Powiat

Puste krzesła głosowały za ogromnym kredytem

Robert Lida, 05 lipiec 2018, 11:53
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W piątek 29 czerwca rada powiatu wyraziła zgodę na zaciągnięcie bodaj największego w historii powiatu kredytu w wysokości ponad 15 milionów złotych. Jak widać na poniższym zdjęciu część krzeseł w trakcie głosowania była po prostu pusta. Zabrakło m.in. czterech członków zarządu powiatu, którzy byli autorami uchwały kredytowej. Niezorientowanym podpowiadamy, że zarząd liczy pięć osób. Wszystko to dzieje się na kilka miesięcy przed wyborami. Najwyższy więc czas na bardzo poważne zmiany. Nie tylko w powiecie!
Puste krzesła głosowały  za ogromnym kredytem

Moment głosowania nad uchwałą kredytową, a gdzie radni: Katarzyna Kolasa, Danuta Zalewska, Kazimierz Fiałkowski i Andrzej Marach?

Idą w długi aż po szyję

To była jedna z najtrudniejszych decyzji samorządu powiatowego w jego 20 letniej historii. Do tej pory najtrudniej przyszło radnym decydować o rozbudowie szpitala, która pochłonęła wiele milionów złotych i zakończyła aferą z Budopolem w tle. W piątek 12 radnych (pełen skład rady to 17 osób) miało decydować o tym, czy powiat ma zaciągnąć 15 122 523 66 zł kredytu. Jeszcze kilka miesięcy temu powiat tkwił w programie naprawczym, mozolnie wygrzebywał się z zadłużeniowego ciężaru, a tu taki strzał. Uchwała kredytowa była konsekwencją uchwały, która poprzedzała ją w porządku obrad, a mianowicie uchwały nowelizującej budżet powiatu. W tej nowelizacji zwiększono deficyt budżetowy do kwoty 13 657 323 zł. Wcześniej wynosił on około 8 mln zł. Dokończenie ze str. 1
Zgodnie z obowiązującymi zasadami w takim przypadku należy wskazać źródło pokrycia tego deficytu. Powiat nie ma już majątku, który można by spieniężyć, ma mikroskopijne dochody własne. Pozostał więc kredyt. Zgodnie z uchwałą z kredyt ma posłużyć na spłatę 1 165 200 zł wcześniej zaciągniętego kredytu. Na spłatę obligacji za 300 tys. zł i właśnie pokrycie tegorocznego deficytu budżetowego. Deficyt ma być przeznaczony na inwestycje drogowe. Pisaliśmy już wielokrotnie, że powiat otrzymał 16,1 mln zł rządowej dotacji na remont dróg powiatowych uszkodzonych przez nawałnicę. Teraz powiat musi dołożyć swoją cegiełkę do tej dotacji. W ramach tej inwestycji 23 kilometry dróg powiatowych zostaną poszerzone i otrzymają zupełnie nową nawierzchnię. Przetarg na cztery odcinki jest już rozstrzygnięty. Niestety, przetargowa rzeczywistość okazała się brutalna. Ceny usług budowlanych w ostatnim czasie dosłownie poszybowały w kosmos. Cud, że w ogóle byli chętni. Niemniej, oferty przetargowe były znacznie wyższe od posiadanej przez powiat puli środków. Problem w tym, że rządową dotację trzeba rozliczyć do końca roku, inaczej pieniądze trzeba będzie zwrócić. Zarząd powiatu podjął decyzję, że nie będzie już ogłaszał kolejnych przetargów i dołoży pieniędzy z kredytu. Na początku założenie było takie, że rząd daje 80 procent wartości inwestycji, a resztę dokłada samorząd. Dziś okazuje się, że jest to proporcja 50 do 50, z tym, że rząd już nic nie dołożył. Łącznie inwestycja ma kosztować 27 mln zł. Takich pieniędzy na drogi w historii powiatu nie było i już raczej nie będzie. Jednak zaciągnięcie tak wielkiego kredytu zastopuje inwestycje powiatu na kolejne lata. – W tym roku na inwestycje przeznaczamy 37 milionów. W przyszłym roku nie będziemy mogli już rozpoczynać nowych inwestycji, tylko dokończyć te rozpoczęte – ostrzegał skarbnik powiatu Władysław Rembelski.
– Głosując za tym kredytem, stawiam powiat w strasznej sytuacji. Nie wyrażam zgody na kolejne 15 milionów przy zadłużeniu 19 milionów – mówiła radna Hanna Sobiechowska.
– Jeśli tej szansy nie wykorzystamy, to dopiero społeczeństwo nam nie wybaczy. Mieszkańców nie obchodzi to, ile powiat ma długu, tylko jakimi drogami codziennie jeździ – odpowiedział swojej koleżance radny Franciszek Frohlke.
– Wszyscy wiemy, że jest to kontrowersyjna uchwała, ale ja nie wyobrażam sobie abym miał głosować przeciwko. To jest jedyna okazja, aby wyremontować nasze drogi – dodał wiceprzewodniczący Henryk Dąbrowski.
– Mamy wyremontowane szkoły, mamy załatwiony szpital, w trakcie budowy są domy dziecka i WTZ-y. Jeździmy na zebrania wiejskie i dobrze słyszymy jakim problemem dla mieszkańców są drogi. Teraz przyszedł czas na drogi – wtórował mu przewodniczący Marek Chart.
Radna Sobiechowska zabierała głos jeszcze kilka razy, sprzeciwiając się propozycji zarządu, ale nie znalazła zrozumienia u koleżanek i kolegów radnych. Ostatecznie za zaciągnięciem kredytu głosowało 10 radnych, 1 był przeciwko, a 1 wstrzymał się od głosu. Zabezpieczeniem kredytu ma być weksel in blanco, a spłata ma nastąpić w ciągu 7 lat. 

