Powiat

Morderstwo polityczne na sesji

Piotr Pankanin, Robert Środecki, 07 luty 2019, 10:00
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Po tragicznej śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza chociaż na chwilę miały ucichnąć spory i waśnie polityczne. Tak się jednak nie stało. Na sesji Rady Powiatu Sępoleńskiego dyskusję na ten temat sprowokował Marek Chart, nazywając to, co wydarzyło się w Gdańsku, „bestialskim morderstwem na tle politycznym”. Słowa przewodniczącego rady powiatu wywołały oburzenie.
Morderstwo polityczne na sesji

Radni z uwagą wysłuchali wystąpienia przewodniczącego Marka Charta

Morderstwo polityczne na sesji

Marek Chart jest przewodniczącym Rady Powiatu w Sępólnie. Podczas ostatniej sesji narzucił radnym partyjniacki styl prowadzenia obrad. Uznał, że to, co jemu się wydaje, jest przyczyną mordu dokonanego na prezydencie Gdańska przez recydywistę cierpiącego psychicznie. Przeczytał skleconą wcześniej formułkę i poprosił o uczczenie minutą ciszy pamięci śp. Pawła Adamowicza w związku z ,,bestialskim morderstwem na tle politycznym prezydenta Gdańska”.

Chart gra Adamowiczem

– W związku z bestialskim morderstwem na tle politycznym prezydenta Gdańska, śp. Pawła Adamowicza, solidaryzując się z rodziną pogrążoną w żałobie oraz mieszkańcami Gdańska, proszę wszystkich o powstanie i uczczenie zmarłego minutą ciszy. Niech ten nasz gest będzie symbolem sprzeciwu wobec brutalizacji języka i zachowań w sferze polityki, czego efektem jest śmierć samorządowca, człowieka, który oddał swe serce, służąc Gdańskowi i jego mieszkańcom – tymi słowami Marek Chart, przewodniczący Rady Powiatu Sępoleńskiego rozpoczął ostatnią sesję. Po chwili ciszy i zadumy jego wypowiedź była szeroko komentowana.
– Jestem zniesmaczona. Kto uznał, że to jest mord polityczny? Kto to stwierdził, kto to powiedział? Dlaczego my tutaj, zamiast uczcić człowieka, od razu robimy z tego aferę polityczną? Nie zgadzam się z tym. Szanuję śmierć człowieka, ale powinnam siedzieć i nie zwracać na to uwagi. Tak się nie robi – protestowała radna Danuta Zalewska.
– Nie chcę kontynuować rozmowy na ten temat. Nazwałem to morderstwo morderstwem na tle politycznym i uważam, że takie było. Jeżeli ktoś po morderstwie wydaje oświadczenie, dlaczego to zrobił, to jest to dla mnie jasne. Nie potrzebuję żadnych badań lekarskich. Wszyscy widzieliśmy i słyszeliśmy, co wypowiedział morderca – odpowiedział Marek Chart.
Do dyskusji włączył się radny Jan Król: – Panie przewodniczący, protestuję przeciwko takiemu politycznemu przekrętowi. Jeszcze nie wiemy, sprawa się toczy. Wiem, że to był człowiek chory psychicznie. Pan ten podział podkreśla od pierwszej sesji. Myślałem, że wam przeszło – powiedział radny.
– Panie przewodniczący, przypominam, że reprezentuje pan wszystkich członków rady. Ta wypowiedź nie była uzgodniona z radnymi. Ja jestem akurat osobą bezpartyjną i popieram głos radnych – stwierdził radny Ireneusz Balcer. Przewodniczący rady powiatu przyciśnięty do muru próbował załagodzić sytuację.– Ja nie chcę nikogo dzielić, skłócić i obrażać. Jeżeli kogoś uraziło stwierdzenie ,,mord polityczny”, to przepraszam. Proszę mnie zrozumieć, jeżeli morduje się kogoś i zabiera mu się majątek, to jest to morderstwo na tle rabunkowym, jeżeli się kogoś morduje i gwałci, to jest to morderstwo na tle seksualnym, więc jeżeli się kogoś morduje i wykrzykuje się hasła polityczne, to jest to morderstwo na tle politycznym. Dziwię się, że odzywają się radni i dyskutują – bronił się Chart.
Dyskusję sprowokowaną przez przewodniczącego rady podsumował Jan Król. – Po co pan to ciągnie, za szybko pan to ocenił. Protestuję przeciwko takiemu stawianiu sprawy. Pląta się pan w tym wszystkim. Szkoda – powiedział. Marek Chart celowo sprowokował zupełnie niepotrzebną dyskusję na temat tragicznej śmierci prezydenta Gdańska. Ciekawe, czy wpadł na to sam, czy takie było partyjne polecenie.

