Krajna bez władz

Tomasz Aderjahn, 27 październik 2013, 07:00
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W poniedziałek oficjalne pismo w klubie z rezygnacją z zajmowanego stanowiska złożył prezes klubu ,,Krajna” Jarosław Bogdanowicz. Zaskakująca to decyzja, która w bardzo trudnej sytuacji stawia cały sępoleński klub.
Krajna bez władz

Zarząd klubu MLKS Krajna. Fot. Tomasz Aderjahn

Ta zaskakująca decyzja stawia cały sępoleński klub w bardzo trudnej sytuacji. Na środowy wieczór zostało zwołane nadzwyczajne zebranie zarządu Krajny, na które zaproszono również burmistrza W. Stupałkowskiego. Podczas debaty, wobec wszystkich członków zarządu, ustępujący prezes ma wytłumaczyć powody swojej decyzji  (przedstawimy je za tydzień). Wszystko wskazuje na to, że jest ona ostateczna. W takim przypadku obowiązki kierowania klubem powinni przejąć wiceprezesi. Tutaj pojawia się kolejny problem, gdyż zarówno Jolanta Bukolt, jak i Piotr Rogowski zapowiedzieli, że również złożą rezygnacjęz zajmowanych stanowisk. Ich śladem ma iść także skarbnik Tomasz Patyna. Oznacza to, że klub pozostanie absolutnie bez władz, a jest to okres bardzo ważny dla jego działalności. Właśnie ustalany jest budżet i trzeba składać wnioski do gminyo dofinansowanie. Jeżeli nie będzie władz, kto to zrobi?
Jak się wydaje, jednym z głównych powodów rezygnacji prezesa jest zamieszanie w sekcji piłki nożnej, przede wszystkim w drużynie seniorów. Udało się wprawdzie znaleźć nowego trenera, który zdeklarował pomoc do końca rundy jesiennej, jednak zaangażowanie samych piłkarzy jest nikłe i koniec drużyny wydaje się rychły. Na poniedziałkowym treningu pojawiło się zaledwie pięciu zawodników i trener od razu odesłał ich do domu. Niewiele lepiej było we wtorek, kiedy to zjawiło się sześciu piłkarzy.
Co się stanie podczas nadzwyczajnego zebrania zarządu klubu? Jakie będą kolejne kroki? Na kiedy zostanie zwołane walne, podczas którego wybrany zostanie nowy prezes? To są aktualnie najważniejsze pytania.
Do sprawy będziemy wracać.

*******************

Zdarzenia w tak bardzo zasłużonym klubie, jakim jest sępoleńska Krajna, spadkobierczyni sportowych tradycji „Od SKS do MLKS” - jak głosi tytuł historycznej publikacji Arkadiusza Gnasia, były do przewidzenia. Jak Polska długa i szeroka, ambicje lokalnych harcerzyków majstrujących w sporcie rozkładają jego struktury. Tak było i będzie wszędzie, więc dlaczego miałoby być inaczej w Sępólnie. Bądźmy szczerzy, na sporcie, a zwłaszcza na piłce nożnej zna się każdy. Oczywiście, najlepiej burmistrz. - Dlaczego? - zapyta mały Kaziu z baraku po dawnym pezetgeesie. - Kaziu, a bo to przecie „łon” daje kasę, dlatego musi być najlepszy. W Sępólnie właśnie tak jest. Burmistrz znający się na sporcie  najlepiej,  klasycznie rozkłada zasłużony klub, a tym samym miejscowy sport. Czym? Chciejstwem. Najpierw zapragnął drużyny piłkarskiej grającej o kilka pięter wyżej od pospólstwa z pozostałych gmin powiatu, a następnie, przepięknie kiwając Więcbork, wzniósł halę sportową w ramach wielkiej ściemy, czyli „ścieżki rowerowej” Sępólno - Więcbork. Właśnie ta inwestycja, o czym mówili wszyscy, łącznie z przedwojennego rocznika zasłużonym „Kiero”, zaważyła na kieoskiej pozycji sępoleńskiej Krajny.
Budując halę na pokaz - kosztowny żłobek dla ogrzania wybrańców - nie zbuduje się potęgi lokalnego sportu. Budując drużynę piłkarską w oparciu o kompletnie nierealne pieniądze, de facto rozkłada się ją z premedytacją. Sępólno zarówno finansowo, a także kadrowo, nie stać na czwartoligowe piłkarstwo. Do tego trzeba mieć pieniądze, najlepiej zgodnie współpracującego miejscowego biznesu. A tego burmistrz Stupałkowski nie potrafi  zapewnić. Pozostają więc pieniądze budżetowe, których wilczą część pochłania wspomniany „kosztowny żłobek”, czy jak kto woli, halowe schronisko dla swoich.
Pierwszą drużynę Krajny przyzwyczajono do pieniędzy. Na wysokie diety, premie za wygrane mecze, za strzelone bramki, wysokie uposażenie dla „trenera” pozostałe sekcje, przynoszące znacznie większy splendor, patrzyły z zazdrością. Realia, w jakich tworzono „potęgę” sępoleńskiego piłkarstwa, kontestowano niemal nieustannie z jednym oczywistym wnioskiem: to padnie, prędzej czy później. No i padło, chociaż, jak słyszymy, drużynie, która już dawno opuściła piątą ligę, burmistrz rozkazał grać dalej. Kto zatem zapłaci za te te głupawe ambicje?
Wkrótce firma Metalbark Zbigniewa Barłoga, przegnana z Sępólna przez Stupałkowskiego, uruchomi najnowocześniejszą halę produkcyjną w Pomorskiej Strefie Ekonomicznej. Właściciel, pochodzący spod Sępólna, chciał także bardzo poważnie wspomagać miejscowe piłkarstwo. Burmistrz jednak nie chciał i teraz musi spijać gorycz nawarzoną przez siebie, do spółki z otoczeniem wybitnych mędrców.
Piotr Pankanin 

Komentarze do artykułu
Avatar_missing_small
Andrzej Katowicki - 01 listopad 2013, 12:04

trzymam kciuki, żeby wszystko wróciło do normy

Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...