Sępólno

Powiat zjada własny ogon

Robert Lida, 19 luty 2012, 23:13
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Przez ostatnie tygodnie przed sesją rady powiatu zarząd powiatu szukał pieniędzy, aby zasypać dziurę w budżecie, a przede wszystkim dziury w drogach. Na słaby powiat spadły w tym czasie prawdziwe plagi. Okazało się, że subwencja oświatowa jest niedoszacowana na kwotę ponad 300.000 złotych. Na budowę ronda w Więcborku brakuje ponad 700.000 złotych, a po zimie całkowicie rozsypało się 4.500 metrów kwadratowych dróg na ośmiu odcinkach. Pieniądze się znalazły, ale wydaje się, że kolejnych kataklizmów powiat już nie przetrwa. Zwłaszcza że zaciąga kredyty na spłatę zaciągniętych wcześniej.

 

W stronę parytetu

W środę do grona powiatowych radnych dołączyła Iwona Bonecka z Więcborka. Dyrektor szkoły podstawowej zajęła krzesło opuszczone przez Benedykta Mieszczaka. Ten mandat przeszedł już w trzecie ręce. W wyborach uzyskał go Paweł Toczko reprezentujący Komitet Wyborców Wyborców Razem dla Gminy i Powiatu. Toczko nie objął mandatu, ponieważ nie może łączyć funkcji burmistrza z funkcją radnego. Jego miejsce zajął Benedytk Mieszczak, który uzyskał drugi wynik na tej samej liście wyborczej. Po czterech miesiącach Mieszczak złożył rezygnację powołując się na zły stan zdrowia. W tej sytuacji mandat przypadł trzeciej na liście Iwonie Boneckiej.

– Mam nadzieję, że dotrwam do końca kadencji i już nie będzie zmian – powiedziała nowa radna tuż przed złożeniem ślubowania. W związku z tym radni podjęli uchwały zmieniające składy komisji merytorycznych. Iwona Bonecka wyraziła chęć pracy w komisji zdrowia, pomocy społecznej oraz komisji edukacji, kultury, sportu, turystyki i rekreacji. Do tej drugiej komisji dołączył również przewodniczący Dariusz Krakowiak. W radzie powiatu pojawiła się dopiero czwarta kobieta. Do spełnienia parytetu jeszcze daleko. W rolę przewodnika po świecie samorządu dla Iwony Boneckiej wcielił się radny Andrzej Chatłas.

 

Służby, straże i inspekcje

Radni wysłuchali informacji w zakresie realizacji zadań przez powiatowe inspekcje, służby i straże. W roli mówców wystąpili: Danuta Szypryt - powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, Elżbieta Estkowska - powiatowy inspektor sanitarny, Krzysztof Różański - komendant powiatowy policji i Leszek Grugel - komendant powiatowy PSP. Złożone informacje na pewno wyczerpały ciekawość radnych. Cała masa danych statystycznych i płynących z tego wniosków pozwoliła nakreśłić obraz powiatu. Czy możemy czuć się w nim bezpiecznie? To już pozostawmy indywidualnej ocenie. Z zestawień przygotowanych przez komendanta Różańskiego wynika, że 53,1 procent przestępstw w powiecie sępoleńskim koncentruje się na terenie miasta i gminy Sępólno. W dalszej kolejności jest Więcbork (29,1 proc.), Kamień (10,1 proc.) i Sośno (6,5proc.).

– Koncentracja przestępczości na terenach miejskich jest zgodna z zasadą kryminalistyczną, która wiąże zjawiska przestępczości ze stopniem zurbanizowania miasta, zwiększonym przepływem ludności oraz liczbą placówek handlowo-usługowych – mówił szef sępoleńskiej policji.

– Widać, że pracujemy w tym samym powiecie. U nas rozkład zdarzeń jest nieomal identyczny – dodał pierwszy strażak powiatu, komendant Leszek Grugel. Warta odnotowania jest jeszcze jedna liczba. Uznano, że w 36 przypadkach przyczyną zdarzeń drogowych były dziury w drodze, a tylko w 28 nieustąpienie pierwszeństwa przejazdu.

Przewodnicząca komisji zdrowia radna Lucyna Suchomska pytała o stan obiektów powiatowych i o to, jak jest on postrzegany przez kontrolujące je służby. Leszek Grugel przyznał, że sytuacja w szkołach powiatowych jest dobra, a wszelkie uwagi są realizowane na bieżąco. Jest jednak w powiecie budynek użyteczności publicznej, którego stan zagraża życiu i zdrowiu użytkowników i żeby było śmieszniej, jest to część szpitala powiatowego. Chodzi o nieszczęsny barak, w którym mieści się izba przyjęć. W związku z przebudową szpitala ten problem ulegnie samorozwiązaniu.

 

Ostatni dzwonek dla dróg powiatowych

O tym, że sytuacja finansowa powiatu sępoleńskiego jest zła, wiadomo powszechnie. Kredyt goni kredyt, a majątek powiatu ma być wystawiony na sprzedaż.

Na zaciąganie kredytów przez samorządu zgoda jest wtedy, jeśli są one przeznaczone na inwestycje. W środę rada powiatu zdecydowała o zaciągnięciu 1.363.012 złotych kredytu przeznaczonego na spłatę wcześniejszych zobowiązań. To konsekwencja zapisów w uchwale budżetowej, która przewiduje określony deficyt.

– Chciałabym uspokoić: wydatki bieżące spinają się z dochodami – mówiła skarbnik powiatu Anna Hajduk-Kowalczyk.

