W Orzełku posypały się kartki

Robert Lida, Bartłomiej Pankanin, Robert Środecki, Jacek Grabowski, 13 kwiecień 2014, 04:04
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Relacje z XIV kolejki Ligi Powiatowej.
W Orzełku posypały się kartki

Pomimo starań Ariel Stremlau i Marek Herzberg nie zdołali wywalczyć punktów dla Sosenki. Fot. Bartłomiej Pankanin

LZS Płocicz – Time Lubcza 2:0 (1:0)
Bramki: Dawid Warmke, Dawid ChmarzyńskiSędzia Arkadiusz Gnaś

Gospodarze przystąpili do tego meczu z nowymi zawodnikami w składzie. Obaj to byli zawodnicy Kamionki. W bramce zagrał Dariusz Nawrocki, a w środku pomocy Dariusz Grzelka. Debiut wypadł udanie. O ile Nawrocki wiele pracy nie miał, o tyle gra Grzelki wzbudziła u kibiców prawdziwy szacunek. Spokojne interwencje, celne podania napędzające grę gospodarzy. Po prostu siła spokoju i doświadczenia. To właśnie Grzelka w 2. min zagrał piłkę wprost na głowę Dawida Warmke, a ten skierował ją do bramki.  Od początku sporo pracy miał obchodzący w niedzielę swoje urodziny Michał Baumgart. Właściwie gdyby nie ,,Baggi” to Lubcza ten mecz przegrałaby w dwucyfrowym stosunku. W grze tego zespołu przede wszystkim brakuje zgrania i szybkości. Nikt nie kreuje gry, jest sporo przypadku, a przecież to nie są przypadkowi piłkarze. Z kolei gospodarze to poukładany w każdym calu zespół. Nowi gracze doskonale się niego wkomponowali i wzmocnili. Prawdziwy test dla tego zespołu już w niedzielę.  Druga bramka padła w 60. min spotkania. Dawid Chmarzyński znalazł się z piłką na lewej stronie boiska. Markował zwód w kierunku linii bocznej, ale zbiegł do środka pola karnego zostawiając za sobą zdezorientowanych obrońców Lubczy. W tej sytuacji mógł już tylko pytać bramkarza, w który róg sobie życzy. Najlepsza okazję do zdobycia bramki dla gości miał Ireneusz Gramenz, który huknął efektownie pod poprzeczkę, ale Nawrocki jeszcze efektowniej zdołał wybić piłkę na rzut rożny.  Miejscowi swojego konta bramkowego nie zdołali już wzbogacić, a goście do samego końca bili głową w mur.

LZS Lutówko – Seydak Orzeł Dąbrowa 1:6 (0:4)
Bramki: Kamil Rudziński 3, Bartłomiej Wojtasik, Wojciech Żelazny, Patryk Żukowski Dąbrowa, Janusz Mrugalski LutówkoŻ.k. Tomasz Kabath, Krystian Twardy, Mateusz Twardy (czwarta kartka) Lutówko - Kamil Gbur (szósta kartka), Wojciech Kiełkowski DąbrowaSędzia Maciej Giłka

