Sępólno

Nie opłaca się segregować

Robert Lida, 18 listopad 2021, 10:29
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Rosnące ceny dosłownie wszystkiego już nikogo nie dziwią, a to dopiero początek. Jak zwykle pod koniec roku czekają nas podwyżki opłaty śmieciowej oraz pozostałych opłat i podatków lokalnych. Opłata śmieciowa wzrośnie na pewno i oby skończyło się na 30 złotych, ale to mało prawdopodobne. Mamy prawo tak twierdzić po tym, jak zobaczyliśmy nowy cennik, który będzie obowiązywał na składowisku odpadów w Stawnicy koło Złotowa. To tam trafia 50 procent odpadów segregowanych z terenu gminy Sępólno, a niedługo będzie to już 60 procent.
Nie opłaca się segregować
Pamiętamy, jak w ubiegłym roku Regionalna Instalacja Przetwarzania Odpadów Komunalnych w Bladowie, do której był przypisany powiat sępoleński, ograniczyła przyjmowanie odpadów segregowanych. W tej sytuacji firmy odbierające odpady od mieszkańców nawiązały współpracę z instalacją w Stawnicy koło Złotowa. Po prostu wybrano tę najbliższą. 
– W tej chwili trafia tam połowa odpadów segregowanych, które zbieramy od mieszkańców. Mamy też informację, że Bladowo chce przyjmować tylko 40 procent tych odpadów, więc ta proporcja się zmieni. Jak poprosiliśmy o cennik na przyszły rok, to osłupieliśmy. Za tonę papieru czy tworzyw sztucznych mieliśmy płacić 1.100 złotych. Na szczęście później obniżyli swoje propozycje do 600 złotych za tonę, ale to i tak jest jakieś szaleństwo – mówi Dariusz Krakowiak, prezes Zakładu Gospodarki Komunalnej w Sępólnie. 
Teraz składowanie tony odpadów segregowanych w Stawnicy kosztuje 300 złotych, więc i tak mamy 100-procentową podwyżkę. Dla porównania tona odpadów zmieszanych ma kosztować 562 złote. 
– Jaki z tego wniosek? Z perspektywy kieszeni mieszkańca nie opłaca się segregować śmieci. Być może bardziej opłacalne będzie zapłacenie przez gminę kary za to, że nie osiągnęła wymaganego prawem poziomu recyklingu odpadów – mówi jeden z włodarzy gmin powiatu sępoleńskiego. 
Trochę to pokrętna, ale logiczna teoria. System gospodarowania naszymi śmieciami powinien motywować do ich segregacji. Tymczasem jest zupełnie odwrotnie. Każda z gmin w kolejnych latach musi uzyskać określony poziom segregacji odpadów. Jeśli to się nie uda, to Wojewódzka Inspekcja Ochrony Środowiska w Bydgoszczy nałoży na gminę karę finansową. Już w tym roku gminy balansują na granicy wymaganego odzysku, a co będzie w kolejnych latach? Jakie będą te kary? Tego nie wiadomo. Niestety, w tej chwili nie można mówić o systemie gospodarowania odpadami. Obecnie mamy do czynienia ze zwykłą partyzantką. Aby uniknąć cenowego dyktatu instalacji w Bladowie czy Stawnicy, włodarze gmin powiatu sępoleńskiego rozpoczęli w ubiegłym roku starania o budowę własnego, powiatowego RIPOK -u. Wniosek w tej sprawie trafił do marszałka województwa. Ten odpisał, że aby taka instalacja mogła w ogóle powstać, to należy ją wpisać do wojewódzkiego planu ochrony środowiska. 
– Właśnie trwają prace nad aktualizacją tego planu. Wspólnie, jako cztery gminy, we wrześniu złożyliśmy taki formalny wniosek. Powiatowy RIPOK miałby powstać we Włościbórku na bazie starego, gminnego składowiska odpadów. Kilka tygodni temu w Wałdowie odbywało się posiedzenie izby rolniczej, na którym były panie z departamentu ochrony środowiska Urzędu Marszałkowskiego w Toruniu. Przy okazji pojechały do Włościbórka i zobaczyły, jak to miejsce wygląda. Ich zdaniem mógłby tam powstać nowy RIPOK. Oczywiście droga do tego daleka, a koszty będą ogromne, ale od czegoś trzeba zacząć. Jeśli nic nie będziemy robić, to nie utrzymamy opłaty śmieciowej w rozsądnych granicach – mówi burmistrz Więcborka Waldemar Kuszewski.