Strażacy leją wodę... w dokumentach

Robert Lida, 18 listopad 2012, 04:44
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Potężny zgrzyt na linii Oddział Zarządu Gminnego OSP - Urząd Miejski w Sępólnie. Urzędnicy nie chcą przekazać zarządowi dokumentów dotyczących udziału strażaków z poszczególnych jednostek w akcjach ratowniczych. Nasz informator, wywodzący się ze środowiska strażackiego, twierdzi, że w tych dokumentach doszło do potwierdzenia nieprawdy.
Strażacy leją wodę... w dokumentach

- Poprosiłem o kserokopie dokumentów dotyczących uczestnictwa w akcjach ratowniczych. Chodziło mi tylko o nazwiska, nie o pieniądze. Miały one posłużyć do analizy ilości wyjazdów poszczególnych strażaków po to, aby z sensem wysyłać ich na szkolenia. Nie ma sensu szkolić kogoś, kto nie bierze czynnego udziału w akcjach. Odmówiono mi wydania tych dokumentów. Miałem złożyć wniosek na piśmie do burmistrza. Coś takiego spotkało mnie po raz pierwszy od 20 lat. Zawsze otrzymywałem materiały, o które prosiłem. Napisałem wniosek do burmistrza i jednocześnie wyraziłem swoją dezaprobatę dla takich działań urzędników. Pani skarbnik na bieżąco udziela mi wszelkiej pomocy, ale okazuje się, że są dokumenty, których nie możemy dostać. Po trzech dniach otrzymałem dokumenty, ale nie te, o które prosiłem. Ponowiłem wniosek 18 października. Do dzisiaj dokumentów nie otrzymałem. Mało tego, na spotkania u burmistrza podważono działalność zarządu gminnego. Stwierdzono, że nie posiada on osobowości prawnej. To jest jakieś nieporozumienie - mówi druh Grzegorz Borowicz, komendant gminny OSP w Sępólnie.
Osobą, która odmawia wydania dokumentów jest Bogumiła Bławat, kierownik referatu spraw obywatelskich urzędu miejskiego, która w zakresie swoich obowiązków ma również obsługę i koordynację spraw związanych z działalnością jednostek OSP na terenie gminy.
- To są dokumenty wytworzone przez poszczególne jednostki na podstawie których wylicza się wynagrodzenia strażaków za udział w akcjach. To nie są jakieś moje fanaberie. Jak ma udostępnić dokumenty wytworzone przez inny organ? - wyjaśnienie Bogumiła Bławat.
Urzędniczka powołuje się na artykuł 23 ustawy o ochronie danych osobowych, który mówi, ze przetwarzanie danych osobowych może odbywać się wyłącznie za zgodą zainteresowanej osoby. Gdyby dosłownie stosować ten przepis, to nastąpiłby całkowity paraliż wszystkich instytucji i organizacji. W związku z tym poszczególnym jednostkom OSP przekazano do podpisu oświadczenia o wyrażeniu zgody na przekazywanie dokumentów do zarządu gminnego.
- Trzy oświadczenie już spłynęły. Jedna jednostka nie wyraziła zgody - mówi Bogumiła Bławat.
Ciekawe dlaczego jednostka z Lutówka odmówiła? Czyżby miała coś do ukrycia? Prezes zarządu gminnego Józef Olek postawę druhów z Lutówka odbiera jako niesubordynację.
- W moim rozumieniu to oznacza wyjście Lutówka z zarządu gminnego. Sprawami tej jednostki w ogóle nie powinniśmy się zajmować. Dokument, który podsunięto jednostkom do podpisu nie zawiera podstawy prawnej. Nie powinno się go podpisywać. Kompletnie nie rozumiem dlaczego nie możemy korzystać z danych, które zawsze posiadaliśmy i są nam potrzebne - mówi druh prezes.
Ktoś zapyta „po co tyle hałasu o nic?” Okazuje się, że ta sprawa ma drugie dno.
- Widziałem te dokumenty. Na liście strażaków, którzy brali udział w wielkim pożarze stogów słomy w Sępólnie, są nazwiska osób, których na pewno tam nie było. Niektóre osoby, które rzekomo brały udział w akcji, były w tym czasie za granicą - mówi jeden ze strażaków, który chce zachować anonimowość.
Jeśli tak jest w rzeczywistości, to mamy do czynienia z przestępstwem potwierdzenia nieprawdy w dokumentach. Niestety, wyjaśnienie tej sprawy uniemożliwia dziwny opór urzędnika państwowego. Od czasu kiedy strażacy-ochotnicy za udział w akcjach otrzymują pieniądze, pokusa do takich zachowań jest wielka. Każdy wyjazd, każda godzina udziału w akcji to są jakieś drobne, bo drobne, ale pieniądze. Wielu strażaków zrzeka się tych pieniędzy na rzecz swoich jednostek. Strażacy z OSP Sępólno gromadzą wszystkie ekwiwalenty za udział w akcjach w przysłowiowej śwince i chcą za te pieniądze kupić nowy telewizor do swojej świetlicy.
Lista nazwisk, sporządzona przez dowódcę zastępu po akcji, przekazana do gminy, staje się podstawą do wypłaty ekwiwalentu. Płatnikiem jest gmina. Dlaczego zataja się te nazwiska jeśli jest podejrzenie nieprawidłowości? To się nazywa współudział w przestępstwie. Problem dotyczy działalności autonomicznego stowarzyszenia, ale dotyczy również publicznych pieniędzy. Ich dysponowanie jest od początku do końca jawne.
Ten temat poruszono w trakcie poniedziałkowego posiedzenia Oddziału Zarządu Gminnego OSP, w którym uczestniczył burmistrz Sępólna. Waldemar Stupałkowski cały czas milczał. W ogóle nie zabrał głosu w dyskusji. Jak to rozumieć?

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
– Kilka tygodni temu pisaliście o apelu samorządowców w sprawie...
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...