Kolejny szwindel ZGK

Robert Środecki, 07 luty 2016, 09:57
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Zakład Gospodarki Komunalnej w Sępólnie nie przestaje zadziwiać. Przez kilka lat komunalna spółka źle naliczała opłatę za wywóz nieczystości płynnych właścicielom kilku nieruchomości. Teraz usiłuje sytuację wyprostować w najgorszy możliwy sposób. Winę za własne błędy i bałagan w księgowości firma zrzuca na mieszkańców, obarczając ich gigantycznymi rachunkami za wywóz ścieków. – Przeprowadzę poważną rozmowę w tej sprawie z dyrektorem ZGK – zapowiedział burmistrz Sępólna Waldemar Stupałkowski.
Kolejny szwindel ZGK

Fot. Strona Internetowa ZGK w Sępólnie

Kilka tygodni temu mieszkańcy kilku posesji znajdujących się przy tej samej ulicy w Sępólnie porównali swoje rachunki za wodę i ścieki. Ich zdziwienie było ogromne, gdy zorientowali się, że płacą dwie różne stawki za ścieki pomimo tego, że żadna z posesji nie jest podłączona do kanalizacji. W gminie obowiązują dwie stawki 7,65 zł za 1 m3 ścieków, które trafiają do kanalizacji,  i 9 zł za 1 m3 ścieków dowożonych na oczyszczalnię ze zbiorników bezodpływowych. Wszyscy mieszkańcy, o których mowa, powinni płacić taką samą, wyższą stawkę. Właściciele nieruchomości postanowili tę sprawę wyjaśnić. W tym celu udali się na spotkanie z burmistrzem i dyrektorem Zakładu Gospodarki Komunalnejw Sępólnie. Ustalono, że część odbiorców płaciła za mało. Dyrektor Dariusz Krakowiak został zobligowany do wyjaśnienia sprawy, natomiast burmistrz stwierdził, że najrozsądniejszym rozwiązaniem będzie podwyższenie stawek osobom, które płaciły za mało od kolejnego okresu rozliczeniowego. Kilka dni po spotkaniu właściciele nieruchomości otrzymali gigantyczne faktury do zapłacenia na kwotę 664,75 zł i 593,27 zł. Krakowiak za plecami burmistrza naliczył odbiorcom zaległości za kilka lat wstecz i wyliczył różnicę. Problem w tym, że do zaniedbania doszło z winy spółki.
– Nasze zdziwienie było ogromne,  gdy dostaliśmy te faktury. Przecież nie tak się umawialiśmy na spotkaniu u pana burmistrza. Po spotkaniu nikt z nami nie rozmawiał, nikt nic nie wyjaśniał. Po prostu zostaliśmy obciążeni za kilka lat wstecz – mówią zgodnie mieszkańcy nieruchomości.
„Zakład Gospodarki Komunalnej w Sępólnie informuje, że  od lutego 2012 naliczał na fakturach za wodę i ścieki nieczystości płynne w złej cenie. Cena, jaką byli państwo objęci, dotyczy odbiorców podłączonych do kanalizacji sanitarnej. W załączeniu przedstawiamy zestawienie kwot, jakie Państwo zapłacili z poszczególnych faktur za ścieki i kwoty jakie winni Państwo zapłacić zgodnie z prawidłową stawką. Różnice, jakie wynikły z przeliczenia, zostały zsumowane” – czytamy na fakturze wystawionej przez ZGK. W ostatnim akapicie łaskawy prezes spółki pisze: „Wskazaną kwotę na Państwa prośbę możemy podzielić na raty”.