Orzeł Dąbrowa jak rozpędzona lokomotywa przejechał się po zespole z Lutówka. Gospodarze słabsi fizycznie i pozbawieni takich indywidualności, jak przeciwnik mogli tylko prosić o niski wymiar kary. Już w 2. min spotkania Bartek Wojtasik znalazł się z piłką w polu karnym Lutówka. Nikt mu nie przeszkadzał więc przymierzył precyzyjnie i otworzył worek z bramkami. Goście po strzeleniu gola zamiast pójść za ciosem zwolnili grę. Miejscowi chcieli to wykorzystać i wyrównać stan meczu. Z daleka próbował strzelać Damian Raźny, ale na posterunku był Adrian Grocki. W 32. min goście wykonywali rzut wolny zza linii pola karnego. Wszyscy myśleli, że Wojtek Żelazny będzie dogrywał piłkę do partnerów, ale ta minęła szerokim łukiem kotłujący się pod bramką tłum piłkarzy obu zespołów i wpadła do siatki. Chwilę później Mateusz Twardy próbował zaskoczyć bramkarza gości strzałem z 12 metrów. Piłka pewnie zmierzała w okienko bramki, ale Grocki wyciągnął się jak struna i zdołał ją wybić. To mogła być bramka meczu, ba nawet koejki. Niestety spokojny dotąd mecz przerodził się w niepotrzebne przepychanki. Dobrze radzący sobie do tej pory sędzia Maciej Giłka mógł wyciągnąć z kieszeni czerwony kartonik, ale poprzestał na żółtym. Dwa koszmarne błędy obrońców gospodarzy w ostatnich dwóch minutach wykorzystał szybszy od wiatru Kamil Rudziński. Po przerwie gra się uspokoiła. W 58. min po faulu na Damianie Raźnym sędzia podyktował rzut karny. Na bramkę zamienił go kapitan miejscowych, Janusz Mrugalski. Lutówko ruszyło żwawiej do przodu niestety obrona gości mimo braku pałzującego za kartki Stanisława Stryszyka radziła sobie z chimerycznymi atakami gospodarzy, którzy owszem strzelali na bramkę, ale na siłę i niecelnie. Zaangażowanie w grę ofensywną naraziło gospodarzy na kontrataki szybkich napastników Orła. Patryk Żukowski z Kamilem Rudzińskim w 74. min przeprowadzili wzorową akcję, dzięki której Rudziński skompletował drugiego hat trika w tym sezonie. W doliczonym czasie gry swoje konto bramkowe poprawił również Żukowski.

Fuks II Wielowicz – Obrol Obkas 2:5 (1:2)
Bramki: Dawid Wierzchucki 2, Szymon Skiba 2, Damian Kiedrowicz Obkas, Damian Mordzak, Maciej Szulc WielowiczŻk. Damian Mordzak WielowiczSędzia Stanisław Żekiecki

Po sromotnej klęsce w ubiegłym tygodniu, Fuks zamiast załamywać ręce wziął się do roboty. Obrol Obkas mimo znakomitego zgrania przez pierwszy kwadrans nie zdołał zaskoczyć miejscowych. Pierwszy na liście strzelców zapisał się bardzo zwinny Dawid Wierzchucki. Druga bramka to zasługa Szymona Skiby. Piękna główka w jego wykonaniu pozwoliła przyjezdnym na wzmocnienie prowadzenia. Kilka minut później urodzinowy prezent wręczył  sobie Damian Mordzak. Zaskakując Mateusza Kiedrowskiego bramkarza gości dał miejscowym nadzieję na odmienienie złej passy. Pięć minut później Damian Kiedrowicz dopisał do ogólnej punktacji jeszcze jedno trafienie. Po przerwie dwa kwadranse gra toczyła się na całej powierzchni boiska. Fuks który na razie zalicza porażki chwilami bardzo mocno zagrażał dobrze grającej ekipie Obrolu. Kwadrans przed końcem meczu po raz drugi na liście strzelców zapisał się Szymon Skiba. Kilka minut później w jego  ślady poszedł Dawid Wierzchucki. Obydwaj tego dnia do bramki rywali wstrzelili się po dwa razy. Doborową sytuację na podwyższenie stanu posiadania miał Bartek Grzeca którego strzał znakomicie obronił bramkarz gości. Na zakończenie w doliczonym czasie Maciej Szulc po błędzie obrońców i bramkarza dosłownie wszedł z piłką do bramki Obrolu.  Powiatowi typerzy nie zdołali przewidzieć takiego obrotu sprawy.

HZ Zamarte – KS Kawle 1:2 (0:2)
Bramki: Przemysław Gburczyk, Bogdan Szydeł Kawle, Arkadiusz Szulc ZamarteŻk. Grzegorz Landowski (trzecia kartka) Zamarte - Przemysław Gburczyk, Karol Nowaczyk, Paweł Piotrowski (trzeci a kartka), Łukasz Pankau KawleSędzia Kazimierz Linke

