Radni pod ścianą ośrodka zdrowia

Robert Lida, 17 listopad 2013, 00:11
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Co jest ważniejsze: ratowanie za wszelką cenę dziurawego budżetu gminy czy ratowanie gminnego majątku, który w szczególny sposób służy mieszkańcom tej gminy?
Radni pod ścianą ośrodka zdrowia

Waldemar Kuszewski przekonywał, że sprzedaż ośrodka zdrowia nie jest konieczna. Fot. Robert Lida

Przed takim dylematem stanęli więcborscy radni w czasie wtorkowego, wieczornego posiedzenia, połączonych komisji Rady Miejskiej. W sierpniu podjęli uchwałę o sprzedaży ośrodka zdrowia przy ulicy Powstańców Wielkopolskich. Na 25 listopada wyznaczono datę rozstrzygnięcia przetargu, a teraz na wniosek Samorządu Mieszkańców Więcborka, próbowano to wszystko odkręcić. Nie udało się, budynek pójdzie pod młotek.
Jesienią ubiegłego roku do projektu budżetu gminy na 2013 rok, po stronie dochodów majątkowych, wpisano środki ze sprzedaży piętra budynku ośrodka zdrowia. Budżet z takim zapisem został przyjęty do realizacji. Nieco później uznano, że sprzedaż tylko jednego piętra może spowodować obniżenie wartości pozostałej części nieruchomości. Zdecydowano zatem o sprzedaży całego budynku. Uchwałę w tej sprawie podjęto na sesji Rady Miejskiej w dniu 29 sierpnia. Za sprzedażą było siedmiu radnych, czterech było przeciwnych, a dwóch wstrzymało się od głosu. Radni mieli do wyboru dwa warianty. Sprzedaż budynku wraz z gruntem lub sprzedaż budynku z oddaniem gruntu w użytkowanie wieczyste. Wybrano wariant drugi, który pozwalał na jakąkolwiek kontrolę nad tym, co dzieje się w budynku. Kiedy dyskutowano o sprzedaży, znana była już wycena rzeczoznawcy. Całkowita powierzchnia obiektu, który wybudowano w 1995 roku, to 1.766,69 metrów, a powierzchnia działki to 0,4799 ha. Prawdą jest, że budynek jest mało funkcjonalny. W dużej części składa się z przesadnie szerokich korytarzy i klatek schodowych. Gdyby od całej powierzchni odjąć powierzchnię ciągów komunikacyjnych, to faktyczna powierzchnia użytkowa skurczy się do 1.180 metrów kwadratowych. Zgodnie z ogłoszeniem o sprzedaży, zamieszczonym przez burmistrza Więcborka w Biuletynie Informacji Publicznej, ma ona nastąpić w drodze przetargu ograniczonego do podmiotów medycznych, które zobowiążą się do prowadzenia w tym miejscu zakładu o działalności diagnostycznej i leczniczej. Cenę wywoławczą ustalono na 1.947.534,68 złotych. Kwota ta zawiera pierwszą ratę opłaty za użytkowanie wieczyste gruntu. Jedno postąpienie określono na 19.480 złotych. Aby przetarg był ważny, należy wykonać przynajmniej jedno postąpienie. Oferty można składać do 20 listopada, a przetarg wyznaczono na 25 listopada. 4 października o sprzedaży ośrodka zdrowia rozmawiano na zebraniu Samorządu Mieszkańców Więcborka. Nie pojawił się na nim ani burmistrz, ani jego zastępca. Samorząd podjął uchwałę wzywającą radnych do unieważnienia swojej uchwały z 29 sierpnia oraz przyjęcia szerokich konsultacji w tej sprawie z mieszkańcami Więcborka i mieszkańcami poszczególnych sołectw. We wtorkowy wieczór, na połączonym posiedzeniu, spotkały się komisje Rady Miejskiej czyli cała rada (nieobecna była radna Beata Lida), aby zająć się stanowiskiem Samorządu Mieszkańców. Posiedzeniu przewodniczył szef komisji budżetu i handlu Henryk Szwochert. Był też burmistrz Paweł Toczko, wiceburmistrz Iwona Sikorska oraz pracownicy referatu, którzy zajmują się gospodarką nieruchomościami.
– Ubolewam nad tym, że samorząd nie powiadomił mnie o swoim zebraniu. Informacja podobno była w mediach i na słupach ogłoszeniowych. Gdybym tam był, to być może taka uchwała w ogóle by nie zapadła. Nie złamałem prawa, nie musiałem konsultować decyzji o sprzedaży z mieszkańcami – wyjaśniał burmistrz Toczko.
W tym miejscu przytoczył zapis uchwały Rady Miejskiej w sprawie konsultacji z mieszkańcami. W uchwale jest mowa o tym, że konsultacje zarządza burmistrz, jeśli wymaga tego ustawa lub rada miejska w innych, ważnych sprawach.
– Sprzedaż majątku nie wymaga konsultacji. Jeśli rada tego sobie życzy, możemy to w przyszłości zmienić – bronił się burmistrz Więcborka.