Chatłas punktuje Charta i zarząd powiatu

Kolejnym istotnym wydarzeniem było wystąpienie radnego Andrzeja Chatłasa, który odniósł się do fatalnej sytuacji finansowej powiatu i skrytykował komentarz Marka Charta z poprzedniej sesji, dotyczący głosowania nad uchwałą w sprawie obciążenia hipoteką nieruchomości należących do powiatu w celu zabezpieczenia kredytu. Na grudniowej sesji przewodniczący rady powiatu powiedział: „Dzisiaj była dość burzliwa sesja w jednym punkcie dotyczącym zabezpieczenia kredytów, które posiadamy w Banku Spółdzielczym. Doszło do głosowania, część radnych zagłosowała przeciw, a część wstrzymała się od głosu. Myślę, że to jest ich wyraz niezadowolenia z tego, że bank postawił nas w takiej sytuacji. Nie sądzę, że radni chcieliby otrzymać pismo, które zmuszałoby nas do natychmiastowej spłaty tych kredytów. To głosowanie to był wyraz sprzeciwu, że zostaliśmy postawieni pod ścianą. W tak krótkim czasie musimy zabezpieczyć kredyty, które były dawno zaciągnięte i które były regularnie spłacane. Tak odbieram to głosowanie. Nie mamy innego wyjścia w tej sytuacji i każda inna decyzja byłaby decyzją błędną”. Wypowiedź Charta uderza w bank, a nie w tych, którzy doprowadzili powiat na skraj bankructwa. – Na zakończenie obrad poprzedniej sesji pan przewodniczący wygłosił komentarz dotyczący głosowania nad uchwałą Nr III/28/2018 przez niektórych radnych. Uważam, że tym wystąpieniem jawnie wykroczył poza swoje kompetencje określone w art. 14 ust. 3. Ustawy o samorządzie powiatowym „Zadaniem przewodniczącego jest wyłącznie organizowanie pracy rady oraz prowadzenie obrad rady”. Charakter wypowiedzi pana przewodniczącego był taki, jakby występował on w roli ojca na szkolnej wywiadówce tłumaczącego zachowanie swoich niesfornych dzieci. W związku z tym wystąpieniem, z także innymi docierającymi do mnie pytaniami i wątpliwościami, doszedłem do wniosku, że powinienem wyraźnie określić swoje stanowisko wobec najważniejszego problemu, przed którym stoi rada obecnej kadencji, a jest nim prawie 32-milionowy dług naszego powiatu. Zarząd powiatu poprzedniej kadencji zdecydował się na zaciągnięcie 15 mln kredytu, z czego na zadania inwestycyjne przeznaczono 13 mln 657 tys. zł, a resztę na rolowanie kredytów wcześniejszych. Wśród zadań inwestycyjnych najwięcej, bo 7,095 mln zł, przeznaczono na współfinansowanie remontu dróg powiatowych (naprawy ponawałnicowe) na odcinku 