Więcbork

Skarga na burmistrza

Robert Lida, 12 wrzesień 2019, 10:27
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Mieszkaniec gminy Więcbork złożył na ręce przewodniczącej rady miejskiej oficjalną skargę na działalność burmistrza Waldemara Kuszewskiego. Skarżący zarzucił mu brak profesjonalizmu i niegospodarność podczas realizacji inwestycji polegającej na budowie więcborskiego mola.
Skarga na burmistrza

Stanisław Wegner (z prawej) głosował przeciwko oddaleniu skargi

Skarga na burmistrza

Przewodnicząca Komisji Skarg, Wniosków i Petycji Natala Ksobiak

 

Pisaliśmy o tym w czerwcu. Już na początku budowy okazało się, że metalowe pale, na których miał być posadowiony główny pokład molo, są za krótkie o... 10 metrów. Dla celów projektowych zlecono badania gruntu pod dnem jeziora. Dokumentację badań podłoża sporządziła osoba z tytułem profesora nadzwyczajnego, doktora habilitowanego i inżyniera. Szydło wyszło z worka. Odwierty niezbędne dla oceny dna jeziora wykonano tylko przy brzegu. Finał był taki, że do przygotowanych zgodnie ze specyfikacją metalowych pali trzeba było dospawać brakujące odcinki. Wstępnie tę operację wyceniono na 400.000 złotych. Ostatecznie aneks do umowy z wykonawcą opiewał na kwotę 235.403,67 zł.
Skarżący zażyczył sobie, aby podawać jego pełne imię i nazwisko. Jest to Leszek Skaza z Wituni.
W swojej skardze zawarł 7 szczegółowych pytań dotyczących zwiększenia wartości inwestycji. Oto one:
1. Czy niewykonanie przez projektanta zatrudnionego przez urząd miejski pełnego zakresu badań geologicznych przy tego typu inwestycji było działaniem zgodnym ze sztuką projektowania i sztuką budowania?
2. Czy burmistrz, będąc świadomy szczątkowego zakresu wykonania przez projektanta ww. badań, uczynił prawidłowo, ogłaszając przetarg i przekazując wykonawcy plac budowy?
3. Czy wykonawca przed przejęciem placu budowy został uświadomiony, że badań geologicznych nie wykonano w pełnym zakresie?
4. Jeżeli wykonawca miał świadomość stanu rzeczy i pomimo to przejął plac budowy, czy wszelkie dodatkowe koszty nie powinny leżeć po jego stronie?
5. Jeżeli wina leży po obu stronach, czy ww. koszty nie powinny być podzielone w stosunku 50:50?
6. Jeżeli odpowiedzi na powyższe kwestie okażą się negatywne, czy burmistrz Więcborka i podległe mu służby dopuściły się: zaniedbania urzędniczego, braku profesjonalizmu, niedbalstwa pospolitego, braku wyobraźni, czy też niegospodarności w dysponowaniu środkami publicznymi?
7. Jeżeli ocena któregokolwiek z wymienionych w pkt. 6 zarzutów będzie pozytywna, jakie środki zostaną podjęte, by podobnych zdarzeń uniknąć w przyszłości?
Skarga w trybie ustawy o samorządzie gminnym została przekazana do komisji skarg, wniosków i petycji. Przypominamy, że takie komisje powstały w samorządach po ostatnich wyborach. Wcześniej skargi na burmistrza czy podległych mu szefów jednostek rozpatrywała komisja rewizyjna.
Komisja na swoim posiedzeniu wysłuchała wyjaśnień samego zainteresowanego oraz szefa wydziału inwestycji Michała Bąka. W oparciu o nie przygotowała projekt uchwały w sprawie uznania skargi za bezzasadną. Uchwała ta trafiła pod obrady rady miejskiej w ubiegłą środę. Radni spotkali się na popołudniowej sesji po wakacyjnej przerwie. Projekt uchwały wraz z obszernym uzasadnieniem odczytała przewodnicząca komisji Natasza Ksobiak. Oto treść uzasadnienia uchwały odrzucającej skargę:
Na podstawie uzyskanych informacji Komisja Skarg, Wniosków i Petycji dokonała następujących ustaleń.
