Miał przybyć do Polski na białym koniu… Nie przybył ani on, ani Winston Churchill

Sławomir Jerzy Sobecki, 29 listopad 2018, 15:52
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Koniec lat 40. i początek 50. to czas oczekiwania na wydarzenie, którego metaforą było przybycie gen. Władysława Andersa do Polski i wyzwolenie kraju spod jarzma radzieckiego zniewolenia. Były premier Wielkiej Brytanii, uczestnik dwóch i częściowo trzeciej konferencji pokojowej, nie do końca chciał się pogodzić z pojałtańskim porządkiem, który oddawał Stalinowi całą Środkową Europę. Już w Poczdamie było wiadomo, że powojenny świat będzie miał tylko dwóch graczy: prezydenta USA i przywódcę ZSRR.
Miał przybyć do Polski na białym koniu… Nie przybył ani on, ani Winston Churchill

Władysław Anders. Źródło: www.wikipedia.pl

Stalin nie pozostawiał złudzeń co do tego, kto jest dobry, a kto zły. Amerykanie z kolei przybierając postawę oczekiwania i niedrażnienia Rosjan, wpisali się w przedwojenną brytyjską politykę apeacementu, która stała się pośrednią przyczyną wybuchu II wojny światowej. Między USA i ZSRR dochodziło do coraz większych tarć, lecz przypominało to bardziej wymachiwanie zaciśniętą pięścią i wysuwanie wzajemnych gróźb i oskarżeń. 
Tymczasem środowiska wywodzące się z Armii Krajowej, WiN-u i NSZ, spacyfikowane przez świetnie działający Urząd Bezpieczeństwa Publicznego, przetrzebione przez obławy, wyroki wieloletniego więzienia, kary śmierci lub skrytobójcze morderstwa, powoli wygasały. 
Nadzieja na wybuch III wojny światowej nadal jednak podsycała wyobraźnię młodych ludzi, którzy na obszarze całej Polski tworzyli tajne organizacje, wpisując się w nurt „drugiej konspiracji niepodległościowej”.1
Spod tej definicji wymyka się nieco organizacja pod niemiecką nazwą „Kampf um Freiheit”, która powstała w Więcborku w 1942 r. Założyciel grupy, 12-letni wówczas Stanisław Nowak, namówił kilku swoich rówieśników (w większości więcborskich reichdeutschów) na wspólne spotkania w tajemniczym bunkrze. 
Ich konspiracyjna przygoda skończyła się szybko: nakryci przez niemieckiego żandarma zostali wylegitymowani i wezwani na policję, po czym ich wypuszczono. 
Cztery lata później Nowak postanowił reaktywować grupę pod niezmienioną nazwą, której celem miały być akcje sabotażowe skierowane „przeciwko ustrojowi Państwa Polskiego”. Spore wrażenie zrobił na chłopcach, przebywający w Więcborku na wakacjach, łodzianin Edward Ubysz. Chwalił się bowiem, że jest harcerzem, ale jednocześnie należy do jednej z łódzkich tajnych organizacji, których tam jest – jak twierdził – bardzo dużo. 
W jednym z meldunków czujnego jak zawsze Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Sępólnie Krajeńskim czytamy, że (…) W późniejszym nieco okresie na terenie Więcborka uwidoczniła się wroga działalność młodzieży przez wypisywanie wrogich anty-państwowych napisów w formie wycow [nieczytelne] na płotach, ubikacjach publicznych, korytarzach2. Jedną z najbardziej spektakularnych akcji chłopców było naklejenie przed wejściem do kina „Promień” (dziś Biblioteka Miejska) kartki z napisanym przez E. Ubysza zdaniem: „Precz ze Stalinem skurwysynem, Stalin zjadł koguta wysrał Bieruta, obaj zjedli kolację i wysrali polską demokrację”3. Zawartość akt IPN nie wskazuje, co dalej stało się z członkami „Walki o Wolność”. 
W tym czasie różni mieszkańcy Więcborka i okolicznych gromad odważnie lub mniej odważnie, świadomie lub mniej świadomie, wyrażali swoje niezadowolenie wobec komunistycznego ucisku. Widoczne to było przede wszystkim wśród chłopów, którzy – zmuszani do wykonywania przeróżnych norm i oddawania plonów do miast – ledwo wiązali koniec z końcem. Nie chodziło tu tylko o politykę, chociaż zdumiewać mogą odważnie głoszone tezy dotyczące uzależnienia Polski od ZSRR i skutków komunistycznego ustroju, nazywanego dziś sowietyzacją. Na przykład jeden z mieszkańców Pęperzyna, Władysław Janicki, mało, że kłuł oczy sąsiadów i donosicieli (było ich aż pięciu) paczkami otrzymywanymi od rodziny z Anglii i Ameryki, to jeszcze pomagał działającym na terenie powiatu grupom konspiracji antykomunistycznej. Z kolei pewien mieszkaniec Więcborka po skierowaniu obraźliwych słów pod adresem portretu Bieruta wiszącego w witrynie więcborskiej „Gospody”, wyjąwszy (według zeznań świadków) osobliwe narzędzie zbrodni, zmoczył portret prezydenta Polski Ludowej, jeszcze inny (Wacław Zakościelny) zainicjował strajk w przedsiębiorstwie, w którym pracował, domagając się podwyżek dla pracowników. 