– Od samego początku regularnie i w terminie opłacamy rachunki za wodę i ścieki. Płacimy tyle, ile jest na fakturze. To wina firmy, a nie nasza. Przez przypadek porównaliśmy rachunki i odkryliśmy, że płacimy różne stawki za tę samą usługę. Zostaliśmy ukarani za uczciwość – mówią zdenerwowani odbiorcy usług komunalnych. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy burmistrza, który nie krył zdziwienia, gdy zobaczył faktury obciążające mieszkańców za kilka lat wstecz.
– Rozmawialiśmy  o tym problemie podczas spotkania. Okazało się, że sąsiednie nieruchomości, wszystkie z szambem, mają różne stawki za ścieki. Poprosiłem dyrektora ZGK, który był obecny na spotkaniu, żeby tę sprawę wyjaśnił i wyprostował, ponieważ nie może dochodzić do sytuacji, że jedni płacą mniej, a drudzy więcej. Dyrektor zobowiązał się, że od nowego okresu rozliczeniowego stawki będą naliczane poprawnie i że odbędzie spotkanie z mieszkańcami. Moje zdanie było jasne. Jeżeli doszło do tego z winy zakładu, to nie powinny być naliczane żadne opłaty wstecz. Jeżeli doszłoby do tego z winy odbiorcy, co jest mało prawdopodobne, to prawo pozwala na wystawienie tytułu egzekucyjnego do 3 lat wstecz. Dyrektor miał to wyjaśnić z właścicielami nieruchomości, których dotyczyła ta sprawa. Moim zdaniem, firma błędnie naliczyła stawki i źle wystawiała rachunki. Jest to dla mnie zastanawiające, tym bardziej że tak postępuje firma, która obraca milionami  – mówi burmistrz Sępólna. – ZGK za to odpowiada i będę to wyjaśniał. Podczas rozmowy doszliśmy do wniosku, że jeżeli jest to wina zakładu, to ktoś w zakładzie powinien za to odpowiedzieć, a nie odbiorca, który w dobrej wierze płaci to, co firma mu przysyła. Mogę obiecać, że przeprowadzę z dyrektorem poważną rozmowę w tej sprawie – nadmienił burmistrz Waldemar Stupałkowski. – Nie mamy żadnych pretensji i uwag do pana burmistrza. Mamy ogromny żal do dyrektora ZGK, który nas tak potraktował – mówią mieszkańcy.
To nie pierwszy i zapewne nie ostatni wybryk dyrektora Dariusza Krakowiaka i jego firmy. Do naszej redakcji dociera mnóstwo skarg dotyczących działalności komunalnej spółki. Są one związane z ciepłem, wodą, ściekami i truciem jeziora Niechorek. Do tego dochodzi okropny bałagan w księgowości, który odbija się na jakości świadczonych usług. Wszystko to kosztem zdegustowanych mieszkańców, do których apelujemy o wnikliwą analizę faktur za usługi świadczone przez spółkę. Nawet burmistrz nie spodziewał się, że dyrektor może wyciąć taki numer za jego plecami. Jako wieloletni prezes dużej spółki Krakowiak powinien wiedzieć, że nawet jeśli do nieprawidłowości w naliczaniu stawek doszłoby z winy mieszkańców, to nie może wystawić tytułów wykonawczych za cztery lata wstecz. To wbrew prawu.