Projektant wykonujący projekt budowy mola posiadał wszelkie uprawnienia do wykonywania tego typu projektów oraz niezbędną wiedzę, aby taki projekt przygotować. Z uwagi na fakt, że czas do przygotowania dokumentacji był bardzo krótki, wykonawcy Firma Agador s.c. Krzysztof Żarkow i Elżbieta Żarkow, wystosowali do gminy Więcbork pismo, w którym informują, iż z racji krótkiego terminu realizacji projektu, złych warunków atmosferycznych i braku możliwości znalezienia w tak ograniczonym czasie wykonawcy na przeprowadzenie z wody badań batymetrycznych np. sondą dynamiczną, wnoszą o odstąpienie od przeprowadzenia tych badań. Jednocześnie w tym samym piśmie informują, że po wyłonieniu wykonawcy na własny koszt, w trakcie prowadzenia robót budowlanych, wykonane zostaną stosowne badania, a w razie potrzeby również dokonane przeprojektowanie, tj. ponowne przeliczenie parametrów nośności konstrukcji. Gmina wyraziła zgodę na powyższe, mając na względzie konieczność realizacji założeń zawartych w budżecie gminy Więcbork i czasu, na jaki przypadła realizacja tych założeń, tj. koniec roku 2016. W nowym budżecie tej inwestycji nie było, a miał zostać ogłoszony konkurs przez Lokalną Grupę Rybacką, do którego gmina Więcbork przystąpiła i musiała mieć gotową dokumentację ze wszystkimi pozwoleniami. W tym samym piśmie, o którym mowa powyżej, zawarta była informacja, że projektant wykonał odwierty przy nabrzeżu jeziora: „Zleciłem wykonanie kontrolnych badań wiertnicą mechaniczną nabrzeża w bezpośrednim sąsiedztwie projektowanego mola. Do głębokości 2,70 m stwierdzono grunty mało stabilne (warstwy: nasyp niekontrolowany, namuł piaszczysty i torf). Powyższe dane uśrednione przeniesiono na pozostałą część dna jeziora przeznaczoną pod posadowienie pali stalowych”. Zatem należy przyjąć, że niewątpliwie wykonane zostało to zgodnie ze sztuką budowania i projektowania.
Wykonawca mola, przystępując do realizacji przedsięwzięcia, miał świadomość zakresu wykonanych badań, gdyż do ogłoszonego przetargu dołączane są wszystkie dokumenty, w tym między innymi dokumentacja techniczna, a w tej konkretnej zawarty jest zapis dotyczący pełnych badań batymetrycznych z wody - badań batymetrycznych dna jeziora. Każdy przystępujący do przetargu jest zobowiązany taką dokumentację przejrzeć szczegółowo. W tego rodzaju inwestycjach często pojawiają się sytuacje, które generują dodatkowe koszty i sytuacja, która miała miejsce w przypadku omawianego zadania nie jest ewenementem w skali kraju. Sam wykonawca wskazywał na podobne przypadki do tego na innych prowadzonych przez siebie budowach, gdzie również zachodziła potrzeba przedłużania pali, która zmieniała wartość przedsięwzięcia. W przypadku kwoty 400.000,00 zł, którą rada miejska zabezpieczała dodatkowo w budżecie na to zadanie, a o której również skarżący wspomina, została przyjęta w oparciu o wyliczenia wykonawcy, natomiast w wyniku kilkukrotnych spotkań z wykonawcą i weryfikacji tego, co zostało przedstawione, osiągnięto kompromis i ostatecznie podpisano aneks do umowy na wartość 235.403,67 zł. Tu również kierowano się zapisami prawa zamówień publicznych, tak że wszystkie koszty nie leżały ani po stronie gminy, ani po stronie wykonawcy.
Z powyższego wynika, że gmina Więcbork uwzględniła koszty do kwoty 235.403,67 zł. Burmistrz wskazał ponadto, że w ustawodawstwie i orzeczeniach sądowych mówi się o rażącej stracie wykonawcy, do której nie można dopuścić. Mając na względzie kwestie terminów wykonania inwestycji, jak również otrzymanego dofinansowania, niepodjęcie stosownego działania byłoby zagrożeniem dla wykonania inwestycji i wówczas można byłoby mówić o jakichkolwiek stratach dla gminy. W takiej sytuacji bardzo prawdopodobnym scenariuszem byłoby spotkanie się w sądzie z wykonawcą. Gmina straciłaby dofinansowanie, a wyrok sądu na dzień dzisiejszy byłby trudny do przewidzenia.
Ponadto podkreślone zostało jednoznacznie, że do wszelkich podejmowanych przez gminę Więcbork działań w sferze polityki inwestycyjnej podchodzi się z wielką starannością, a cały proces: począwszy od etapu projektowania, poprzez procedury przetargowe i wykonawstwo, prowadzone są zgodnie z literą prawa, tj. w oparciu o ustawę Prawo zamówień publicznych i z odpowiednim przygotowaniem technicznym i merytorycznym. Tak też wyglądało to w przypadku realizacji tej konkretnej inwestycji. Niemniej należy mieć na względzie, że w tym procesie nie wszystkie okoliczności da się przewidzieć wcześniej i często na etapie wykonawstwa pojawiają się sytuacje, których wcześniej nie zakładano bądź uprzednio nie przypuszczano, że mogą się pojawić.