Akty sabotażu, nie zawsze biernego oporu przeciw komunistycznemu uciskowi, choć czasem przybierały formę groteskową, wymagały prawdziwej odwagi. Zbezczeszczenie portretu Bieruta kosztowało sprawcę 3 lata więzienia z zawieszeniem na 1 rok, sprawca zaś unieruchomienia maszyny w więcborskiej cegielni (W. Kudlarek) został skazany na 6 lat więzienia. 
Był maj 1950 r. Młodzież z Więcborka i okolicznych gromad, zrzeszona w Związku Młodzieży Polskiej udawała się ciężarówkami na obchody pierwszomajowe do Bydgoszczy.
Byli wśród nich m.in. 17-letni Benedykt Hinca, 19-letni Zbigniew Piesik, przewodniczący koła ZMP w Runowie Krajeńskim i Bolesław Boch. Prawdopodobnie w trakcie podróży zrodził się pomysł założenia tajnej organizacji, która – jak później zeznawali jej członkowie – miała prowadzić akcje „małego sabotażu”, jeśli mogę użyć znanego terminu, równolegle magazynując broń na wypadek wojny z ZSRR. 
W obliczu ówczesnego prawa pod rygorem kary śmierci lub wieloletniego więzienia tego typu działalność była zabroniona, stąd po ukonstytuowaniu się „Tajnego Związku Młodzieży” młodzi, bo mający po 18-20 lat, chłopcy znaleźli się pod obserwacją PUBP w Sępólnie Krajeńskim. Był to czas, kiedy następcy Hieronima Kłody nie narzekali już na deficyt tajnych współpracowników. Byli wszędzie, widzieli wszystko i meldowali w formie „doniesień agenturalnych” lub „agenturnych” – jeśli byli mniej oczytani.
Warto wspomnieć jeszcze o jednej sprawie. Wbrew zakazom władz, wielu mieszkańców Więcborka i okolic posiadało broń. Przede wszystkim była ona znajdowana przypadkiem, wyryta podczas orki z ziemi, wyłowiona z bagnisk i torfowisk, zdeponowana u sprzyjających rolników przez działające na naszym terenie oddziały podziemia antykomunistycznego. 
Śledztwo wykazało, że chłopcy zrzeszeni w „Tajnym Związku Młodzieży” dysponowali kilkoma sztukami broni, w tym zdezelowaną „pepeszą” i niemieckim pistoletem „Parabellum”, posiadali również trotyl (1,5 kg) i ponad 300 sztuk amunicji. 
Wspomniany trotyl miał służyć do wysadzenia posterunku MO w Więcborku i zdobycia stamtąd broni, by to samo zrobić z siedzibą PUBP w Sępólnie. 
Nic takiego się nie wydarzyło. Chłopcy, do których później dołączył Henryk Gawin i 24-letni wówczas Henryk Lewandowski, zostali wkrótce aresztowani i po żmudnym śledztwie, osadzeni w areszcie karno-śledczym w Chojnicach, z wyrokami od 1 do 5 lat więzienia. Ich działalność zakończyła się 14 lipca 1951 r.
Jeden z nich, na którym ciążyła dodatkowo współpraca z obcym wywiadem, chcąc uniknąć surowej kary, zgodził się na współpracę, donosząc na swoich kolegów osadzonych we wspólnej celi, inny, Henryk Gawin, z powodu stwierdzenia gruźlicy płuc, został uniewinniony, gdyż w mniemaniu prokuratora, nie stanowił już realnego zagrożenia.
Warto wspomnieć, że wszyscy byli oskarżeni z tytułu Dekretu z 13 czerwca 1946 r. oraz art. 87 KKWP, co było kwalifikowane jako zbrodnia stanu. 
Pisząc ten mały artykuł, nie mogłem pozwolić sobie na większą swobodę w przedstawianiu wielu faktów, ale ciąg dalszy nastąpi…
Póki co, bo taka przyświeca mi idea, zwracam się z prośbą do potomków wymienionych bohaterów lub ich żyjących jeszcze znajomych, o pomoc – podzielenie się zasobami domowych archiwów. Jestem przekonany, że warto temat rozwinąć, zarówno w postaci publicystycznej – na łamach „Wiadomości…”, jak i w pracy badawczej, którą aktualnie prowadzę. Mówimy przecież o bohaterach. 
 
Przypisy
1 Terminu tego użył J. Wołoszyn, Konspiracja młodzieżowa na ziemiach polskich w latach 1944-1956, [w:] „Pamięć i Sprawiedliwość” 10/1 (17), 2011, s. 49).
2 IPN By 070/4077, k. 44, mps., Streszczenie sprawy do sprawy Nowaka Stanisława ur. 18.10.1930 r. w Więcborku, zamieszkałego w Więcborku pow. Sępólno ul. 22 lipca 26, z dn. 7 IX 1950 r. [z zachowaniem oryginalnej pisowni], mps.
3 Tamże.
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...