Powiat

O co walczą rolnicy?

Robert Środecki, 29 październik 2020, 12:10
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W ubiegłą środę rolnicy z powiatu sępoleńskiego protestowali przeciwko nowelizacji ustawy o ochronie praw zwierząt. Uważają, że jest ona szkodliwa dla mieszkańców wsi. Od władz państwa oczekują zdecydowanych działań. Żeby zostać zauważonym, wyjechali ciężkim sprzętem na główne ulice polskich miast. O co chodzi rolnikom?
O co walczą rolnicy?

Uczestnicy ubiegłotygodniowego protestu

O co walczą rolnicy?

Protestujący udekorowali ciągniki antyrządowymi transparentami

Aby zrozumieć, o co chodzi protestującym rolnikom, należy poznać główne założenia znowelizowanej Ustawy o ochronie praw zwierząt. Oto one: 
 
Zakaz hodowli zwierząt na futra
Ustawa o ochronie praw zwierząt, tzw. piątka Kaczyńskiego, wprowadza zakaz hodowli zwierząt na futra, z wyjątkiem królików. Przepisy wchodzą w życie po 12-miesięcznym okresie przejściowym od uchwalenia. Przedsiębiorcom, którzy będą musieli zmienić swój profil działalności, przysługują rekompensaty.
 
Ograniczenie uboju rytualnego
Drugą ważną zmianą jest duże ograniczenie uboju rytualnego. Ma on być możliwy wyłącznie na potrzeby krajowych związków wyznaniowych. Katalog podmiotów upoważnionych do tego rodzaju uboju będzie ustalał w drodze rozporządzenia minister rolnictwa w porozumieniu z szefem MSWiA. Podobnie jak w przypadku hodowców zwierząt futerkowych, także firmy prowadzące ubój rytualny mogą liczyć na rekompensaty w związku z koniecznością zaprzestania działalności.
 
Zmiany ws. trzymania zwierząt na uwięzi i w kojcu
Zmieniają się przepisy dotyczące trzymania zwierząt na uwięzi, m.in. psów. Będzie zakaz trzymania ich na uwięzi na stałe oraz używania kolczatek (zmieniono definicję tego przedmiotu). W przypadku zwierząt trzymanych na uwięzi tymczasowo, jej długość musi wynosić minimum 6 metrów, a zwierzę musi mieć do dyspozycji minimum 12 m kw. Będzie mogło przebywać w takich warunkach maksymalnie 12 h na dobę.
Nowelizacja wprowadza także nowe przepisy dotyczące trzymania zwierząt w kojcach. Zasady zostały uzależnione od wysokości zwierzęcia w kłębie. I tak, dla zwierząt o wysokości do 50 cm w kłębie, powierzchnia kojca musi być nie mniejsza niż 9 m kw. W przypadku zwierząt od 51 cm do 66 cm jest to minimum 12 m kw.,a powyżej 66 cm – minimum 15 m kw.
 
Odbieranie zwierząt właścicielom – nowe zasady
Ponadto nowelizacja nakłada nowe obowiązki na gminy i organizacje społeczne w zakresie obowiązków nad bezdomnymi zwierzętami. Schroniska mają być wizytowane co najmniej raz na kwartał przez lekarza weterynarii.
Zmieniają się zasady odbioru zwierząt od właścicieli, u których zagraża im utrata życia bądź zdrowia. W takich przypadkach właściwa organizacja w asyście policjanta, lekarza weterynarii lub strażnika gminnego będzie upoważniona do odebrania zwierzęcia i zawiadomienia władz samorządu. Wszelkie koszty poniesie właściciel zwierzęcia. Jeśli okaże się, że podjęta na wniosek organizacji interwencja będzie bezzasadna, wówczas ona ponosi koszty.
 
Zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych
Zgodnie z nowelizacją wprowadzony zostanie zakaz wykorzystywania zwierząt w celach rozrywkowych i widowiskowych. Po jej wejściu w życie cyrki nie będą mogły sprowadzać zwierząt z zagranicy.
 