W złożonych wyjaśnieniach burmistrz odpowiedział także na zarzut dotyczący kwestionowania profesjonalizmu burmistrza Więcborka i służb urzędu miejskiego w sferze prowadzonych inwestycji. Skarżący w kontekście przedsięwzięcia budowy mola wskazywał na dwie inne inwestycje wykonane przez gminę Więcbork, w przeszłości, których przygotowanie budzi sporo wątpliwości. Burmistrz nawiązał do jednej, a mianowicie tej sfinalizowanej w trakcie jego urzędowania. Mowa tu o budowie nawierzchni na ul. Pomorskiej w Więcborku i potrzebie dołożenia do inwestycji kwoty 200.000,00 zł. Odpowiadając, burmistrz stwierdził, że gdyby, jak ujął to skarżący, zabrakło osobom odpowiedzialnym wiedzy i wyobraźni, nie zaprojektowano by wymiany kanalizacji deszczowej na większy przekrój i podłączono by do tej o przekroju istniejącym i wtedy dopiero powstałby problem z nowym odcinkiem kanalizacji deszczowej. Trudno było mu się odnieść do dokumentacji projektowej wykonanej dla już istniejącej kanalizacji, bo być może założenia przy jej projektowaniu były zupełnie inne. Natomiast w przykładzie podanym przez skarżącego gmina wykazała się i wiedzą, i wyobraźnią, dlatego też już na etapie dokumentacji przygotowano przebudowę odcinka kanalizacji deszczowej, tak aby nowa kanalizacja deszczowa nie powodowała komplikacji dla tej wykonanej wcześniej i już funkcjonującej.
Biorąc powyższe pod uwagę, Komisja Skarg Wniosków i Petycji nie doszukała się w działaniu burmistrza Więcborka nieprawidłowości. Uznała, że podejmowane przez niego decyzje w głównej mierze zdeterminowane były czasem, w jakim został ogłoszony konkurs na dofinansowanie zadania oraz krótki termin jego realizacji. Gmina Więcbork podjęła się konkretnego zadania i racjonalnym było je dokończyć. Co więcej, wykazano, że przerwanie budowy mogło skutkować określonymi konsekwencjami finansowymi dla gminy, a te z kolei można byłoby traktować w kategoriach straty. Argumentem przemawiającym na korzyść burmistrza Więcborka jest również fakt, że na koszty, które ostatecznie poniesiono, było gminę stać, bez obciążania jej budżetu dodatkowymi zobowiązaniami finansowymi.
Reasumując, Komisja Skarg i Wniosków w przeprowadzonym głosowaniu uznała skargę za bezzasadną stosunkiem głosów: 4 głosy „za”, 1 głos – „przeciw”.
Jak widać, zdaniem burmistrza był pośpiech, brak czasu w realizacji inwestycji i strach przed utratą, nawiasem mówiąc niewielkiej dotacji z Lokalnej Grupy Rybackiej. Przypomnijmy, że czas na realizację inwestycji skrócił się z powodu kłopotów z wyłonieniem wykonawcy. Oferty, które wpływały na kolejne przetargi, były zbyt drogie. Budowa budową, ale jej przygotowanie to chyba inna para kaloszy. Decyzję o wzniesieniu budowli hydrotechnicznej podjęto bez solidnych i pewnych badań dna jeziora. Efekt jest taki, że więcborscy podatnicy do inwestycji musieli dołożyć ponad 200.000 złotych. Leszek Skaza w swej skardze przypomniał też wcześniejsze wpadki więcborskich urzędników związane z niewłaściwym przygotowaniem inwestycji. Chodzi o tę na plaży miejskiej, gdzie obiekty posadowiono na terenie podmokłym, a jego stabilizacja kosztowała kilkaset tysięcy złotych, a także budowę ulicy Pomorskiej, gdzie w trakcie budowy okazało się, że rura odprowadzająca deszczówkę jest za cienka. Tu 200 tysięcy zł, tam 200 tysięcy zł, a jeszcze gdzie indziej 400 tysięcy zł i robi się milion, a to już są poważne kwoty, za które można wykonać inne inwestycje ułatwiające mieszkańcom życie.
Więcborscy radni uzasadnienie komisji przyjęli milcząco, nikt nie zabrał głosu w tej sprawie, i z jednym głosem sprzeciwu podjęli decyzję o uznaniu skargi za bezzasadną.  
 
