Sępólno

Pani dyrektor naruszyła stosunki

Robert Lida, 14 wrzesień 2017, 10:16
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Działkę pana Stanisława położoną przy ulicy Wojska Polskiego zalewa woda opadowa. Jego zdaniem, przyczyniają się do tego sąsiedzi, którzy podnieśli poziom swojej działki o kilkadziesiąt centymetrów. Być może doszło tutaj do zaburzenia tak zwanych stosunków wodnych, czego wyraźnie zabrania ustawa Prawo wodne. Na straży tego prawa w powiecie stoi dyrektor Wydziału Rolnictwa, Leśnictwa i Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Sępólnie Barbara Wiśniewska, która jest właścicielką „podniesionej” działki. Czyżby pani dyrektor sama łamała prawo, którego przestrzegania wymaga od innych?
Pani dyrektor naruszyła stosunki

Działka pani dyrektor została wyraźnie podniesiona o kilkadziesiąt centymentrów

Pani dyrektor naruszyła stosunki

Również sąsiednia działka, którą kupiła pani dyrektor, będzie podwyższona

Za budynkiem mieszkalnym położonym przy ulicy Wojska Polskiego, jest jeszcze kawałek działki, który zawsze był ogródkiem warzywnym. W ostatnim czasie można sadzić tutaj jedynie ryż. Redliny ziemniaków stoją pod wodą. Od razu uwagę przykuwa betonowy murek o wysokości kilkudziesięciu centymetrów, który stanowi granicę sąsiedniej działki przyporządkowanej do ulicy Małcużyńskiego. Poziom gruntu tej działki jest niewiele niższy od betonowego muru czyli znacznie wyższy od zalewanej działki. Jakby tego było mało, na kolejnej niezabudowanej działce od strony ulicy Małcużyńskiego systematycznie nawozi się hałdy ziemi, co oznacza, że i tutaj poziom gruntu zostanie podniesiony. Jedna i druga działka przy Małcużyńskiego należy do dyrektor Wiśniewskiej i jej męża.
– Nie mogę tutaj nic uprawiać. Ziemniaki sadziłem dwa razy, a i tak nic z nich nie będzie. Po prostu zgniją. Ja tutaj mieszkam od kilkudziesięciu lat, a sąsiedzi od niedawna. Nie wiem, co mam dalej robić, ale tak być chyba nie powinno. To są moi sąsiedzi i do tej pory żyliśmy w zgodzie, ale w tej chwili jestem bezsilny – mówi pan Stanisław.
Z punktu widzenia dobrosąsiedzkich stosunków sytuacja jest nieprzyjemna, ale co na to prawo?
– W projekcie budowlanym powinny być podane dane wysokościowe działki. Jeśli je zmieniono, to mamy do czynienia z naruszeniem prawa budowlanego. Czyli powinien zająć się tym nadzór budowlany – mówi burmistrz Sępólna Waldemar Stupałkowski.
Poszliśmy tym tropem. Rozporządzenie ministra infrastruktury z 12 kwietnia 2012 roku w sprawie warunków technicznych, jakim powinny odpowiadać budynki i ich usytuowanie, mówi, że dokonywanie zmiany naturalnego spływu wód opadowych w celu kierowania ich na teren sąsiedniej nieruchomości jest zabronione. W tym przypadku o celowym kierowaniu wody na sąsiednią działkę raczej nie możemy mówić, ponieważ wybudowano tutaj solidny mur oporowy. Są jednak przepisy prawa budowlanego, które odnoszą się do tej sytuacji. Projekt zagospodarowania działki budowlanej powinien zawierać część opisową oraz rysunkową. Część rysunkowa powinna odnosić się również do ukształtowania terenu z oznaczeniem zmian w stosunku do stanu istniejącego, a w razie potrzeby charakterystyczne rzędne i przekroje pionowe terenu. Z interpretacji tego przepisu, których wiele możemy odnaleźć w Internecie, wynika jednoznacznie, że podwyższenie rzędnej stanowi odstępstwo od zatwierdzonego projektu budowlanego, które jest dostępne tylko po wcześniejszej zmianie pozwolenia na budowę. O tym, czy jest to istotne odstępstwo od projektu, decyduje powiatowy inspektor nadzoru budowlanego.
– Przyznam, że nigdy nie miałem do czynienia z takim przypadkiem. W tej sprawie nie wpłynęło żadne zawiadomienie – mówi Dariusz Kędziora, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego w Sępólnie.
Jest jeszcze przepis ustawy Prawo wodne, a dokładnie artykuł 29 ustęp 1, który mówi, że można podnieść poziom działki, o ile to działanie nie zaburza stosunków wodnych. Sprawami z prawa wodnego zajmuje się dyrektor Barbara Wiśniewska, więc nie należy się spodziewać, że będzie ścigała samą siebie.
– Ta działka była zawsze zalewana. Na jej terenie znajduje się studnia rewizyjna kanalizacji deszczowej. Wystarczy podłączyć do niej kilka sączków i powinno być dobrze – mówi Barbara Wiśniewska wyraźnie zaskoczona stawianymi zarzutami.
W jednym właściciel zalewanej posesji ma rację. To on tutaj był pierwszy i to o kilkadziesiąt lat. Dlaczego teraz ma się dostosowywać do kogoś, kto pojawił się stosunkowo niedawno?