*********************************************************

Kara za uczciwość!

Sępoleńskie kolesiostwo intensyfikuje skandale. Jeszcze nie umilkły echa tego sprzed tygodnia, a już obrabiamy kolejny. Na czym polega jego podstawowa istota? Na bezczelności graniczącej z chamstwem. Ostro? Owszem, ale skoro po bandzie poruszają się nasi słudzy (żeby było jasne; Krakowiak i jego kolega Stupałkowski to nic innego jak słudzy swoich wyborców), to nie sposób gawędzić. Zakład gospodarki komunalnej, gdziekolwiek istnieje, jest w zasadzie głównym nerwem samorządu. Na jego barkach spoczywa całokształt spraw związanych z funkcjami okołożyciowymi, w tym przypadku społeczności lokalnej gminy Sępólno. Działanie tej firmy, jej dobre bądź, tak jak w Sępólnie, kiepskie funkcjonowanie, ma bezpośredni wpływ na samopoczucie mieszkańców. Wiemy dobrze, wszyscy to wiedzą, że tak dennych notowań spółka zarządzana przez duet kolegów Stupałkowski-Krakowiak dawno nie notowała. Jej rozsiane tu i ówdzie fuchy, dostrzegane przez Sępólnian, niemal nieustannie trafiają na nasze łamy. Skąd w stolicy powiatu taki minimalizm w zarządzaniu newralgicznymi podmiotami? Odpowiedź raczej prosta. Na postawę ich szefów: oświaty - Marka Tymeckiego (pijany za kierownicą uciekał przed policją); opieki społecznej - Izabeli Fröhlke (aktualnie trwa przeciwko niej utajniony proces o kradzież pieniędzy publicznych);  zakładu transportu i usług - Tomasza Mrozińskiego - (niekontrolowane zadłużenie firmy); zakładu gospodarki komunalnej - Dariusza Krakowiaka - bezpośredni wpływ miała i ma postawa burmistrza Waldemara Stupałkowskiego. Nie jest tajemnicą, mówi się o tym powszechnie, że przez długie lata burmistrz wykorzystywał swoją pozycję do romansowania w urzędzie z podległą mu urzędniczką. Nic dziwnego, że para ze świecznika szybko stała się obiektem szczególnych zainteresowań, zwłaszcza urzędników. Z absolutnie chorym zjawiskiem z pogranicza prawa przyszło żyć także szefom gminnych podmiotów. Jaki pan, taki kram. Niskie morale tu, niskie morale tam. No i mamy niestrawny pasztet serwowany Bogu ducha winnym mieszkańcom - m.in. wyborcom Stupałkowskiego, który najpierw się przed nimi umizgiwał, by następnie łupnąć ich po kieszeni. Dla przypomnienia, to burmistrz Sępólna jest jednoosobowym zgromadzeniem wspólników tej, jak się okazuje, bardzo niepoważnej firmy. To Stupałkowski rozpatruje i zatwierdza sprawozdania spółki, bilans oraz rachunek zysków i strat. To on udziela zarządowi absolutorium, comiesięcznie wynagradza swojego kolegę Krakowiaka, płaci mu wysokie premie za fuszerkę w wykonaniu firmy. Ot, kolesiowskie eldorado! Część mieszkańców Sępólna zatrwożonych  bałaganem Krakowiaka udała się do burmistrza w przekonaniu, że ten rozwikła problem i udzieli im pomocy, jak na sługę przystało. Ile warte jest słowo głowy miasta, czas szybko zweryfikował.  Zamiast przeprosin prezes Krakowiak ruszył w buńczuczne tony w swoim piśmie z przewodnim: „muszą Państwo dopłacić”. Co musi Krakowiak? Odpowiedź zna każdy poczciwy mieszkaniec Sępólna.
Na koniec warto zawiesić kolejne pytania:
1. W jaki sposób firma duetu Stupałkowski-Krakowiak od początku 2012 roku bilansowała gospodarkę nieczystościami płynnymi?
2. Dlaczego burmistrz Stupałkowski przez pięć lat tolerował stosowanie „złej ceny” nieczystości płynnych.
3. Dlaczego burmistrz wynagradzał Krakowiaka premiami za stosowanie „złej ceny” nieczystości płynnych?
4. Dlaczego Krakowiak nie zaproponował, że za dziecinne błędy zapłaci z własnej kieszeni?
5. Dlaczego błędy prezesa tolerował zarząd spółki (Krakowiak sam dla siebie jest zarządem!)?
6. Dlaczego ośmieszające firmę błędy akceptowała trzyosobowa rada nadzorcza: Halina Zimon-Porożyńska, Paweł Zagozda, Michał Łagoda?
6. Czy i kiedy rada nadzorcza oraz Krakowiak i Stupałkowski podejmą się regulacji długów, w jakie wpędzili mieszkańców Sępólna?
Sądzimy, że na najbliższej sesji rady miejskiej pytania posłużą radnym do podjęcia kategorycznych kroków dyscyplinujących burmistrza Stupałkowskiego i pogrążającego go systematycznie kolegi prezeso-dyrektora Dariusza Krakowiaka. Ten w akcie desperacji puka aktualnie do pokrzywdzonych, siejąc psychozę, że jak nie zapłacą, to straty(?) bedą musieli pokryć pracownicy ZGK. Kolejny skandal!   
Piotr Pankanin