Sępólno

Pokłócili się o dług?

Robert Lida, 11 marzec 2020, 13:10
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Wyrok zapadł. Od 1 kwietnia mieszkańcy gminy Sępólno będą płacić za śmieci 22 złote od osoby. W ubiegłą środę rada miejska nie jednogłośnie podjęła decyzję w tej sprawie. Na temat opłaty śmieciowej w ogóle nie dyskutowano. Za to dużo mówiono o zadłużeniu gminy, które w tym roku wystrzeli do góry.
Pokłócili się o dług?

Burmistrz Stupałkowski pokazuje jak rośnie dług gminy

Pokłócili się o dług?

Antoni Dolny zmartwiony rosnącym długiem gminy

 

Śmieci mocno w górę
Mieszkańcy gminy Sępólno do tej pory tylko przyglądali się temu, co dzieje się w Polsce i w sąsiednich gminach z tak zwanymi opłatami za gospodarowanie odpadami komunalnymi. Kto liczył na to, że podwyżka, która była nieunikniona, nie będzie aż tak wielka, ten się przeliczył. Matematyka jest prosta. Z opłaty zebranej od mieszkańców pieniędzy musi wystarczyć na obsługę całego systemu. Najwięcej pochłaniają opłaty, które firma odbierająca śmieci płaci na wysypisku w Bladowie. Niektóre z nich wzrosły w tym roku o kilkaset procent. Powtórzymy w tym miejscu zdanie, którego użyliśmy już wielokrotnie. Na większość kosztów związanych z wywozem śmieci ZGK nie ma żadnego wpływu. Na żaden z kosztów nie ma wpływu ani gmina, ani rada miejska, a to jej każde się ustalić wysokość opłaty. Wielu radnych buntuje się przeciwko temu. Mieszkańcy gminy Sępólno mieli to szczęście, że o dwa miesiące dłużej od sąsiadów płacili „po staremu”, czyli 14 złotych od osoby za śmieci segregowane i 28 złotych za zmieszane. Wynika to z tego, że gmina miała umowę na odbiór śmieci od kwietnia do kwietnia. Zgodnie z nową ustawą wszyscy mieszkańcy muszą segregować odpady. Kto się do tego przepisu nie dostosuje, ten będzie karany wyższą opłatą będącą wielokrotnością stawki podstawowej. W środę radni podjęli uchwałę, na mocy której opłata od osoby będzie wynosiła 22 zł na miesiąc. W przypadku gdy właściciel posesji nie będzie się wywiązywał z obowiązku segregacji, to opłata będzie wynosiła dwukrotność tej kwoty, czyli 44 zł. Przypominamy, że podwyższona opłata, a właściwie kara, będzie nakładana w drodze decyzji administracyjnej burmistrza na jeden miesiąc. Nowa ustawa daje samorządom możliwość obniżenia opłaty śmieciowej w przypadku, gdy właściciel posesji posiada kompostownik. Dotyczy to wyłącznie właścicieli domów jednorodzinnych. Radni zdecydowali się na zastosowanie ulgi w wysokości 2 zł od osoby miesięcznie. Zatem jeżeli na posesji zabudowanej budynkiem jednorodzinnym znajduje się kompostownik, to jego mieszkańcy będą płacić nie 22 zł, a 20 zł za odbiór odpadów. Uchwała rady w tej sprawie jako akt prawa miejscowego wymaga publikacji w Dzienniku Urzędowym Województwa Kujawsko – Pomorskiego i dlatego nowe stawki wejdą w życie z dniem 1 kwietnia. Od tego dnia będzie też obowiązywał nowy, zmieniony harmonogram odbioru śmieci od mieszkańców.
Podczas sesji nie dyskutowano na temat uchwały. Dyskusja odbyła się na nieformalnym spotkaniu wszystkich radnych, które odbyło się 17 lutego. Uchwała została przyjęta niejednogłośnie. Przeciwko byli radni Zdzisław Grzeca i Antoni Dolny. Od głosu wstrzymał się Zdzisław Szwarc.
Strażacy oczekują zrozumienia
Pierwsza część sesji była poświęcona bezpieczeństwu na terenie gminy oraz bezrobociu. Obydwa tematy w naszej relacji możemy pominąć. Od lat zastanawiamy się, komu to jest potrzebne.
Komendant policji, komendant straży, dyrektor powiatowego urzędu pracy zamęczają radnych danymi statystycznymi i właściwie na tym się kończy. Gmina nie ma żadnego przełożenia na te służby i na tę instytucję, no więc po co to wszystko?
Inaczej jest w przypadku ochotniczych straży pożarnych, które są finansowane z budżetu gminy. Tutaj radnym informacja się należy. Przedstawił ją prezes gminny związku Józef Olek.
– Połowa naszych samochodów powinna stać w muzeum. Wałdowo ma samochód z 1981 roku. 40 procent tak zwanych UPS-ów, czyli ubrań specjalnych, w których strażacy jadą do akcji, jest zniszczonych i nie posiada wymaganych atestów. Strażacy ubierają je jeden po drugim, co nie jest zbyt higieniczne. W porównaniu z innymi gminami powiatu i sąsiednich powiatów na OSP w naszej gminie przekazuje się najmniej pieniędzy. Jesteśmy chyba jedyną organizacją, która inwestuje i opiekuje się gminnym mieniem. Nie ma na terenie gminy imprezy, uroczystości, która odbyłaby się bez strażaków. Dlatego oczekujemy od państwa większego zrozumienia – referował prezes Olek.
