Wywiad

Z Wałdowa przez Toruń do Osaki

Robert Lida, 03 październik 2016, 22:19
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Martyna Pożywio z Wałdowa studia prawnicze na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika łączy z japonistyką. Właśnie wróciła z Japonii. Dwutygodniowy pobyt w Osace był nagrodą za zwycięstwo w konkursie krasomówczym współorganizowanym przez ambasadę japońską. Sympatyczna studentka przeżyła niesamowitą przygodę. Opowiada o niej z wielką pasją. Widać, że kultura Wschodu ją urzekła. Z Martyną Pożywio rozmawia Robert Lida.
Z Wałdowa przez Toruń do Osaki

Dwutygodniowy pobyt w Osace to dla Martyny przygoda życia

Zanim podjęłaś studia to…?
— Jestem absolwentką Zespołu Szkół w Wałdowie i Liceum Ogólnokształcącego w Sępólnie. Obecnie studiuję prawo. Właśnie kończę pracę magisterską i będę się wkrótce bronić. Na tej samej uczelni, czyli na UMK w Toruniu, studiuję japonistykę. Obecnie jestem na trzecim roku.

Do Japonii wyjechałaś dzięki konkursowi.
— Tak, brałam udział w konkursie krasomówczym języka japońskiego, który odbył się w Warszawie. Organizatorem konkursu jest ambasada Japonii, Związek Nauczycieli Języka Japońskiego i Uniwersytet Warszawski. To był konkurs dla studentów, ale również dla licealistów, którzy uczą się języka japońskiego. Mieliśmy trzyminutową przemowę na wybrany przez siebie temat. Potem zadawano nam pytania. No i w ten sposób wyłoniono zwycięzców. Ponieważ zajęłam pierwsze miejsce, otrzymałam prawo do uczestniczenia w programie organizowanym przez jedną z japońskich fundacji z siedzibą w Osace.

Na czym polegał ten program?
— To jest program dla osób, które uczących się języka japońskiego i mają jakieś wybitne osiągnięcia.
W ramach programu mieliśmy zajęcia językowe, trochę zwiedzaliśmy, poznawaliśmy kulturę. Pobyt w Japonii trwał dwa tygodnie. W programie wzięło udział 60 osób z 58 krajów z wszystkich kontynentów. W tym towarzystwie byłam jedyną Polką. To było bardzo intersujące przeżycie. Nie tylko poznawaliśmy Japonię, Japończyków, rozmawialiśmy z nimi, ale też rozmawialiśmy po japońsku między sobą.

Jak oceniasz swój japoński na tle rówieśników z innych krajów, jak mówisz, z innych kontynentów?
— Każdy z nas był na innym poziomie nauki. Ja uczę się tylko dwa lata. Byli ludzie, którzy uczą się dziesięć lat. Mimo to nie miałam żadnego problemu, aby się dogadać, porozumieć. Jak pytałam Japończyków o drogę, to nie zabłądziłam. Usłyszałam parę razy, że mój japoński jest bardzo dobry. Fascynujące było to, że możemy się porozumieć nie tylko z Japończykami, ale też między sobą. Pochodziliśmy z różnych kultur, wyznajemy różne religie, a dzięki japońskiemu mogliśmy poznać się nawzajem.

Co udało się zobaczyć w Japonii?
— Zwiedzaliśmy Osakę, Kioto, Hiroszimę. Były też dni wolne, w których mogliśmy robić co chcieliśmy. Małą grupką pojechaliśmy do Kioto. To takie bardzo historyczne miejsce. To były bardzo dobrze wykorzystane tygodnie, tym bardziej że wszystko mieliśmy za darmo. Jechaliśmy też jednym z najszybszych pociągów na świecie.

Co Cię urzekło w języku japońskim? Czyżby na prawie nie było nic do roboty?
— Dla mnie język japoński jest niezwykle fascynujący i pięknie brzmi. Ma w sobie to coś. Moja przemowa była o grupie wojowników, którzy walczyli w XIX wieku. Opowiadałam, czym mnie urzekli i dlaczego zyskali sympatię wielu kobiet. Dlatego fascynację językiem łączę z historią i kulturą. Na pewno dalej będę się go uczyła.

No tak, a co z prawem? Obrona pracy, aplikacja, czy to się da pogodzić?
— Po tych dwóch tygodniach jeszcze bardziej pokochałam Japonię. Chcę się jeszcze więcej o niej dowiedzieć. Jeśli się uda, to chciałabym pojechać na wymianę do Japonii, a potem zobaczymy. Na pewno będę coś robiła w tym kierunku. Może tłumaczenia czy bycie nauczycielem języka japońskiego. A co z prawem? Zobaczymy.
Dziękuję za rozmowę, życzę póki co udanej obrony pracy magisterskiej i spełnienia marzeń, które pewnie są związane z Japonią.