24,3 km. Jak wiadomo, remonty te zostały pomyślnie zakończone. Takiej inwestycji drogowej w historii powiatu sępoleńskiego jeszcze nie było, jej całkowity koszt zamyka się kwotą ponad 26,6 mln zł, a dofinansowanie z budżetu państwa stanowi 73,3% kosztów. Dylemat remontować mizerne drogi czy nie, został rozstrzygnięty pozytywnie. Ale konsekwencją takiego rozstrzygnięcia jest obecny stan finansów powiatu i kolejny program naprawczy. Należy postawić jasno pytanie – czy zarząd, a za nim rada powiatu, podejmując powyższą decyzję, zdawała sobie do końca sprawę z jej finansowych następstw? Odpowiedzi mogą być dwie: pierwsza, uprzejma, że tak, ale z jakichś powodów o tej wiedzy nie informowano publicznie, a druga bardzo nieuprzejma, że niestety wiedza o konsekwencjach była znikoma. A konsekwencje są następujące – plan spłaty długu zakłada, że w latach 2019 – 2027 budżet corocznie będzie miał dodatni wynik średnio na poziomie 3 mln zł. Jeśli porównamy to z danymi z WPF z końca roku 2017, to okaże się, że np. w roku 2020 planowana nadwyżka wzrosła z 2,4 do 2,8 mln, w kolejnym z 2,3 do 3,1, a roku 2025 z 2,0 do 3,5 mln zł. W jaki sposób zarząd zamierza te planowane nadwyżki osiągnąć – tajemnica to wielka! Nie popierałem i nie poprę żadnej uchwały, która będzie się bezpośrednio wiązała z zaciągniętym w roku ubiegłym kredytem, np. jeśli kolejny bank wystąpi o hipoteczne gwarancje spłaty, gdyż po prostu nie mam zamiaru odpowiadać za decyzje, na podjęcie których nie miałem żadnego wpływu. Ale zawsze będę popierał wszelkie działania zarządu, które w racjonalny sposób będą zmierzały do naprawy finansów naszego powiatu – oświadczył radny Andrzej Chatłas.
Do wypowiedzi ustosunkował się starosta. – W związku z oświadczeniem radnego Chatłasa nie mogę stanąć obok i przejść do porządku dziennego. Na kolejnej sesji przekażemy konkretne informacje, odnosząc się do tego, co pan powiedział. Nie ma 100% spójności w tym, co radny przekazał do publicznej wiadomości – oświadczył Jarosław Tadych.
Andrzej Chatłas posiłkował się danymi zawartymi w uchwałach rady powiatu z dnia 28 grudnia 2018 r. w sprawie uchwalenia zmian w budżecie powiatu sępoleńskiego na 2018 rok oraz w sprawie uchwalenia zmian Wieloletniej Prognozy Finansowej Powiatu Sępoleńskiego oraz uchwale z dnia 28 grudnia 2017 r. w sprawie uchwalenia zmian Wieloletniej Prognozy Finansowej Powiatu sępoleńskiego na lata 2017-2027
 