Jest jednak nadzieja, że ten rok nie będzie taki zły dla OSP. Pojawił się dla nich rządowy program wymiany samochodów. Taki pojazd miałaby otrzymać wymieniona już jednostka w Wałdowie, która swój samochód straciła podczas usuwania skutków nawałnicy. Wóz bojowy, którym obecnie dysponuje, otrzymała od zaprzyjaźnionych strażaków z Niepołomic za symboliczną złotówkę. Jest jednak pojazd ponad 40-letni. Gmina stara się o samochód typu średniego.
– Zobaczymy, jak to będzie. Wymagany jest wkład własny w kwocie 200 tysięcy złotych. Chętnych jest na pewno wielu. Być może nam się uda pozyskać ten samochód. We wniosku napiszemy, że jednostka straciła pojazd podczas usuwania skutków nawałnicy. Wydaje się, że to jest mocny argument – mówi burmistrz Waldemar Stupałkowski. Nowy samochód tego typu to koszt nawet 800 tysięcy złotych. Dofinansowanie na poziomie 75 procent to bardzo korzystna okoliczność.
Ile tego długu? Na pewno bardzo dużo.
Prawdziwą burzę wywołało wystąpienie radnego Antoniego Dolnego, którego przewodniczący Franciszek Lesiński próbował nie dopuścić do głosu. Twierdził, że to nie ten punkt, że ta wypowiedź nie spełnia warunków regulaminu pracy rady itp. Niestety to nie pierwszy taki przypadek. Przewodniczący to wybitny formalista. Za radnymi stoją wyborcy i radni powinni mieć prawo zajmowania głosu w każdej chwili i na każdy temat.
– Dziś gmina ma około 10 milionów złotych długu. Na kolejne inwestycje będzie zaciągany kredyt. Na kanalizację i na rewitalizację rynku. Zrobi się z tego 20 milionów. Kiedy środowiska wiejskie chciały inwestycji, to tłumaczono, że nie można zadłużać gminy. Teraz nagle można zadłużać. Nam pozostały już tylko obierki od kartofli. Niestety, jest już pozamiatane. Burmistrz podpisał umowę na rewitalizację – mówił radny Dolny, prosząc przewodniczącego, aby się nie gorączkował.
– Na koniec 2019 roku dług gminy wynosił 5.776.000 zł. W 2020 roku po uwzględnieniu pożyczki i kredytu na kanalizację i rewitalizację planujemy zadłużenie na poziomie 13.055.000 zł. W 2010 mieliśmy jeszcze większy dług, ponad 14.000.000 zł – odpierał atak burmistrz Stupałkowski, prezentując kartkę ze słupkami obrazującymi zadłużenie gminy w kolejnych latach.
– Panie radny, budżet trzeba umieć czytać. Skąd pan wziął te miliony? – dodał przewodniczący komisji budżetu i finansów, Janusz Tomas.
Słowne przepychanki przerwała skarbnik gminy, Anna Buchwald, która spokojnym głosem przeprowadziła radnych przez zadłużeniowy tor przeszkód. Według pani skarbnik zadłużenie na koniec ubiegłego roku wynosiło 5.776.709 zł, a planowane na koniec bieżącego roku ma wynosić 13.055.709 zł. Jak będzie w praktyce do końca nie wiadomo. To zależy od wyniku przetargu, który wyłoni wykonawcę rewitalizacji centrum Sępólna. Kwota około 9.000.000 zł, o której obecnie się mówi, wynika z kosztorysu inwestorskiego. Jak będzie po przetargu? Nie wiadomo. Może taniej, a może drożej?
Skąd różnice w liczbach podawanych przez radnego Dolnego i służby burmistrza? Radny z Włościbórka zalicza do długu deficyt budżetu, który ma być pokryty z kredytu. Deficyt to nie to samo co dług, aczkolwiek oba pojęcia mówią o ujemnych wartościach finansów publicznych. Po drugie rewitalizacja ma być zadaniem finansowanym z dwóch kolejnych budżetów, a nie tylko z tegorocznego. Nie zmienia to jednak faktu, że dług gminy bardzo, ale to bardzo wzrośnie, a tak zwana rewitalizacja centrum Sępólna jest najbardziej kontrowersyjną inwestycją ostatnich lat w gminie. Wszystko by było dobrze, gdyby nie tak małe dofinansowanie środkami unijnymi, tylko na poziomie około 30 procent. Około 6.000.000 zł trzeba do tego dołożyć z kredytu.
Deficyt zamiast równowagi
Podpisanie przez burmistrza umowy na dofinansowanie programu rewitalizacji kwotą 3.500.000 zł musiało skutkować zmianami w wieloletniej prognozie finansowej gminy oraz budżecie gminy. Ten, który rada miejska uchwaliław grudniu, był budżetem zrównoważonym. To znaczy zakładał, że wydatki będą równe dochodom. Teraz pojawił się w nim deficyt w wysokości 4.000.000 zł, który będzie pokryty z komercyjnego kredytu zaciągniętego przez gminę. Przeciwko takim zmianom w budżecie głosowali radni okręgów wiejskich: Zdzisław Grzeca, Antoni Dolny i Zdzisław Szwarc. Zgodę na zaciągniecie kredytu rada wyda w odrębnej uchwale. Natomiast budowa kanalizacji w Sępólnie jest finansowana z pożyczki zaciągniętej w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Zgodę na jej zaciągnięci rada miejska wyraziła w ubiegłym roku. Uruchomiono ją w tym roku, ponieważ wykonawca dopiero teraz wystawił pierwsze faktury. Tego typu pożyczki są przez fundusz częściowo umarzane na koniec ich spłaty.