Pani skarbnik wspólnie z członkami zarządu przez ostatnie tygodnie musiała sporo się nagłówkować, aby znaleźć w budżecie prawie 2.000.000 złotych na nieplanowane wcześniej wydatki. Po pierwsze, należało zgasić pożar wynikający z niedoszacowania subwencji oświatowej i to na niebagatelną kwotę 322.620 zł. Dyrektorzy poszczególnych szkół znaleźli oszczędności w swoich budżetach i póki co temat można uznać za załatwiony. Najwięcej, bo około 160.000 zł oddał Zespół Szkół nr 2 w Sępólnie. Po drugie, trzeba było znaleźć dodatkowe środki na budowę ronda w Więcborku w ramach programu „schetynówek”. Słowo ,,rondo” w tym przypadku jest umowne, ponieważ oprócz skrzyżowania powstanie kilometr nowych ulic w Więcborku, a przy nich chodniki. Przypominamy, że najniższa oferta złożona w przetargu była wyższa od posiadanych środków - brakowało dokładnie 727.980 złotych. Ponowne ogłoszenie przetargu mogło zakończyć się niepowodzeniem, a wówczas przepadłaby dotacja rządowa. Inwestycja w Więcborku jest wspólnym zadaniem trzech samorządów: wojewódzkiego, powiatowego i gminnego w proporcjach 33,3 proc. każdy. Wystosowano pismo w tej sprawie do marszałka województwa, ale na razie brak odzewu. Póki co na dopłatę z województwa nie ma co liczyć. W tej sytuacji ciężar znalezienia dodatkowych środków musiały wziąć na siebie powiat i gmina. Gmina Więcbork przesunęła 55 tys. zł z budowy drogi w Zgniłce właśnie na budowę ronda. Na tę samą drogę 110.000 zł było zaplanowane w budżecie powiatu. Także te pieniądze przesunięto na rondo. Niestety, gmina Więcbork jest już blisko progu ostrożniościowego i nie może bardziej się zadłużać, dlatego pozostałe brakujące środki znaleziono w budżecie powiatu, a Więcbork swoją część uzupełni w roku przyszłym.

322.900 złotych zabrano z budżetu Placówki Opiekuńczo-Wychowawczej w Małej Cerkwicy, która miała być uruchomiona pierwotnie w czerwcu. Później termin otwarcia przesunięto na wrzesień, a obecnie o miesiąc później. Radny Andrzej Chatłas dochodził, jak to możliwe, że w ciągu miesiąca można w Cerkwicy zaoszczędzić ponad 300.000 zł, skoro budżet na pół roku funkcjonowania placówki opiewał na około 800.000 zł. Tłumaczenia pani skarbnik nie dały pełnej odpowiedzi na te wątpliwości.

Wymienione problemy finansowe są niczym w porównaniu z katastrofą, jaka wydarzyła się w ostatnim czasie na drogach powiatowych. Drogi po prostu się rozsypały, wystąpiło zjawisko tzw. przełomów. Zarządca drogi mógł jedynie postawić znaki ostrzegawcze i znaki ograniczające prędkość. Dobra rada: warto stosować się do tych ograniczeń. W przeciwnym razie jazda po takiej drodze grozi wizytą u mechanika.

Przełomy wystąpiły na ośmiu odcinkach dróg. Ich całkowita powierzchnia to na chwilę obecną 4.500 metrów kwadratowych. Aby je naprawić, trzeba wybudować na nowo 800 metrów drogi. Sytuacja jest jednak dynamiczna i z każdym dniem przełomów przybywa. Żeby naprawić to, co się rozsypało, potrzeba około dwóch milionów złotych. Dyrektor zarządu drogowego otrzymał do dyspozycji jedynie milion.

– To na pewno nie wystarczy. Będziemy naprawiać do wyczerpania tych pieniędzy. Co będzie dalej? Boję się myśleć. Grożą nam powtórki w kolejnych latach – mówił Edwin Eckert.

Wiadomo, że w pierwszej kolejności naprawiane będą drogi Sępólno-Lipka, Pęperzyn-Sitno, Skoraczewo-Wąwelno i Trzciany-Mała Cerkwica.

No właśnie, co będzie dalej z drogami powiatowymi? To już prawdopodobnie jest kres ich wytrzymałości, a pieniędzy nie przybędzie. Jeżeli drogi są nerwami powiatu, to mamy powiat z chorymi nerwami. Tymczasem w przyszłorocznym budżecie powiat musi znaleźć 1.500.000 zł na budowę drogi Duża Cerkwica-Obkas w ramach unijnego regionalnego programu operacyjnego. Skąd na to wszystko brać pieniądze?

 

Radny Ćwiek trafiony i zatopiony

– To nie jest żaden atak, ale jestem zbulwersowany postawą kolegi Ryszarda Ćwieka. Takie zachowanie jest niestosowne. Zwrócę się o ekspertyzę prawną, która odpowie na pytanie, czy podpisanie listy obecności jest równoznaczne z udziałem w sesji – grzmiał przewodniczący rady Dariusz Krakowiak na zakończenie obrad.

Radny Ryszard Ćwiek pojawił się na sali obrad pod koniec sesji, podpisał listę obecności i wyszedł. Takie zachowanie nie ma wpływu na wysokość wypłacanej diety, ale na pewno nie powinno mieć miejsca. Lepiej gdyby radny Ćwiek w ogóle nie przyszedł. – Bardzo chciałem być na tej sesji, ale najpierw uniemożliwiły mi to sprawy zawodowe, a następnie osobiste. Tyle mam do powiedzenia – tłumaczył Ryszard Ćwiek.