Zastać Polskę drewnianą, a zostawić wirtualną

Łukasz Jakubowski, 19 styczeń 2017, 13:23
Średnia: 0.0 (0 głosów)
Czyli świat w dobie turborozwoju. Co stary reportaż z Zamartego jest nam w stanie powiedzieć o teraźniejszości i dlaczego nadaje się właśnie na teraz – na początek nowego roku?
Zastać Polskę drewnianą, a zostawić wirtualną

Uroczystości otwarcia Szkoły Podstawowej w Zamartem odbyły się 2 sierpnia1959 r. Jak podają uczestnicy, na dziedzińcu szkoły zgromadziło się ok. 10 tys. osób. Druga w Polsce, a pierwsza wiejska 1000-latka wybudowana została w ciągu 4 miesięcy. Dopisała pogoda i... przedstawiciele władz centralnych, którzy w okolicach tysiąclatki wylądowali helikopterem

Zastać Polskę drewnianą, a zostawić wirtualną

Kwiecień 1959 r. Uroczystość wmurowania aktu erekcyjnego pod nową szkołę. Na zdjęciu m.in. Józef Nowak (senior)

W Chojnicach, sąsiadujących z Tucholą, spojrzałem odruchowo na licznik samochodu. Teraz u skraju szosy wyskakuje żółta tablica z napisem: ZAMARTE. Stan licznika powiększył się o dwanaście kilometrów. Taka odległość dzieli tę wieś od miasta powiatowego. To nie tak daleko, ale autobusy PKS nie kursują z częstotliwością miejskich tramwajów, zaś na piechotę to już kawał drogi. Można też na kółkach napędzanych benzyną lub - owieskiem. Motoryzacyjny rwetes pod strzechą czyni zatrważające postępy. Owe motocykle-wyjce to jednak dla kawalerki. Stateczny kmieć takiej gadziny nie dosiądzie. […] Bytuje więc Zamarte na co dzień w swoim własnym światku. […]

Kiedy się wjeżdża do wsi, rzuca się w oczy górujący na wzniesieniu solidnie obwarowany rokokowy kościół, przy którym rozciągają się zabudowania bernardyńskiego klasztoru. Była to swego czasu księżowska „bastylia”, w której osadzano na pokutę kapłanów nieprzestrzegających prawa kanonicznego, przypisanych ich stanowi sakramentów lub zawartych w dekalogu przykazań. Dzisiaj podobno pomieszczenia służą jako zakład dla emerytowanych księży. […]

We wsi znajduje się ceniona placówka naukowo-badawcza Instytutu Hodowli i Aklimatyzacji Roślin i pierwsza w Polsce wiejska szkoła oddana do użytku w ramach czynu Tysiąclecia. Są już jej absolwenci. Owych dwudziestu siedmiu kilkunastolatków dukało „Ala ma Asa” niedawnymi czasy jeszcze w zgrzybiałej ruderze, a świadectwo ukończenia siódmej klasy odebrało w jasnej auli.

Kierownik szkoły, Bolesław Jabłoński, powiedział mi, że wszyscy kontynuują naukę! Najwięcej zabrało się za studia rolnicze, aby lepiej gospodarować na ojcowiźnie, lecz są i tacy, którzy zdali do liceum ogólnokształcącego, pedagogium i technikum. Widząc moje zdziwienie, kierownik wyjaśnił, że w wypadku ich szkoły mit o zaściankowości wiejskiego szkolnictwa jest właśnie tylko czczym mitem. […]

W Zamartem na niewiele ponad sto czterdzieści dzieci przypada sześciu nauczycieli. Gromadka uczniowska wywodzi się też z Doręgowic, Jerzmionek i Nowej Wsi - po sąsiedzku. Budynek przestronny, wystarcza. Nie to, co dawniej, kiedy szkoła korzystała z rozrzuconych tam i sam pomieszczeń, ciasnych, zaniedbanych, sypiących się nieledwie ze starości. Biegało się truchtem od „stajni” do „stajni”, jak dowcipnisie nazywali te klasy, po paszę podręcznikowej strawy. Dla dzieci to może było zabawne; któż w szczenięcym wieku nie uwielbiał „długiej przerwy”? Nauczyciele zaś zżymali się, bo jakże tu zapanować parę razy dziennie nad rozhasaną gawiedzią, która ochoczo kłusowała na następujące w porządku lekcje, grając na zwłokę i brykając. […]

Nowa szkoła - dar załogi Bydgoskiego Zjednoczenia Budownictwa Terenowego - kosztowała wraz z wyposażeniem dwa i pół miliona złotych. Za tę sumę postawiono przestronny nowoczesny pawilon, w którym oprócz sal lekcyjnych, spełniających również rolę pracowni technicznych, biologicznych, chemicznych i fizycznych, znalazła się wszechstronnie wykorzystywana sala gimnastyczna, nie licząc drobniejszych pomieszczeń. Wnet zacznie się w Zamartem realizować ośmioletni program nauczania. Dzieci otoczone są stałą opieką lekarską. Chętnym wydaje się obiady. Uczniowie mają na książeczkach Szkolnej Kasy Oszczędności łączne wkłady w wysokości trzydziestu tysięcy złotych - oto dyplom z PKO, a oto i dyplomy za wyniki sportowe i popisy artystyczne. […]

Ostatnio mieszkańcy Zamartego zebrali pieniądze, trochę grosza wycisnęli u władz i kupili telewizor. Mają teraz okno na świat. Gdzieś w dalekiej Warszawie odbywa się przedstawienie teatralne z udziałem gwiazd polskiej sceny, a oni mogą je oklaskiwać, nie ruszając się poza opłotki swej wsi. […] Telewizor ustawiono w szkole, aby służył nie tylko starszym, lecz i młodzieży, która dzięki TV zyskała nowe cenne możliwości pogłębienia wiedzy.