– Nie jest prawdą, że w tym budynku będzie prowadzona inna działalność. Wnioskodawcą był doktor Mesjasz, który zapewnił mnie, że jego spółka wystartuje w przetargu. Utrzymanie tego budynku wiąże się z kosztami. Aby skutecznie nim zarządzać, należy przeprowadzić cały szereg kosztownych remontów. Przede wszystkim należy wybudować nową kotłownię, wymienić okna i go docieplić. Do 2016 roku musi być dostosowany do wymogów unijnych przepisów. Z dzierżawy nie uzyskamy potrzebnych środków. Nie widzę powodów, aby wycofać się ze sprzedaży. Podczas całego roku nie było żadnych protestów, dopiero teraz. Pieniądze ze sprzedaży ujęto w budżecie. Za nie wykonano już inwestycje. Można było się z tego wycofać jeszcze w czerwcu, teraz jest zbyt późno. Będzie dziura w budżecie. Poza tym w związku ze sprzedażą ponieśliśmy już pewne wydatki, 13 tysięcy złotych – kontynuował swoją wypowiedź burmistrz.
– Na kotłownię, termomodernizację i wymianę okien gmina może uzyskać dofinansowanie do 80 procent kosztów, więc nie jest to jakiś problem. Jeśli podpisuje się umowę dzierżawy, która przynosi gminie straty, to lepiej budynek sprzedać – mówił radny Waldemar Kuszewski, a jednocześnie przewodniczący Samorządu Mieszkańców.
Przypomniał również wynik kontroli komisji rewizyjnej, która ujawniła, że na dzierżawie budynku spółce Provita gmina straciła 30 tysięcy złotych. Wynika to z tego, że w czynszu dzierżawnym uwzględniono wszystkie media, niezależnie od zużycia.
Radny Kuszewski wykazał również, że od sierpniowej sesji Rady Miejskiej w gminnych finansach udało się wygospodarować 587.620 złotych oszczędności, więc znalezienie kolejnych i uniknięcie sprzedaży majątku jest możliwe.
– Proszę o wycofanie się z podjętej uchwały – apelował radny Kuszewski.
– Według mnie źle się dzieje, że musimy sprzedawać majątek. Jakie będą skutki? Nie wiadomo. Zadłużenie gminy jest takie, że już nie ma innego wyjścia. Jak spłacimy kredyty do 2028 roku? Sprzedamy szkoły? Dosyć żartów, kolejne lata widzę czarno. W tej chwili kredyty spłacamy kredytami. Nie widzę możliwości odstąpienia od sprzedaży – mówił Henryk Szwochert.
– Coś zapadło zgodnie z prawem i trzeba to uszanować. Od listopada do sierpnia nie było żadnego protestu i teraz, po czterech dniach od przyjęcia decyzji, samorząd występuje z pismem. Jak nie korzystać z dofinansowań do inwestycji? Proszę zobaczyć, jak przez siedem lat zmieniły się nasze szkoły. Ktoś kiedyś się tego bał i gmina stanęła w miejscu. Co, teraz marszałek zabierze nam styropian ze szkół? – to z kolei głos radnego Ireneusza Balcera.
– Nie wyobrażam sobie, aby sprzedawać coś, co jest dojną krową i może przynieść gminie dochody – kontynuował dyskusję radny Szymon Grabiński.
– Dla mieszkańców liczy się przede wszystkim jakość usług medycznych. O to powinniśmy zadbać. Mam nadzieję, że nie sprzedajemy swojego zdrowia – dodał Andrzej Wenda.
– Nikt do tej pory o tym nie mówił. Cały czas zakłada się, że przetarg wygra Provita, a co będzie, jeśli go przegra? Mamy dobrą opiekę medyczną i dlatego powinniśmy ją zatrzymać i kontynuować dzierzawę z tym podmiotem – mówił Roman Mroczkowski.
Wydaje się, że to był najważniejszy głos w dwugodzinnej dyskusji. Co będzie jeśli Provita przegra? Już dziś wiemy, że będą inni oferenci. Na prawie dwa tysiące metrów kwadratowych w cenie domu jednorodzinnego na pewno będą chętni i to z dużą gotówką. Provita to także zakład pracy, pracodawca, który zatrudnia mieszkańców Więcborka. Kto da gwarancję, że nowy podmiot ich zatrudni? Nikt takiej gwarancji nie daje. Przykład mamy w Sępólnie. Pojawił się nowy podmiot i od razu zniknęło wiele, budowanych przez lata, poradni specjalistycznych. Niestety, dla sporej części radnych i dla burmistrza celem nadrzędnym jest ratowanie budżetu. We wtorek za wycofaniem się ze sprzedaży ośrodka zdrowia głosowali: Kazimierz Wilczyński, Roman Mroczkowski, Grażyna Sowińska, Waldemar Kuszewski i Szymon Grabiński, przeciwko były siedmiu radnych. W głosowaniu nie brał udziału przewodniczący Józef Kujawiak, który nie jest członkiem żadnej komisji tematycznej.