W niedzielę do Zamartego przyjechała drużyna z Kawli naszpikowana ,,gwiazdami” lokalnej piłki. Pierwsza połowa przebiegała pod dyktando gości. Wynik spotkania otworzył Przemysław Gburczyk. Kilkunastometrowy wyrzut z autu Michała Pankaua przedłużył głową jeden z zawodników Kawli. Piłka spadła pod nogi Gburczyka, który nie miał najmniejszych problemów z pokonaniem Mazurkiewicza. Drugą bramkę dla przyjezdnych strzelił Bogdan Szydeł. W swoim stylu pomknął lewą stroną boiska ograł obrońców gospodarzy i wpakował piłkę do siatki. Goście mieli mecz pod kontrolą. Gospodarze słynący z dobrej gry w ataku i szybkiej wymienności pozycji mieli olbrzymie problemy z przedostaniem się pod bramkę przeciwników. Momentami grali tak jakby brakowało im wiary w zwycięstwo. W przerwie Janusz Nowaczyk zdjął z boiska Emiliana Wilczka i Bogdana Szydła. Absencja tych dwóch zawodników negatywnie wpłynęła na grę gości.
W drugiej połowie drużyna z Kawli stworzyła sobie kilka stuprocentowych sytuacji do zdobycia gola i podwyższenia prowadzenia ale ani razu piłka nie znalazła drogi do bramki. Gospodarze grali coraz śmielej i znacznie przyspieszyli grę. Stworzyli kilka dogodnych sytuacji ale tylko jedną zdołali wykorzystać. Arkadiusz Szulc urwał się obrońcom z Kawli i jako pierwszy dobiegł do piłki podanej na wolne pole. ,,Żwirek” huknął jak z armaty pod poprzeczkę nie dając Szymonowi Kałaczyńskiemu żadnych szans. Szkoda, że gospodarze przespali pierwszą połowę.
Niedzielny pojedynek skończył się zasłużonym zwycięstwem gości, którzy ani na moment nie oddali inicjatywy. Pomimo zwycięstwa gra drużyny z Kawli w takim składzie powinna wyglądać znacznie lepiej.

Victoria Orzełek – LZS Piaseczno 3:1 (0:0)
Bramki: Mateusz Nowacki 2, Wojciech Steinborn Orzełek, Sławomir Kurzyński PiasecznoŻk. Dawid Chmill, Dariusz Haliniak, Jakub Bratz, Bartosz Burkiewicz Orzełek - Robert Bogdanowicz (trzecia kartka), Sławomir Kurzyński (czwarta kartka) PiasecznoCzk. Robert Bogdanowicz (za dwie żółte), Arkadiusz Stępień (jeden mecz dyskwalifikacji), Krzysztof Brej (jeden mecz dyskwalifikacji)Sędzia Marcin Lica

O wyniku tego pojedynku zdecydowały 3 czerwone kartki pokazane przez sędziego Marcina Licę zawodnikom gości. Jako pierwszy czerwony kartonik zobaczył Robert Bogdanowicz, który w pierwszej połowie wdał się w zupełnie niepotrzebne pyskówki z arbitrem. W drugiej odsłonie swoją drużynę osłabili: Arkadiusz Stępień i Krzysztof Brej. Wymienieni panowie wybijali ręką z linii bramkowej piłkę zmierzającą do siatki. Sędzia podyktował dwa rzuty karne. Pierwszą jedenastkę tuż po przerwie pewnym strzałem na bramkę zamienił Mateusz Nowacki.
Co ciekawe grająca w podwójnym osłabieniu drużyna z Piaseczna potrafiła odpowiedzieć. Pięknym strzałem z za linii pola karnego popisał się Sławomir Kurzyński. Po strzeleniu bramki kapitan gości utonął w ramionach swoich kolegów z drużyny. Goście nie cieszyli się z remisu zbyt długo. Minutę po zdobyciu gola wyrównującego po raz drugi na listę strzelców wpisał się Mateusz Nowacki. Przyjezdni sugerowali, że gol został zdobyty nieprawidłowo ze spalonego jednak bardzo trudno tą sytuację ocenić. Na 10 min przed zakończeniem spotkania Krzysztof Brej obronił ręką strzał Nowackiego we własnym polu karnym. Za bezmyślność otrzymał czerwoną kartkę, a sędzia Marcin Lica podyktował karnego. Tym razem do piłki podszedł Wojciech Steinborn, który ustalił wynik meczu.
Niedzielny pojedynek toczył się w bardzo nerwowej atmosferze chociaż wszystkie kartki były w pełni zasłużone. Goście, którzy nieustannie krytykowali decyzje arbitra najwięcej pretensji powinni mieć do siebie, do głupoty i nieodpowiedzialnego zachowania kilku zawodników. To nie sędzie przegrał wam ten mecz. Pomimo liczebnego osłabienia goście długimi fragmentami spisywali się bardzo dobrze i w niczym nie ustępowali gospodarzom. Victoria Orzełek w niedzielę zagrała fatalne zawody, jedne z najgorszych w historii występów w lidze powiatowej. Gdyby nie splot wielu sprzyjających okoliczności gospodarze by nie wygrali. Z taką grą Orzełek nie ma co marzyć o utrzymaniu fotela lidera. Kontuzja Marcina Szredera sprawiła, że Victoria jest cieniem drużyny z rundy jesiennej.

