Powiat

Ukraiński problem

Robert Lida, 07 listopad 2019, 13:30
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Oficjalnie w powiecie sępoleńskim pracuje i przebywa ponad 2 tysiące osób narodowości ukraińskiej. Ci ludzie, tak jak każdy z nas, mają swoje słabości, nałogi czy, tak jak każdy człowiek, chorują. Co się dzieje, kiedy taka osoba potrzebuje pomocy? Gdzie ma się po nią zwrócić i czy ją w ogóle otrzyma? Problem sam się nie rozwiąże. Będzie narastał. Mamy przykład z więcborskiego szpitala.
Ukraiński problem

Dwa tygodnie temu, w czwartek, ukraiński kierowca, pracujący w sępoleńskiej firmie Phenix, z objawami ciągu alkoholowego został przewieziony do więcborskiego szpitala.
– Wpadał w jakieś dziwne drgawki, myślałem, że może tego nie przeżyć. Udałem się do izby przyjęć i prosiłem, żeby mu pomogli. On nie był w stanie sam chodzić, był w samochodzie. Kazali mi iść do ośrodka zdrowia, który jest obok. Tam pan z recepcji pokierował mnie do lekarki, która jest Ukrainką, i ona też powiedziała, że nie może pomóc. Powiedziała żeby kupić sole i mu je podawać. To nic nie dawało, on potrzebował wódki. Zawiozłem go do domu na Ukrainę – relacjonuje Igor Korostovskiy, prezes firmy Phenix.
Zapytaliśmy prezes Marię Kiełbasińską, czy mężczyznę odesłano ze względu na narodowość, czy też ze względu na to, że był pod wpływem alkoholu?
– Dla personelu szpitala w Więcborku najważniejszym celem jest zdrowie i dobro pacjenta. Każda osoba, bez względu na narodowość, otrzyma pomoc, gdy będzie tego będzie potrzebowała. W dniu 17 października około godziny 15.10 do izby przyjęć przyszedł mężczyzna, który poinformował, że ma w samochodzie pijanego kolegę i cytuję: „Macie coś zrobić, żeby wytrzeźwiał”. Pielęgniarki izby przyjęć nie miały bezpośredniego kontaktu z panem przewożonym w samochodzie, nie wiedziały, w jakim jest stanie. Poinformowały mężczyznę zgłaszającego problem, że należy się udać do podstawowej opieki zdrowotnej – mówi szefowa więcborskiego szpitala.
Co do samego przebiegu wydarzeń mamy klasyczny przypadek „słowo przeciwko słowu”. Nie o szczegóły jednak nam chodzi. Chodzi o pokazanie problemu w szerszym kontekście.
– Moi ukraińscy pracownicy są zatrudnieni legalnie. Posiadają ubezpieczenie jak każdy polski pracownik – mówi Ireneusz Juhnke, właściciel firmy Phenix.
Jeśli Ukraińców na terenie powiatu jest kilka tysięcy, to takich przypadków będzie coraz więcej. Na razie pracodawcy, którzy ich zatrudniają, mówią, że służba zdrowia, ale też policja odpychają problem w myśl zasady „Jakoś sobie radźcie”. Jakoś sobie radzą, do czasu, kiedy ktoś zamarznie czy umrze na ławce. Pamiętamy głośną sprawę ukraińskiego pracownika, którego polska szefowa wywiozła na przystanek autobusowy i tam doszło do jego zgonu. Ukrainiec przywieziony do Więcborka był pijany. To prawda nie podlegająca dyskusji, ale alkohol nie wyklucza zagrożenia życia czy zdrowia.