* * * *
Robienie ludzi patrzących stosunkowo słabiutkiej władzy na rączęta w balona jest bardzo niesmaczne. Władzo, słuchaj no, przecież pochodzisz z wyboru ludzi, którzy mają prawo cię obserwować i grzmieć, kiedy robisz totalne głupoty! Totalne! Określenie tego, co zwiększyło koszt jeziornej inwestycji przy pomocy słownika poprawnej polszczyzny jest niemożliwe. Muszą więc padać słowa ostre, wręcz wulgarne zanim w definicji projektowania kolejnego pomościku zwanego molem, słowo partactwo stanie się aksjomatem. To jedno, ale równolegle musi paść pytanie: Czymże jest, jak nie głupotą trzymanie za wszelką cenę wirtuoza „budowlańca”, który popełnia niezliczoną ilość kosztownych błędów w ramach comiesięcznego wynagrodzenia przekraczającego 5,5 tys. zł? Do tego ta nieznośna nieumiejętność właściwej oceny jego „roboty” przez kolejnego burmistrza. Żaden burmistrz, zwłaszcza pochodzący znikąd, nie musi się znać na sztuce budowlanej. Może być fryzjerem, krawcem, sprzedawcą, cyrkowcem, a nawet postacią trudną do rozszyfrowania. Jego broszka. Trudno, stanął do wyborów, mniejszościowa większość go wybrała i musi rządzić. Nieważne, że nic w życiu nie wybudował. Król Europy też ma dwie lewe i reumatyzm i jakoś mu się wiedzie. Każdy włodarz ma do pomocy, tak przynajmniej uważa, ludzi kompetentnych. W przeciwieństwie do głów naszych tak zwanych samorządów, od szefów referatów wymaga się odpowiedniego przygotowania. Na czym to polega? Więcborski przypadek kierownika referatu inwestycji, ale także sępoleński i wiele innych, pokazuje, że jeśli nie nic, to doprawdy niewiele trzeba, żeby nabijać kabzę łatwym groszem. Co to ten łatwy grosz? Ano, brak odpowiedzialności za mnożenie partactw. Mamy z tym do czynienia niemal każdego tygodnia, kiedy wypindraczona „wadza”, „wicie, rozumicie”, po przecięciu wstęgi na dwanaście par nożyczek i jeden talerz, niemal natychmiast zwiesza głowę ze wstydu, bo ludzie spostrzegli bubel. Nie „wadza”, nie jej markotni urzędnicy, co to wszystkie rozumy pozjadali, nie bezradni radni, tylko właśnie zwykli prości ludzie. Dlaczego tak jest? Na to pytanie powinni odpowiedzieć właśnie bezradni radni. Tymczasem niemal zgodnie śpiewają: „Nic się nie stało”. Wydanie kilkuset tysięcy publicznych pieniędzy spowodowane głupotą projektanta, spotęgowaną na domiar złego przez więcborskiego urzędnika partacza nie jest problemem. Jeśli w podrzędnej firmie jakiś inżynierek, człapiący po budowach w ciasnym kasku, nie zauważył w projekcie poważnego błędu prowadzącego do olbrzymich strat, natychmiast wyleciałby z roboty. A burmistrz Więcborka po raz kolejny toleruje urzędnika, którego miernota przynosi straty liczone w milionach!