Sępólno

Prezes sam podał się do dymisji

Robert Lida, 06 czerwiec 2019, 10:19
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Podczas czwartkowego posiedzenia Zarządu Powiatowego Związku Ochotniczych Straży Pożarnych RP w Sępólnie rezygnację z funkcji prezesa złożył Grzegorz Borowicz. Większość członków zarządu przyznaje, że oczekiwała takiej decyzji.
Prezes sam podał się do dymisji

Grzegorz Borowicz

Druh Grzegorz Borowicz już od dłuższego czasu był skonfliktowany z członkami własnej jednostki OSP Sępólno, której był prezesem, oraz zarządu powiatowego, gdzie również pełnił funkcję prezesa. Wiadomo, że chodziło o jego zachowanie związane z nadużywaniem alkoholu, narażające na szwank strażacki mundur, oraz apodyktyczne rządy. Do tego doszły podejrzenia o defraudację pieniędzy. Niestety, druh Grzegorz pogubił się w życiu. Najpierw zrezygnował z funkcji prezesa jednostki OSP, ale nadal kierował strukturami powiatowymi związku, co nie podobało się pozostałym członkom zarządu powiatowego. Kilka tygodni temu doszło do nieudanej próby jego odwołania. Przyczyną były wątpliwości statutowe oraz zbyt „miękka” postawa niektórych druhów.
Na czwartek zaplanowano posiedzenie zarządu, które miało być poświęcone podziałowi środków na wyposażenie jednostek OSP. W porządku obrad nie było punktu dotyczącego prezesa. Grzegorz Borowicz sam rozwiązał nabrzmiały problem, składając rezygnację z pełnionej funkcji.
Nie zakłóca to pracy zarządu powiatowego, który ma aż czterech wiceprezesów. Z klucza wiceprezesami są czterej prezesi gminni. Kadencja obecnego zarządu powiatowego upływa w przyszłym roku. Walne zebranie delegatów wybiera skład zarządu, a jego członkowie spośród siebie poszczególnych funkcyjnych. Być może zarząd uzna, że może przez rok funkcjonować bez prezesa. Jeśli nie, to wśród kandydatów do tej funkcji wymienia się Artura Cetnarskiego z Sępólna i Mariusza Kuszewskiego, prezesa gminnego w Sośnie.
– Nikt druhowi Grzegorzowi nie zabierze zasług, które poniósł dla ochotniczych straży pożarnych. Zrobił dla nich bardzo wiele, ale czara się przelała. Szkoda, że tak to się musiało skończyć – mówi jeden z bliskich, wieloletnich współpracowników byłego prezesa.
Wydaje się, że Borowicz nie zdaje sobie sprawy ze swojej sytuacji. Składając rezygnację, miał stwierdzić, że w takiej atmosferze nie może pracować.