Tradycyjna powódź na „Zaciszu”

Przemysław Wilkowski, 25 styczeń 2015, 01:23
Średnia: 0.0 (0 głosów)
W minioną niedzielę otrzymaliśmy informację telefoniczną od jednego z działkowiczów Rodzinnych Ogródków Działkowych „Zacisze” – Proszę przyjechać na „Zacisze” i zobaczyć, co się stało z moją działką. To jest po prostu kpina, do kaloszy wlewa mi się woda, a cały mój ogródek stanął pod wodą. Jak co roku pozapychane studzienki nie odprowadzają wody, a urzędnicy umywają ręce – mówił zdenerwowany działkowicz.
Tradycyjna powódź na „Zaciszu”

Działki łącznie z altankami stanęły w wodzie. Fot. Przemysław Wilkowski

Rytuałem wręcz stają się coroczne powodzie na ogródkach działkowych „Zacisze”. – Przyznam, że od dobrych kilku lat nie widziałem tak zalanej działki jak w tym roku. Praktycznie cała moja działka, z altanką włącznie stanęła w wodzie. Co ja teraz mam z tym zrobić ? – pytał jeden z pokrzywdzonych działkowiczów. Na nic zdały się prośby skierowane do magistratu.
– Sprawa była zgłaszana tydzień przed nowym rokiem. Najwidoczniej ważniejsze były przygotowania do balu sylwestrowego, a potem Trzech Króli. Jak zwykle zlekceważono nasze prośby i na rezultaty długo nie trzeba było czekać  – dodaje działkowicz. Pokrzywdzeni zgodnie twierdzą, że przyczyną zalania była niedrożna drenarka. –W zeszłym roku bardziej były zalane działki od strony Hanki Sawickiej, tym razem trafiło na Orzeszkową. Być może prace, które były gdzieś wokoło robione przyczyniły się do zerwania starych odpływów studzienek. To jest niedopatrzenie jesienne, gdzie powinny być sprawdzone wszystkie studzienki czy są drożne – podkreślił kolejny właściciel działki. Trudno się z nim nie zgodzić. Drenarka i kanalizacja deszczowa wymagają naprawy i systematycznych przeglądów, a to zadania leżące między innymi w kwestii gminy. Na apel działkowiczów zareagowała straż, która w pewnym stopniu przyczyniła się do zażegnania problemu, wypompowując wodę do pobliskiego lasku. – Strażacy pomogli tyle, na ile było to możliwe. Z tego, co wiem, w kolejnym dniu pojawiła się ekipa, która na ulicy Turystycznej szukała usterki – mówił działkowiec. Problemu można było uniknąć, wyciągając wnioski z poprzednich lat.