Powiat

W Sępólnie, Więcborku i Sośnie po staremu. W Kamieniu - dogrywka

Piotr Pankanin, 31 październik 2018, 10:17
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Niedzielne wybory samorządowe pokazały przywiązanie wyborców do burmistrzów Sępólna i Więcborka oraz wójta Sośna. W Kamieniu rozstrzygnięcie za dwie niedziele, ponieważ w urnach obaj kandydaci nie zgromadzili wystarczającego poparcia. Burmistrzem Kamienia zostanie ten, kto zdobędzie zaufanie elektoratu trzeciego rywala, któremu do sukcesu zabrakło najwięcej.
W Sępólnie, Więcborku i Sośnie po staremu. W Kamieniu - dogrywka

Ogromny sukces odniosło ugrupowanie KWW Więcbork - Nasza Gmina. Pośród piętnastu radnych, aż trzynastu to wybrańcy starannie ułożonej listy. Czternastym jest burmistrz Waldemar Kuszewski, który zmiażdżył konkurentów!
W Sępólnie rewolucja. Wprawdzie burmistrz nie miał kłopotów z reelekcją, jednak w radzie zasiądzie dziesięciu nowych rajców. Dookoła słychać - nareszcie!
W Sośnie z wielkiej chmury deszcz nie popadał. Wójt Leszek Stroiński po raz kolejny nie miał sobie równych. Pomimo nagonki prowadzonej przez wiejski portal, marzyciele o władzy nie byli w stanie dorównać włodarzowi dobrze zarządzanej gminy. We dwoje nie zgromadzili tyle głosów, co wójt w pojedynę.
No i mamy kolejne wybory samorządowe za sobą. Niech to absolutnie nie znaczy, że się starzejemy. O nie! Pomimo przemawiających do nas rozmaitych cudotwórców, pędzącego czasu jakoś ciągle zatrzymać się nie da. Powoli, w końcu od czego raszple, gładziki i inne odmładzacze. Na początek poświęćmy temu trochę miejsca.
Kampania, która nie dobiegła końca tylko w Kamieniu, ponieważ starli się tam istotni rywale, była prezentacją zasobów kadrowych ugrupowań. Sporo z nich czyniło to na naszych łamach. Ponadto powiat oklejony został znaczną ilością plakatów. Z ich powierzchni, i tej bardzo biednej i tej niezwykle bogatej, do dzisiaj wpatrują się w nas błagalne oczęta kandydatów i ostatecznych naszych wybrańców. Niemal każdy wizerunek nosi na sobie ślady photoshopa z bogatym zestawem filtrów. Kobietki przeto ulizane jak się patrzy. A chłopaki? Jak ta lala! - co może być podejrzane, ale nie musi. – Patrzta jeno, kandydatkę mierzącą wysoko mijałam w drodze do kościoła. Wyglądała gorzej niż na plakacie w Wituni – zwierza się wyborca, który tradycyjnie w drodze powrotnej trafił przed urnę. Wizerunek, to element kampanii samorządowej, który od ostatnich wyborów postąpił bardzo istotnie. No, może poza tym, że w dalszym ciągu rozklejane są plakaciątka, których przekazu z drugiej strony ulicy nie da się rozszyfrować. A reszta? Jak za dawnych czasów. Mnogość próżnych haseł to w zasadzie nieustanna norma, mamiąca potencjalny elektorat z okręgu, ulicy, wspólnego osiedla, klatki schodowej. To jest najbardziej przykre. Tymczasem świetni wiemy z kim tak naprawdę mamy do czynienia. Bo czyż jest tak, że jeśli koś jest nierobem, albo skrywa przed żoną i dziećmi romans, to nagle stanie się aniołkiem? Chyba nie.
Jakkolwiek uliczna kampania wizerunkowa ma jakieś ramy, tak Internet dosłownie ranił prymitywną aktywnością zbijaczy bąków. Więcborski kandydat na burmistrza, co to w jakimś radyjku naklikał się boleśnie wygrywając „prawybory”, został tradycyjnie outsiderem (czeka go wkrótce ogromna przygoda z prawem). Ku jego zaskoczeniu(?) bezapelacyjnie zwyciężył Waldemar Kuszewski, o czym rzekomo długo nie wiedział. Bardzo słabo, a jak na partię rządzącą obdarzoną ogromnym zaufanianiem - żenująco - wypadła Karolina Pliszka. Szkoda, że nauczycielka dała się wplątać w wir kampanii, której jej mocodawca Marek Witkowski nie był w stanie zgrabnie zaprogramować. Główną przyczyną totalnej porażki PiS-u w Więcborku i Sępólnie to przede wszystkim Witkowski i stawianie na przekaz internetowy. – Dlaczego oprócz wielu innych, nie prezentujecie kandydatów PiS?! – krzyczano w telefonach do redakcji. Po odpowiedź odsyłaliśmy do ojca niedzielnej klęski. Ten jakoś długo nie zwołuje konferencji u więcborskich kurków, wyjaśniającej sympatykom partii przyczyn niskich notowań. PiS na 80. kandydatów w całym powiecie wprowadziło 12. radnych, łącznie z radą powiatu. W Więcborku, gdzie Witkowski znany jest najbardziej, w radzie miejskiej nie zasiądzie nikt. W ub. czwartek na więcborskim targowisku lider powiatowego PiS-u budował elektorat z naręczem propagandówek. – Pankanin, chodź tu! – ryknął jak na psa w kierunku piszącego te słowa. Właśnie takim chamstwem, odsłaniającym po raz kolejny prawdziwe oblicze trochę polityka, wyborców nie zjednał.
