Więcbork

Spółka to nie pogotowie

Robert Lida, 04 październik 2017, 11:33
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Co zrobić, aby z terenów rolniczych skutecznie odprowadzić nadmiar wód opadowych, zastanawiano się w piątek podczas obrad Komisji Rolnictwa, Ochrony Środowiska, Infrastruktury Gminnej, Inwentaryzacji i Handlu Rady Miejskiej Więcborka. Jeszcze rok temu na podobnych spotkaniach zastanawiano się, jak walczyć z suszą w rolnictwie.
Spółka to nie pogotowie

Przy mikrofonie Adam Zawieja, obok przewodniczący GSW Piotr Plutka

Oczywiście, w tej chwili rolnicy najwięcej uwag mają do gminnej spółki wodnej. Najczęściej pada zarzut, że spółka przez wiele lat nie konserwowała urządzeń melioracyjnych, a teraz są tego efekty. – Rolnik dzwoni, że ma zalane kilkadziesiąt metrów kwadratowych pola i chce aby natychmiast mu to usunąć. Spółka to nie pogotowie. To delegaci na walnym zebraniu uchwalili wysokość składki i zakres robót do wykonania. Od lat powtarzam, że składka jest zbyt niska. Aby przychody ze składki pokryły wydatki, to powinna ona wynosić 120-130 złotych od zmeliorowanego hektara, a jest 42 złote. My mamy określone moce przerobowe. Mamy podpisane umowy na prace zewnętrzne i musimy się z nich wywiązać po to, aby pokryć koszty działalności. W tym roku spółka osiągnęła przychody w kwocie 493.663,30 złotych. Natomiast do dnia dzisiejszego wpływy ze składek członkowskich to 88.290,70 złotych, czyli 19 procent poniesionych wydatków. Funkcjonowanie spółki jest możliwe tylko dzięki sprzedaży naszych usług na zewnątrz. Gdyby składki pokrywały sto procent kosztów, to nie byłoby problemu – mówił Adam Zawieja, pełnomocnik zarządu Gminnej Spółki Wodnej w Więcborku.
Józef Kosiniak z Zakrzewskiej Osady zwracał uwagę na problem rolników, którzy nie są członkami spółki. Doprowadza to do sytuacji, w której ten sam rów na jednym odcinku jest czyszczony, a na drugim nie jest.
– Każdy rolnik powinien być członkiem spółki. Nie możemy wejść na pole rolnika, który nie jest członkiem – poparł go Piotr Plutka, przewodniczący GSW.
– W tym roku woda upomniała się o swoje. Łąki z definicji są terenami zalewowymi. Przez lata zasypywano śródpolne oczka wodne. Pod uprawę wykorzystywano każdy kawałek ziemi. Teraz w tych miejscach jest woda. Gdzieś ona musi się gromadzić. W ciągu dwóch dni Jezioro Więcborskie wypełniło się dwukrotnie: z miliona dwustu tysięcy metrów sześciennych do dwóch i pół miliona metrów. Wszystkie cieki są wypełnione po brzegi. Możemy tą wodę spuścić, ale wtedy zalejemy Puszczę. Co robić w tej sytuacji? Modlić się – przyznał Wojciech Skwierawski, kierownik biura terenowego Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych w Nakle.
Oczywiście, od tej dyskusji wody na polach nie ubyło, ale po raz pierwszy podjęto temat retencji wody, jej gromadzenia. Ma to związek z utworzonym przez wojewodę kujawsko-pomorskiego zespołem do spraw retencji. Wojewoda wystosował do gmin pismo z prośbą o to, aby te przygotowały listy projektów związanych z budową urządzeń służących gromadzeniu wody na ich terenie. Chodzi o popularne zastawki czy zbiorniki retencyjne. Do takiej listy zostanie przygotowany odpowiedni montaż finansowy, który pozwoli zrealizować te zadania.
Nie bez wpływu na to, co dzieje się w dziedzinie melioracji, jest też nowe prawo, które zacznie obowiązywać od nowego roku. Na mocy znowelizowanej ustawy Prawo wodne zadania te przejmie twór o nazwie Wody Polskie, który ma być państwową osobą prawną. Jak to będzie działało? Nikt nie wie.