Skarpa

Tajemnicza urna

Robert Lida, 24 wrzesień 2020, 10:22
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Na schodach prowadzących do kaplicy w Skarpie stoi porcelanowa szkatuła z krzyżem i napisem ,,Danuta Bothe-Kłosowska 1930 – 2010’’. Wszystko wskazuje na to, że są to prochy ostatniej przedstawicielki rodu von Bothe, do którego od 1832 roku należał majątek Trzciany. Kto i kiedy postawił urnę w takim miejscu? Nie wiadomo.
Tajemnicza urna

Rodzinny cmentarz rodziny Bothe w Trzcianach

Tajemnicza urna

Dlaczego ta urna znajduje się w Skarpie? Nie wiadomo

Urna, jeśli to faktycznie jest urna, pojawiła się przed kaplicą rok po śmierci pułkownika Andrzeja Prądzyńskiego, ostatniego z rodu Prądzyńskich, syna przedwojennego starosty sępoleńskiego Lucjana Prądzyńskiego. Jego pogrzeb odbył się  w sierpniu 2009 roku. Urnę z prochami pułkownika wmurowano we frontowej ścianie kaplicy ufundowanej przez jego rodziców, po prawej stronie drzwi wejściowych. Poniżej, na ostatnim stopniu schodów, stoją zwykle kwiaty i znicze. To właśnie w tym miejscu ustawiono tajemniczą urnę. Mieszkańcy Skarpy nie pamiętają, aby odbyła się tutaj jakaś uroczystość z nią związana. Wygląda to tak, jakby ktoś przyjechał tutaj na chwilę i w tajemnicy postawił niewielkich rozmiarów urnę. Dziwne? 
Czy to na pewno urna? Ktoś nie wytrzymał i próbował się dobrać do jej zawartości. Udało mu się. Jej dwie połówki były połączone klejem, który nie okazał się zbyt mocny. W środku znajduje się przewiązany gumką foliowy woreczek, zawierający szary proszek. Prawdopodobnie są to ludzkie prochy. Napis na urnie nie pozostawia wątpliwości. Danuta Bothe-Kłosowska to ostatnia przedstawicielka rodu von Bothe pochodzącego spod Zielonej Góry, który w 1832 roku nabył majątek Trzciany i był jego właścicielem do wybuchu wojny. Część tego majątku w okresie międzywojennym została rozparcelowana i w ten sposób w Trzcianach pojawiły się słynne poniatówki, w których zamieszkali przesiedleńcy z Małopolski. Te charakterystyczne budynki istnieją do dzisiaj. Po wybuchu wojny majątek Trzciany przejęli hitlerowcy, a jego właścicieli przeniesiono do Runowa. Po wojnie Danuta wraz z matką nie miała łatwego życia jako rodzina obszarnika i żadnych szans na powrót do Trzcian. Ostatecznie znalazły się na Wybrzeżu. Danuta ukończyła studia na wydziale spawalnictwa Politechniki Gdańskiej. Tam poznała swojego męża Stefana Kłosowskiego, z którym później przeniosła się do Szczecina. 
Grunty majątku Trzciany przejęły PGR-y, a zabytkowy dworek przerobiono na mieszkania lokatorskie. Przy okazji zniszczono jego największe walory. W 2000 roku Danuta Bothe-Kłosowska za 150 tys. zł wykupiła dworek z parkiem od Agencji Własności Rolnej Skarbu Państwa i po 60 latach ponownie w nim zamieszkała. Wspólnie z mężem zaczęła go remontować oraz przywracać jego dawny układ architektoniczny. Równocześnie uporządkowała rodowy cmentarz, który znajduje się na wzniesieniu przy drodze do Tucholi. Zmarła w 2010 i ta data jest zbieżna z tą na urnie. Czyżby jej ostatnią wolą było to, aby jej prochy spoczęły na schodach kaplicy w Skarpie? Trochę to dziwne. Poza tym zastanawiamy się, czy do końca zgodne z prawem? Trzeba przyznać, że to zagadkowa historia.