Słaby wynik przyjął w pokorze Henryk Pawlina, któremu zdaje się Więcbork odpowiedział: – Tyś nie nasz. Coś w tym jest, bo były starosta, cieszący się od 20 lat wysokim poparciem, wygrał jedynie w bliskiej meldunku remizie strażackiej w Sypniewie. Z więcborskich nowinek warto odnotować dwugłosową porażkę przewodniczącej rady miejskiej. Grażyna Witczak przegrała z konkurentem, z którym ledwie wygrała cztery lata temu. Czyżby to mogło znaczyć, że historia niekoniecznie lubi się powtarzać? W rzeczy samej. A poza tym, „zmęczenie materiału” było dla wyborców widoczne.
Co by nie mówić, największy sukces jest udziałem Leszka Stroińskiego. Wójt Sośna rozłożył na łopatki rywali, w sukurs którym przychodzili posłowie, wespół z poczciwym ministrem rolnictwa. I co? I kompletnie nic. A poza tym, to kuszące od tysiącleci jabłuszko, rozdawane w powiatowym raju. Teraz mały przystanek. Siadamy wygodnie, zakładamy luźno ciśnieniomierz i czytamy wyniki wyborów do powiatu. Następnie zaciskamy na rzepy, pompujemy... i co? Ciśnienie bardzo wysokie: 1225/182. Wartości odpowiadają odpowiednio głosom Jarosława Tadycha (PO) i samorządowego weterana – Jana Króla (PiS). Rozpiętość przepotworna, ale wyłącznie w głosach, które pierwszemu przedłużają kadencję, wprowadzając jednocześnie do gry dawno zapomnianego prawicowca. Powiat nie jest organem, w którym zapadają najważniejsze dla nas decyzje, więc skład rady jest w zasadzie obojętny i bez wpływu na urzędniczą rywalizację starostwa. Właśnie teraz rozgorzała walka o zajmowanie najważniejszych stanowisk. Jeszcze trochę i panowie się dogadają, poukładają, wpasują w krzesełka. A radni? Oni to ostatecznie przyklepią na pięć lat, a potem znowu poumizgują się do nas z banerów upiększających płoty.  
Sępólno rządzi się od dawna swoimi prawami. Burmistrz tego miasteczka to jedno, a radni - drugie. Podawaliśmy wiele przykładów na rozbieżności i co najmniej dwugłos, dający się zauważyć w relacjach radni - burmistrz podczas wielu sesji. Także ostatni proces przegrany z firmą Skanska odsłonił niewiedzę radnych w postępowaniu burmistrza. Nauczka dla nowych radnych, będących nadzieją Sępólna: jeśli burmistrz gawędzi o tym, gdzie był i ile z tego, w jego mniemaniu, korzyści dla gminy, to zapytajcie czy nie przegrywa kolejnego procesu i ile to mieszkańców Sępólna będzie kosztowało. Nie czekajcie, aż ogłosi, że przegrał.
Warto podkreślić, że niedzielne wybory były wyrazem autentycznego poparcia i przebiegały spokojnie. Tak osiągnięty, wspaniały wynik do sępoleńskiej rady miejskiej zanotował Kazimierz Dolny, z którego dworował sobie były przewodniczący Jagodziński. Ten na szczęście czmychnął, a Dolny dalej w cuglach wygrywa, będąc wzorem do naśladowania, ponieważ nie pobiera diety! Być może przez to był zwalczany. Ale cóż stoi na przeszkodzie, by „wyczyn” radnego z Włościbórka upowszechnić w całej radzie, świecąc przykładem dla innych środowisk? Już kiedyś wielu kalkulowało podobnie: odmówię diet, to zaskarbię sobie dozgonną wdzięczność wyborców. Nie wyszło. Byli tacy, którzy twierdzili wprost: co ja oszczędzę, to władza z urzędnikami przetrwoni podwójnie. Może wiedzieli więcej od praktycznie wszystkich anemicznych komisji rewizyjnych.
Więcborskie ugrupowanie otaczające burmistrza Kuszewskiego okazało się rewelacją tej jesieni, ale i niegościnne. Miażdżący wynik rywale przyjęli z niedowierzaniem. Tylko dwa miejsca w radzie udostępnili „gościom”, którzy muszą mocno główkować: – Jak tu grać? A zasada jest prosta, jeśli przeciwnik słaby, to gra toczy się do jednej bramki i pod dyktando zawodników lepszych technicznie i taktycznie. Mamy jednak nadzieję, że rządzący przewagę wykorzystają głownie dla dobra wszystkich mieszkańców i na rzecz dynamicznego rozwoju gminy.
Za dwie niedziele w Kamieniu ostateczne rozstrzygnięcie. Reelekcja dla Wojciecha Głomskiego, czy wybór nowego burmistrza Aleksandra Atamańskiego? Z takim pytaniem ruszą do drugiej tury mieszkańcy gminy. Glomski jest rutyniarzem więc w szafie pewnie wisi strażacki mundur, a w pamięci wyborców wiele wdzięcznych obrazków, choćby właśnie sprzed remiz, dożynek, świetlic wiejskich, szkół, ośrodków kultury. Atamański to wytrawny nauczyciel obdarzony powszechnym szacunkiem. Rozkłada się on jednak mniej sprawiedliwie, jako że chętnie poparliby go młodzi uczniowie bez praw wyborczych. Jeśli Sebastian Skaja , który zgromadził 641 głosów, zachęci swoich wyborców do poparcia Atamańskiego – wygra. Jeśli z tego dobrodziejstwa skorzysta Głomski -reelekcja pewna. Oczywiście przy odpowiednio wysokiej frekwencji. A z tą w dogrywkach bywa różnie. Obu kandydatom życzymy wygranej, a wyborców zachęcamy do masowego udziału w drugiej turze.