KS Fireman Zabartowo/Pęperzyn – Sosenka Sośno 2:1 (1:0)
Bramki: Łukasz Maciejewski, Rafał Łabuszewski Zabartowo, Marek Herzberg SośnoŻk. Sylwester Spichalski (trzecia kartka), Tomasz Haładziak, Daniel Mańczuk Zabartowo - Radosław Ziegert (trzecia kartka)Czk. Stanisław Gackowski (dwa mecze dyskwalifikacji) Sośno Sędzia Wiesław Jarząb

Na boisku w Pęperzynie spragnieni futbolu miejscowi kibice oglądali wyrównane spotkanie. Pierwsi strzał na bramkę oddali gospodarze. W 8. min  po zamieszaniu w polu karnym, Marcin Myślicki mógł zdobyć pierwszego gola w meczu, jednakże jego strzał był minimalnie niecelny. Goście odpowiedzieli składną akcją Marka Herzberga oraz najlepszego na boisku Ariela Stremlau. W 16. min doskonałą okazję zmarnował zawodnik Sosenki. Po dokładnym dorzuceniu piłki przez Marka Herzberga z najbliższej odległości spudłował Remigiusz Zeiliński. W 20. min goście ponownie mogli wyjść na prowadzenie, ale świetnie spisujący się w tym spotkaniu bramkarz gospodarzy był na posterunku. W 24. min padła pierwsza bramka w meczu, gdy potężnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Łukasz Maciejewski i nie dał najmniejszych szans bramkarzowi.
W pierwszej połowie Sośno mogło kilkukrotnie doprowadzić do wyrównania, jednakże skoczny Sylwek Spichalski nie dał się pokonać.
Na drugą część spotkania piłkarze Sosenki wyszli wyraźnie zmotywowani. W 50. min sędzia Jarząb podyktował rzut karny dla gości, którego na bramkę zamienił Marek Herzberg. Pięć minut później gospodarze ponownie wyszli na prowadzenie, po nietypowej bramce Rafała Łabuszewskiego, który plecami wbił piłkę do bramki. Goście chcąc wyrównać wynik spotkania, postawili wszystko na jedną kartę.
W 65. min Ariel Stremlau ,,skręcił” obrońców Firemana i dograł do Marka Herzberga, który pięknym strzałem z przewrotki chciał zaskoczyć bramkarza gospodarzy. Licznym atakom przeprowadzanym przez trójkę graczy (Stremlau, Herzberg, Strumiłło) z Sosenki brakowało skutecznego wykończenia. W 80 min. spotkania goście praktycznie pozbawili siebie szans wywiezienia z Pęperzyna choćby jednego punktu. Stanisław Gackowski sfaulował rywala i zasłużenie otrzymał czerwoną kartkę. Do końca spotkania goście za wszelką cenę chcieli wyrównać, jednakże bramkarz Firemana Sylwek Spichalski za każdym razem był na posterunku, stając się bohaterem drużyny z Pęperzyna.
 


Najlepsi strzelcy
27 bramek Kamil Rudziński Dąbrowa,
25 bramek Patryk Żukowski Dąbrowa, Mateusz Nowacki Orzełek,
18 bramek Błażej Odyja Zamarte, Sławomir Kurzyński Piaseczno,
16 bramek Arkadiusz Grochowski Sośno,
14 bramek Dawid Kapałczyński Płocicz, Dawid Wierzchucki Obkas, Arkadiusz Szulc Zamarte.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
W Więcborku odbył się niecodzienny ślub. Przed ołtarzem...
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
A więc jednak szowinizm. Tego, co wydarzyło się w trakcie meczu 22....
Najwyżej oceniane
Sprawa lip rosnących przy ulicy Dworcowej w Kamieniu wciąż budzi...
Lidze powiatowej nareszcie towarzyszyło słońce. Wprawdzie jeszcze...
Rada Miejska w Sępólnie nie zgodziła się na budowę kościoła na...