000 można zrobić kawałek drogi czy dłuższy kawałek chodnika. A tak trzeba zapłacić za czyjąś nieudolność. W uchwale nowelizującej budżet gminy na 2019 rok, którą rada miejska przyjęła w ubiegłą środę, o taką kwotę zwiększono wydatki na inwestycję. W uzasadnieniu napisano, że zwiększenia wydatków dokonuje się celem wykonania dodatkowych wzmocnień mola. 
Spytaliśmy burmistrza wprost: – Kto jest winny? 
Odpowiedzi nie uzyskaliśmy. Jeśli tak, to może burmistrz winę bierze na siebie?
Naszym zdaniem było tak, że projektant chciał zaoszczędzić na badaniach gruntu. Zamiast wydać na ten cel pieniądze miał je w kieszeni. To tak, jakby lekarz postawił diagnozę bez zlecenia odpowiednich badań diagnostycznych, mimo że w kontrakcie z NFZ ma za takie badania zapłacone. 
Nie wiemy, czy to będzie pocieszenie dla więcborskich budowniczych, ale kiedy budowano molo w Sępólnie, to też przedłużano pale.