                                                                                                                                                                                                     * * *
Okoliczni rolnicy, którzy w ubiegłą środę protestowali w Sępólnie i innych miastach regionu, najwięcej uwag mają do dwóch pierwszych zapisów dotyczących zwierząt futerkowych i uboju rytualnego. 
– Naszym celem jest wyrażenie sprzeciwu przeciwko ustawie „piątka dla zwierząt”. Powinna ona wylądować w koszu. Innego wyjścia nie ma. Ta ustawa jest szkodliwa i zrujnuje nasze rolnictwo, które i tak ledwo stoi na nogach. Czujemy się zdradzeni przez rząd, na który głosowaliśmy. Jeżeli rządzący chcą grzebać przy rolnictwie, to najpierw powinni porozmawiać z nami. Jest wiele organizacji, które nas reprezentują. Okazuje się, że w pierwszym wydaniu tej ustawy jest przepis, który umożliwia człowiekowi, który zrobił kilkugodzinne szkolenie, wejście na moje gospodarstwo i sprawdzenie czy zwierzęta mają godne warunki. To jest bzdura totalna. Od tego są stosowne służby, takie jak powiatowy lekarz weterynarii. Większość hodowców jest tego samego zdania. Rolnicy, którzy mają bydło, zainwestowali i co teraz mają zrobić, skoro ktoś sobie ubzdurał zniesienie uboju rytualnego? W takim przypadku zwierzęta pojadą do Czech, na Słowację i tak będą ubite. Tylko że już nasz rolnik nie zarobi. Podejrzewam, że są jakieś układy zmierzające do tego, żeby rolnictwo wygasić – mówił jeden z protestujących
– Ludzie z miasta nie wiedzą, o co my walczymy. Jest bardzo duża rozpiętość pomiędzy cenami tego, co my produkujemy i sprzedajemy, a cenami w sklepie. Pieniążki, które dostajemy za świnie, za bydło lub za ziemniaki, nie rekompensują kosztów produkcji lub przynoszą niewielki zysk. Za kilogram ziemniaków dostajemy 12 groszy. W sklepie kosztują ponad 2 zł. Czy to jest normalne? U kogo te pieniądze zostają. Ludzie myślą, że my zarabiamy po 2-3 zł za ziemniaki. Jak by ktoś chciał, to się może ze mną na miesiąc zamienić i zobaczy, jak to jest – dodał kolejny protestujący. 
– Wracając do bydła opasowego. Nowy minister mówi nam, że mamy się przekształcać, przebranżowić na coś innego. Ja od 15 lat prowadzę gospodarstwo. Nastawiłem się na bydło opasowe. Zlikwidowałem trzodę chlewną. Co ja mam w tej chwili chować? Przeprowadziłem dwie modernizacje gospodarstwa. Zbudowałem oborę i pokupowałem maszyny. Z czego ja mam to spłacać, skoro za chwilę ograniczy się rytualny ubój bydła i ceny polecą w dół? Co ja mam chować? Mam wrócić do świń? Co mamy produkować? Kur nie możemy - też rytualny ubój. Niestety ale nasze rolnictwo umiera. Wszystkie gałęzie produkcji umierają. Zarabiają tylko kapitały zachodnie – dodał kolejny rolnik. 
Protestujący nie szczędzili gorzkich słów pod adresem rządzących. 
– Głosowaliśmy na PiS, bo ta partia obiecywała wsparcie dla rolnictwa, a teraz wbiła nam nóż w plecy. Rozliczymy ich przy kolejnych wyborach. Nie będą mieli naszego poparcia. Jeżeli ustawa o ochronie zwierząt w obecnym kształcie będzie utrzymana, to na wsi nie będzie poparcia dla PiS. Co zrobiono z ministrem rolnictwa, który jako jedyny stanął za nami? Miał honor. Ardanowski był, jaki był, ale stał za rolnikiem. Ardanowski powinien wrócić na swoje stanowisko. To jest człowiek pyskaty, ale wie, o czym mówi i jest za wsią – dodał kolejny uczestnik protestu.  
– Społeczeństwo nam dzisiaj zarzuca, że blokujemy miasta, blokujemy przejazd. Mówi nam się, że mamy strajkować w innej formie. Byliśmy tydzień temu w Warszawie. Większość strajkujących nawet nie miała możliwości podejść pod sejm i się wypowiedzieć. Kierowcy zarzucają nam, że blokujemy drogi ale jak inaczej mamy strajkować?! Mamy biura poselskie w Sępólnie, ale od miesiąca się tam nikt nie pojawił, a telefon milczy. Osobą, która dzięki naszym głosom dostała się do sejmu, jest pan Tomasz Latos, który głosował za tą ustawą, przeciwko wsi, przeciwko swoim wyborcom. Nie chce z nami nikt rozmawiać. My nie chcemy od państwa żadnych pieniędzy, żadnych rekompensat. Chcemy jedynie spokojnie pracować. Chcą zlikwidować jedną z nielicznych dochodowych gałęzi produkcji, jaką jest hodowla bydła opasowego. My co chwilę dostajemy nowe wytyczne z ARiMR i ciągle modernizujemy nasze budynki. Co chwilę jesteśmy kontrolowani przez służby weterynaryjne. Teraz ma powstać dodatkowa komórka kontroli. Będą nas kontrolować ekoterroryści. Mówi się, że powinien być zakaz uboju rytualnego, bo to jest nieetyczne. Etyczny będzie wywóz bydła do Czech. W jedną noc przepychają taką ustawę i myślą, że polski rolnik jest idiotą – dodał kolejny 
– Nam się wmawia, że dostaniemy rekompensaty za wygaszanie produkcji. To jest kuriozum. To jest absurd. To są miliardy złotych. Tych pieniędzy nie ma i nie będzie. To jest propaganda. Zasłona dymna, żeby nas uspokoić – powiedział protestujący rolnik.                                                                       
Protest odbywający się w Sępólnie miał spokojny i kulturalny przebieg. Ograniczył się spowolnienia ruchu w mieście przez traktory. W sąsiednich miastach wyglądało to zupełnie inaczej. W Człuchowie i Chojnicach rolnicy wysypywali na drogę ziemniaki i rozrzucali obornik przed domem jednego z posłów. Wszystko po to, żeby zasygnalizować opinii publicznej problemy wsi.                                                                              
 
Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...