Powiat

Komendant musi odejść na emeryturę

Piotr Pankanin, Robert Lida, 04 październik 2018, 11:15
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Sępólnie, st. kpt. Tomasz Kabat, z końcem września przechodzi na zaopatrzenie emerytalne. Jego przełożony złożył mu propozycję nie do odrzucenia. Komu naraził się oddany Solidarności działacz związkowy?
Komendant musi odejść na emeryturę

Tomasz Kabat odbiera nominację od komendanta wojewódzkiego. Teraz musi odejść

Tomasz Kabat w 1995 roku rozpoczął naukę w Szkole Aspirantów PSP w Poznaniu. Dwa lata później podjął pracę w Jednostce Ratowniczo-Gaśniczej nr 3 w Toruniu. W 1999 roku został przeniesiony do Sępólna, gdzie objął stanowisko dowódcy zastępu, a później dowódcy zmiany. 1 września 2011 roku został mianowany na stanowisko dowódcy Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej w Sępólnie. Tytuł magistra uzyskał na Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni. Ukończył studia podyplomowe w Szkole Głównej Służby Pożarniczej w Warszawie. Od wielu lat kierował zakładowym związkiem zawodowym Solidarność. Był również przewodniczącym zarządu wojewódzkiego oraz członkiem rady krajowej tego związku. Od 1 kwietnia 2016 roku został pełniącym obowiązki komendanta powiatowego w Sępólnie, a z dniem 1 czerwca pełnoprawnym komendantem. Kapitan Kabat ma dopiero 44 lata, a już odchodzi na emeryturę. Co się takiego stało?
W sierpniu komendant wojewódzki wszczął procedurę jego odwołania, która wymagała między innymi uzyskania opinii starosty sępoleńskiego. W ubiegły wtorek został wezwany do gabinetu swojego przełożonego i otrzymał propozycję nie do odrzucenia – przejście na emeryturę z dniem 1 października.
Tomasz Kabat przez lata swojej pracy w sępoleńskiej komendzie, na stanowiskach różnych szczebli, dał się poznać jako znakomity fachowiec. Był praktykiem, przez wiele lat jeździł do akcji, więc zarządzanie komendą i jej załogą nie sprawiało mu problemu. Prawdziwym egzaminem, który zdał celująco, było usuwanie skutków ubiegłorocznej nawałnicy. Był szefem, którego podwładni po prostu szanowali i lubili. Być może to właśnie jest zarzut komendanta wojewódzkiego. Wiele jednak wskazuje, że ten znakomity fachowiec stał się ofiarą politycznych rozgrywek.
– Komendant wojewódzki ma takie prawo i ja muszę się temu poddać – mówi z pewnością rozgoryczony kapitan Tomasz Kabat. 

 

                                                                                                                     * * *

Tomasz Kabat był wyjątkowym komendantem, któremu dowódczą poprzeczkę wysoko postawił poprzednik i bezpośredni przełożony Leszek Grugel. Wyjątkowość zauważana była wśród współpracującej kadry, z którą zdobywał doświadczenie i podnosił kwalifikacje uprawniające do przejęcia dowództwa. Jakkolwiek awans Tomasza Kabata nie był dla nikogo zaskoczeniem, to tak zaskakująca forma pozbawienia go stanowiska jest dalece niezrozumiała. Tym bardziej jest to trudne do pojęcia, gdyż st. kpt. Kabat był identyfikowany z dobrą zmianą. W rozmaitych zakamarkach mówi się do rymu, że stracił zaufanie, bo miał swoje zdanie. Wspomnienia odżywają też w związku z zarządzonym przez niego sprawdzianem gotowości bojowej u strażaków zwanych ochotnikami, który miał wypaść blado. Podobno zadzieranie z tym gremium przed wyborami nie uchodzi, bo to elektorat posłuszny, czyli jak się patrzy. Dla niektórych.

(pp)