Borzyszkowo

Sąsiedzkie potyczki o graniczny rów

Robert Lida, 30 listopad 2017, 10:47
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Rów klarynowski ma swój początek na terenie miejscowości Dziegciarnia w gminie Łobżenica. Potem przebiega przez Klarynowo w gminie Więcbork w kierunku Dźwierszna w gminie Łobżenica. Problem w tym, że na odcinku przebiegającym przez gminę Więcbork i tylko na tym odcinku, pola i łąki przylegające do rowu są systematycznie zalewane. W tej chwili stoi na nich woda. O dziwo, problem leży po stronie łobżenickiej. Temat rowu klarynowskiego jest wałkowany od kilkunastu lat, bez efektu. W poniedziałek, w świetlicy wiejskiej w Borzyszkowie odbyło się spotkanie „na szczycie” w sprawie rowu. Nie brakowało ostrych słów.
Sąsiedzkie potyczki  o graniczny rów

Tomasz Fifielski z Urzędu Miejskiego bezradnie rozkłada ręce

Sąsiedzkie potyczki  o graniczny rów

Rów Klarynowski, ale gdzie...?

Rów klarynowski jako urządzenie melioracji szczegółowej odbiera wodę z 2500 hektarów powierzchni użytków rolnych na styku dwóch województw. Pech polega na tym, że stosunkowo niewielki odcinek przebiegający przez gminę Więcbork leży w terenowej niecce. To tutaj zbiera się najwięcej wody. Rów, który normalnie przy dnie ma najwięcej metr szerokości, teraz miejscami przypomina rzekę. Woda wylewa się na pola i łąki uniemożliwiając rolnikom gospodarowanie na tych terenach. To nie jest problem tylko tego wyjątkowo mokrego roku. Sprawa ciągnie się od wielu, wielu lat. Rów przez lata nie był należycie konserwowany. Jeśli już był, to byle jak. Gdyby ten ciek przebiegał przez jedną gminę i miał jednego gospodarza, to nie byłoby problemu. Niestety, tak nie jest. – Ostatnia inwestycja na tym rowie była realizowana 50 lat temu. Wybudowano wówczas zastawkę i przeprowadzono faszynowanie – mówi Piotr Anderson z Urzędu Miejskiego w Łobżenicy.
W siedzibie Gminnej Spółki Wodnej w Więcborku znajduje się pismo z 1989 roku, w którym Wojewódzki Zarząd Inwestycji Przestrzennych w Bydgoszczy informuje burmistrza, że planowana kompleksowa inwestycja na rowie klarynowskim nie zostanie przeprowadzona, ponieważ nie znalazł się wykonawca.
W maju tego roku doszło do spotkania służb melioracyjnych i władz gminy Więcbork i Łobżenica. Strona łobżenicka zobowiązała się do wyczyszczenia rowu po swojej stronie. Tak też zrobiono. Mimo tego woda na terenie gminy Więcbork nie ruszyła. Jest nawet jeszcze gorzej. Po pierwsze, na terenie Dziegciarni odmulono całą sieć urządzeń melioracyjnych, a to spowodowało, że do rowu spływa jeszcze więcej wody. Po drugie, poziom dna rowu na granicy województw w Dźwiersznie jest o kilkadziesiąt centymetrów wyższy niż poziom dna rowu w Klarynowie. Z tego, co nam wiadomo woda samoistnie nie popłynie pod górę. – Chodzi tylko o to, aby odmulić dno tego rowu po tamtej stronie. W grę wchodzi odcinek o długości około 1,5 kilometra – mówi Adam Zawieja, pełnomocnik Gminnej Spółki Wodnej w Więcborku.
Z jakichś nieznanych przyczyn jego odpowiednik z wielkopolskiej strony nie chce tego zrobić, dlatego w poniedziałek doszło do kolejnego spotkania na terenie Borzyszkowa. Wzięli w nim udział burmistrzowie Więcborka Waldemar Kuszewski oraz Łobżenicy, Piotr Łosoś. Był także Piotr Tryba z Powiatowego Związku Spółek Wodnych w Pile z siedzibą w Wyrzysku. Byli merytoryczni pracownicy urzędów miejskich, przedstawiciele GSW w Więcborku z prezesem Piotrem Plutką oraz poszkodowani rolnicy.
– Spotkaliśmy się po to, aby powiedzieć sobie, co zrobiono w tej sprawie i co można jeszcze zrobić. Zrobiono wiele, ale jeszcze trochę brakuje. Ewidentnie widać, że na terenie gminy Więcbork poziom wody jest wyższy – mówił prowadzący spotkanie burmistrz Kuszewski.
– Zrobiliśmy 2,5 kilometra od jeziora w Topoli. Tyle, ile się dało, pogłębiłem i poszerzyłem rów. To wszystko jest jednak za mało. Trzeba zmienić geometrię tego rowu. Aby to zrobić, musimy mieć operat wodnoprawny. Aby starosta podjął odpowiednie działania, musi mieć wnioski od zainteresowanych rolników. Im więcej, tym lepiej. Mogę to zrobić, ale w zgodzie z prawem – mówił Piotr Tryba, który cały czas bronił się przed odmuleniem rowu do samego dna twierdząc, że w ten sposób zniszczy faszynę założoną 50 lat temu.
Strona więcborska przekonywała go, że z tej faszyny nic nie zostało. Słowne przepychanki trwały dosyć długo. W końcu główny meliorant powiatu pilskiego dał się przekonać. Głos zabrał też burmistrz Łobżenicy, który zadeklarował pomoc w usunięciu zakrzaczeń i drzew na rowie oraz w negocjacjach z rolnikami, których grunty przylegają do rowu. Chodzi o wjazd koparki na te grunty i odłożenie na nich urobku. Ostatecznie ustalono, że rów na newralgicznym odcinku zostanie pogłębiony i poszerzony. Wymieniony zostanie również przepust na drodze gminnej, który ma zbyt małą średnicę. Prace te mają być wykonane do 10 grudnia. Jednocześnie podjęte zostaną działania zmierzające do przebudowy całego rowu poprzedzone inwentaryzacją jego zlewni. Po prostu zakres prac musi być dostosowany do potrzeb. Te ustalenia spisano i dołączono do protokołu ze spotkania podpisanego przez obie strony.
Aż dziw bierze, że tej sprawy nie można było przez wiele lat załatwić. Gminy nie mają w zakresie swoich obowiązków melioracji. Musieli się spotkać burmistrzowie i usłyszeć wiele cierpkich słów, aby coś ruszyło do przodu. Przecież takich rowów na terenie każdej gminy są setki kilometrów.