Piłkarska liga powiatowa

Początek jesieni za nami

Robert Środecki, Robert Lida, Bartek Pankanin, 30 sierpień 2015, 21:32
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Chodzi oczywiście o kolejny sezon rozgrywek piłkarskiej ligi powiatowej i rundę jesienną, zainaugurowaną dzisiaj na boiskach powiatu sępoleńskiego. Nazwa rundy nie ma nic wspólnego z letnią aurą, która towarzyszyła piłkarzom i ich kibicom na wszystkich boiskach. Naszą ciekawość ogniskował pojedynek beniaminka z Malej Cerkwicy, któremu los sprawił sporego figla i zesłał aktualnego mistrza.
Początek jesieni za nami

HZ Zamarte - FC Odrodzeni Mała Cerkwica. Fot. Robert Lida

LZS Piaseczno – LZS Lutówko 7:1 (0:0)
Mecz bez historii. Worek z bramkami rozwiązał się dopiero w drugiej połowie. Faworyzowani gospodarze objęli prowadzenie po trafieniu Bartosza Burkiewicza z rzutu karnego. Kolejne bramki dołożyli: Kamil Jeliński 3, Bartosz Burkiewicz, Fabian Dorosz i Radek Zwiefka. Honorowego gola dla ambitnie walczących gości strzelił Damian Raźny. Goście byli równorzędnym przeciwnikiem dla gospodarzy tylko w pierwszej połowie. W drugiej odsłonie dominacja miejscowych nie podlegała dyskusji. 
 
HZ Zamarte - FC Odrodzeni Mała Cerkwica 5:0 (2:0)
Beniaminek z Malej Cerkwicy od razu wpadł do paszczy lwa czyli na boisko aktualnego mistrza ligi. Chociaż przegrał wysoko pozostawił po sobie nie najgorsze wrażenie. Do 16 metra goście potrafili się dosyć sprawnie przebić, ale pod bramką Mazurkiewicza byli już bezradni. Strzelcami bramek byli: Damian Lajdanowicz, Szymon Modrzyński, Sylwester Kowalik, Arek Szulc i Marcin Żychski.Wszystko wskazuje na to, że wynik meczu zostanie zweryfikowany na walkower dla Odrodzonych ponieważ gospodarze dokonali 6 zmian zawodników przy dopuszczalnej regulaminem liczbie pięciu. Decyzję podejmie zarząd ligi.
 
 
Orzeł Dąbrowa - Victoria Orzełek 2:3 (1:1) 
Emocjonujący do ostatnich minut mecz oglądali kibice zebrani na boisku w Dąbrowie. Pierwsi do siatki trafili gospodarze, jednakże to goście zdołali wynieść z tego spotkania 3 punkty. Zawodnicy i sympatycy Orła mogą mówić o dużym pechu, ponieważ stworzyli sobie dużo okazji do strzelenia chociażby jednej bramki więcej. Mianem bohatera tego spotkania należy jednogłośnie okrzyknąć bramkarza gości Kamila Brysia, który fantastycznymi paradami bronił słupków swojej bramki do końcowego gwizdka sędziego.