Dorwać lekarza – marzenie szefa szpitala

Już tradycyjnie w czerwcu rada powiatu zapoznała się z sytuacją w spółce Novum-Med, prowadzącej Szpital Powiatowy w Więcborku. Jeszcze kilka lat temu ten temat wywoływał wielogodzinne dyskusje, a nawet awantury na sali obrad. Dziś problem szpitalnej spółki i samego szpitala nie budzi już takich emocji. Czyżby zmiana prezesa miała na to wpływ? Kiedyś prezes Jan Kowalczyk w podobnych okolicznościach powiedział, że szpital to trudno sterowna łódź, ponieważ jako firma ma tylko jednego płatnika. – Nasze przychody w 97 procentach pochodzą z NFZ-u – potwierdziła słowa swojego poprzednika prezs Maria Kiełbasińska. Z punktu widzenia spółki najważniejsze są pieniądze. Zgodnie z Kodeksem spółek handlowych spółka ma zarabiać. W ubiegłym roku spółka Novum-Med miała przychody w kwocie 23 459 026 98 zł, a koszty 23 381 686 16 zł. Zatem drugi rok z rzędu zanotowała wynik dodatni netto w wysokości 77 340 81 zł.– Zgromadzenie wspólników podjęło uchwałę o przeznaczeniu zysku na zakup środków trwałych. W tej chwili spółka spłaca 8-letni kredyt. Do spłaty pozostało jeszcze 754 tysiące złotych. Spłata zakończy się w 2023 roku – informowała prezes Kiełbasińska.– Spółka drugi rok z rzędu osiągnęła zysk, co w tego rodzaju działalności wcale nie jest takie oczywiste. Moim zdaniem, ten zysk nie jest wcale taki mały, on jest duży. Spółka ma jednego płatnika i może tylko ciąć koszty – podsumował informację na temat kondycji spółki przewodniczący rady nadzorczej, Grzegorz Szlezer.Pani prezes przez kilkadziesiąt minut mówiła o uwarunkowaniach prawno-finansowych funkcjonowania szpitala, wielokrotnie powtarzając, że najważniejsze jest zawsze dobro pacjenta. Na pytanie dotyczące liczby skarg odpowiedziała, że w 2017 roku wpłynęło 6 skarg ustnych i 4 pisemne. W tym roku wpłynęły 2 skargi. Ich rozpatrywaniem zajmuje się specjalny zespół. Wszpitalu przebywa coraz więcej pacjentów. W 2015 roku było ich 5 852, w roku 2016 - 5 924, a w ubiegłym już 6 195. Cieszy stały wzrost liczby noworodków. W 2015 roku urodziło się 367 dzieci, w 2016 - 372, a w 2017 już 422.– Największy problem zarządu to pozyskanie lekarzy i pielęgniarek. Mamy ogromny deficyt kadrowy. Dzisiaj marzeniem szefa każdego szpitala jest zabezpieczenie kadry medycznej. Udało nam się pozyskać pediatrę, anestezjologa, internistę i dwóch chirurgów. Jeden z nich pełni obowiązki ordynatora. Średnioroczne zatrudnienie w szpitalu to 242 osoby – mówiła Maria Kiełbasińska.Radny Tomasz Fifielski pytał, czy spółce opłaca się prowadzić działalność w zakresie podstawowej opieki zdrowotnej przy tak małej liczbie (675) zdeklarowanych pacjentów. – Trudno tutaj mówić o zadowoleniu. Finansowo to nie jest zadowalająca sytuacja. Jednak jest to działalność uboczna – odpowiedziała prezes spółki.Wydaje się, że po wielu latach sytuacja w szpitalu została opanowana. Co prawda ogromnym kosztem, ale jednak. Nawet do naszej redakcji nie wpływają już skargi na działalność szpitala. Jeśli już to naprawdę incydentalne przypadki.

Starosta stracił najwięcej

Piątek to był ostatni dzień na dostosowanie wynagrodzenia starosty do nowych widełek płacowych określonych przez rozporządzenie Rady Ministrów. Tak się składa, że starosta straci najwięcej, bo 1.375 zł miesięcznie. W grudniu ubiegłego roku radni podwyższyli mu pensję o 2 tysiące zł do kwoty 11 555 zł brutto. Po zmianach będzie zarabiał tylko 10 180 zł.
– Nie mam pojęcia, jaki był powód wprowadzenia tych regulacji. Odbiera nam się prawo do podejmowania decyzji i narzuca widełki płacowe. Rada Ministrów nie pozostawiła nam żadnego wyjścia prawnego. Ja, jako radny, się z tym nie zgadzam. Robimy to tylko ze względu na aspekt prawny – mówił przewodniczący Marek Chart, który z mocy ustawy wykonuje czynności wobec starosty wynikające ze stosunku pracy.
– To jest wybór między dżumą a cholerą – dodał radny Jarosław Dera.
Z sali padła nawet propozycja, aby na znak protestu nie podejmować uchwały w sprawie nowego wynagrodzenia starosty. Część radnych wyraz swojego niezadowolenia dała podczas głosowania. Za obniżką pensji starosty było 7 radnych, 4 było przeciwnych, a 1 wstrzymał się od głosu.
Teraz w pracy rady powiatu nastąpi wakacyjna przerwa, a potem zapewne ruszy wyborcza karuzela.
 

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...