 Durnota!

– Napiszcie coś, podsumujcie durnotę Charta – sygnalizują Czytelnicy oburzeni partyjniactwem przewodniczącego rady powiatu. Marek Chart podczas ostatniej sesji zakończył śledztwo w sprawie zabójstwa Pawła Adamowicza. Ogłosił oto, że widział i słyszał bestialski mord na tle politycznym i poprosił radnych o powstanie i uczczenie ofiarę minutą ciszy. Radni polecenia wodza nie wykonali, albowiem do minuty zabrakło aż 42 sekundy. Słuszny sprzeciw natychmiast wyraziła radna Danuta Zalewska. Szerzej o partyjniackiej głupocie Charta piszemy w relacji z ponurej sesji zakłóconej przez lidera lokalnej Platformy Obywatelskiej.
Marek Chart znany jest z silnego zaangażowania partyjnego. Podczas ostatniej sesji narzucił radnym swoją chorą wersję gdańskiego mordu. Czy miał do tego prawo? Absolutnie nie. Osobiste bajdurzenia może prowadzić w domciu albo w gronie licznych kumpli, w tym także „samorządowych”. Bardzo grzecznie zwrócił na to uwagę radny Ireneusz Balcer. Trudno się z nim nie zgodzić, że indywidualny pogląd Charta i, jak wiemy z przekazów jemu podobnych od Schetyny po zionącego nienawiścią młodziana z Inowrocławia, powinien zostawić dla siebie. Bo przecież taki Chart jest raptem wyłącznie od organizowania pracy rady i prowadzenia jej obrad. Koniec, kropka. Tymczasem sępoleńskie politykowanie Charta, m. in. plakatowe, nie spotkało się dotąd z krytyką radnych. Dopiero teraz, po wygłupie podkreślającym jego niziuteńki poziom, Chart przeszedł do obrony. Nieudolnej zresztą, bo kogo to niby obchodzi, że wedle jego dedukcji mieszkaniec Oliwy zasztyletował prezydenta Gdańska z pobudek politycznych. Na to wszystko najprościej dzisiaj powiedzieć wprost: nie wybierajmy już nigdy więcej takich ludzi. Są wśród nas znacznie bardziej godni zaufania i nie nakręcani przez partyjniackie gremia.
Chart za wygłup nie przeprosił. Wyraził jedynie skruchę, jeśli „kogoś to uraziło”. Pewnie świetnie wiedział, że nie dotknął tym radnych spod wspólnego sztandaru ani blisko sprzymierzonych. Ci, pewnie dla świętego spokoju, pozostali bez reakcji. Wstali, pomilczeli 18 sekund, usiedli. Jakby trzeba głosować, to i by zagłosowali. Jak? Wiadomo, słusznie.
Przed 8 laty w politycznym mordzie członek Platformy Obywatelskiej (dla ścisłości - były) Ryszard Cyba zastrzelił Marka Rosiaka - pracownika biura Prawa i Sprawiedliwości - i ciężko ranił nożem jego współpracownika. Bandzior krzyczał, że nienawidzi PiS i chce zabić Jarosława Kaczyńskiego. Tego samego, którego nienawidzi Marek Chart, czemu dał wyraz na płatnym murze rodzinnej chałupy. Cyba, jak sam mówił, miał 49 pocisków, a wystrzelił zaledwie 9. Nikt wtedy nie słyszał o wrażliwości Charta. Owszem, nie był przewodniczącym rady powiatu, ale na sępoleńskim rynku mógł przecież dać pokaz dezaprobaty dla mordercy współtworzącego niegdyś wspólną partię i pomilczeć choćby 15 sekund. Teraz, kiedy reakcja na mord Adamowicza, zestawiany z mordem Narutowicza, przybrała ogólnonarodowy charakter, przewodniczący rady powiatu zapunktował u swoich. Czy głupota będzie odskocznią w jego karierze? Każdy z nas ma prawo twierdzić, że właśnie tak będzie.
Mówił ktoś, że ważni członkowie Platformy dostają SMS-y i według zawartych w nich wytycznych mają się poruszać. Potwierdził to niedawno jeden z miejscowych jej członków. Czy taki „prikaz paucził” Chart? Jeśli tak, to ostro zapunktował.
Śmierć Adamowicza spowodowała za sprawą mediów potężne poruszenie. Sam pochówek, a w zasadzie jego miejsce, podzielił nie tylko gdańszczan. Część z nich zdecydowanie inaczej niż dotąd odnosi się do swojego metropolity Sławoja. Ceremonia pogrzebowa była bowiem zwycięstwem polityki nad religijnym charakterem pogrzebu. No i te trudne do przyjęcia mowy Halla i o. Wiśniewskiego, uderzające w ściany świątyni niczym kamienie. Zapewne jeszcze nie raz ta okrutna zbrodnia będzie poddawana rozmaitym analizom. Zwłaszcza jej motywy, ale też zachowania i reakcje żony, brata, bliskich i tak zwanych bliskich. Wielu z nich jeszcze niedawno nie życzyło sobie Adamowicza w jednych szeregach. Najsłynniejszy gdański Bolek, chcąc otworzyć synalkowi drogę dalszej kariery, mówił wprost: – Dwie kadencje i do domu. Krótko mówiąc, wyganiał Adamowicza jak kurę z Popowa - a sio! Teraz nienawistnicy chcą walczyć z nienawiścią. Oby nie z wykorzystaniem durnej socjotechniki Charta.