Postaw znak, konflikt gotowy

Robert Lida, 28 sierpień 2016, 07:29
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Przed jednym z bloków w Komierowie postawiono znak zakazu zatrzymywania się. Wśród mieszkańców zdania na ten temat są podzielone. Podobno w sprawie znaku swoje paluchy maczały najwyższe władze gminy. Efekt jest taki, że kierowcy parkują samochody po drugiej stronie drogi i na trawnikach.
Postaw znak, konflikt gotowy

Nie wszystkim się ten znak podoba. Fot. Robert Lida

Samochody stawiano tutaj od zawsze w rządku, równolegle do chodnika. Przez lata nikomu nie wadziły. Blok mieszkalny od asfaltowej drogi dzieli chodnik i trawnik. Kilkadziesiąt metrów dalej droga się kończy. Nie jest to więc droga przejazdowa, a ruch jest tutaj niewielki. Ten, zwyczajowo ustalony porządek, zburzyło nagłe pojawienie się znaku. – Komu to przeszkadzało? Chyba jednemu mieszkańcowi, który nie ma samochodu. Te samochody nikomu nie wadzą, nie utrudniają ruchu. Jeden z mieszkańców tego bloku chwalił się głośno, że zna dobrze przewodniczącego Jagodzińskiego i ten znak tutaj stanie – mówi jeden z mieszkańców bloku.
Ponieważ rzecz dzieje się na drodze gminnej, za znakiem muszą stać gminni urzędnicy.
– Znak został ustawiony na wniosek wspólnoty mieszkaniowej tego bloku. Chodziło o względy bezpieczeństwa – poinformowano nas w sępoleńskim urzędzie miejskim. W uzasadnieniu napisano, że kiedyś nie mogła tutaj podjechać karetka pogotowia. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przewodniczący rady miejskiej dopytywał się w urzędzie o ten znak.
– Mieszkańcy zebrali podpisy i złożyli wniosek o ustawienie znaku. Jako sołtys proponowałam, aby najpierw wybudować parking. Jest tutaj obok gminna działka, na której taki parking mógłby powstać. Nie było mnie tydzień w kraju i w tym czasie pojawił się znak. Trudno ludziom tutaj dogodzić – mówi sołtys Komierowa Maria Boczula. Pani sołtys stoi tutaj w przysłowiowym rozkroku. Jest sołtysem i jednocześnie mieszkanką bloku, przed którym pojawił się znak. Jej pomysł jest jak najbardziej słuszny. Nie jest sztuką przegonić samochody sprzed budynku. W zamian trzeba im ułatwić parkowanie w innym miejscu. Efekt ustawienia zakazu jest taki, że samochody stawia się na trawnikach i po przeciwnej stronie drogi, gdzie zakaz nie obowiązuje. Zatem efekt jest żaden.
– Zamiast wydawać pieniądze na znaki, niech je przeznaczą na załatanie dziur w tej drodze. Taki znak na pewno kosztuje kilkaset złotych – mówi jeden z mieszkańców sąsiedniego budynku z uwagą przypatrujący się naszemu reporterowi. I to jest niezwykle cenne  spostrzeżenie. Każdy zakaz, każde obostrzenie czy zburzenie ustalonego porządku budzi kontrowersje, a przecież Komierowo to spokojna wieś, która ma swój niewątpliwy urok. Niestety, jest obciążona syndromem PGR-u. Tylko patrzeć, jak zaczną się telefony na policję, kiedy ktoś postawi samochód na zakazie. A po co niepokoić policję, która póki co rzadko tutaj zagląda ?