Szkolna sala gimnastyczna została tak pomyślana, że bez kłopotu można w niej rozstawić dekoracje teatralne i krzesła dla widzów. Gościły w niej już zespoły z Koszalina i Gdańska, mają też gdzie występować kółka amatorskie, których jest sporo, bowiem celem szkoły jest wykształcenie młodych ludzi „bogatych w cnoty i wielorakie zdolności”; światłych, kulturalnych, sprawnych fizycznie, łaknących wiedzy.

W tej samej sali znajduje się siedziba stałego kina wiejskiego „Millenium”, wyświetlającego dwa razy w tygodniu filmy fabularne. […] Aparaturę obsługują nauczyciele. Obejrzałem repertuar kina „Millenium”. Rocznie daje się 30-40 filmów, nie jakichś tam archaicznych kiczów, lecz takich, które normalnie „chadzają” po ekranach miast. Dla młodzieży - specjalne programy oświatowe, połączone nierzadko z prelekcjami.

Szkoła w Zamartem jest czynna od rana do wieczora. Ledwo jej progi opuszczą dzieci, zaczynają się schodzić starsi - na różne kursy, szkolenia. Robotnicy z IHAR i PGR uzupełniają wieczorami kształcenie podstawowe. Zajęcia dla swych członków organizują kółka rolnicze. Dziewczęta przychodzą uczyć się zasad gospodarstwa domowego, zaś kandydaci na kierowców - prowadzenia traktorów, samochodów i motocykli. W „tysiąclatce” jest poza tym, od początku jej istnienia, czynna wieczorowa szkoła przysposobienia rolniczego. Nie ma świata zabitego deskami, ludzie palą się do nauki.

Jest też głód książki. Szkolna biblioteka, zasobna w dwa tysiące tomów spełnia podwójną funkcję: daje lekturę uczniom, a uczniowie nierzadko wybierają właśnie te pozycje, o jakie proszą ich rodzice. To samo z czasopismami, które można wypożyczać do domu. Pęd do czytania nie jest jeszcze powszechny, to prawda, ale też prawda, że dopiero od niedawna wieś zaczyna masowo korzystać z dobrodziejstw kultury. I prawda, iż szkołę można bez przesady nazywać „Pomnikiem Tysiąclecia”. […]

Zbigniew Suchar

Fragmenty reportażu zamieszczonego w książce Przebudzenie zaścianka. Reportaże z ziemi bydgoskiej, wydanej w 1964 roku. Z braku miejsca tekst okroiłem do granic komunikatywności. Chętni na całość muszą się udać do sępoleńskiej biblioteki.

* * *

Minęły 53 lata od chwili, gdy redaktor Suchar pisał o Zamartem. Z jednej strony - to dużo. Ale z drugiej - pewnie żyje jeszcze większość pierwszych absolwentów opisanej „tysiąclatki”. I dalej – świat opisany przez dziennikarza jest dla wielu z nas bliski. Ale chyba już dla wszystkich - zupełnie obcy.

Gdyby Suchar pisał o Zamartem w latach 70. czy 80., to niewiele by musiał zmieniać. Przybyło telewizorów, przybyło może maszyn i telefonów, ale żeby powiedzieć o jakiejś rewolucji – nie, co to, to nie. Zamarte, Radońsk, Wielowicz, Pęperzyn – jeden pies. Wszędzie było tak samo. W starożytności, średniowieczu i czasach nowożytnych 53 lata mogły wiele zmienić na mapie politycznej i w kręgu idei, ale w życiu przeciętnego człowieka na prowincji najczęściej przez te lata nie zmieniało się nic. Fundamenty tego życia pozostawały stałe, niewzruszone przez stulecia. Wnuk przeniesiony w czasie do dzieciństwa dziadka odnalazłby się w nim bez większego kłopotu.

A teraz patrzę na reportaż Suchara i wszystko mnie dziwi. Spójrzmy na sam tekst. Jest on leksykalnie anachroniczny, z nieakceptowalną dziś stylistyczną manierą (nie mylić z wyczuwalnym reżimowym optymizmem), bez emotikonów i wtrąceń z angielskiego. A nade wszystko to monstrum rozrosłe w kilka tysięcy wyrazów! Który odbiorca to teraz przeczyta? I który naczelny da mu w gazecie tyle miejsca?! Zresztą dzisiaj czyta się w Internecie, gdzie cnotą jest szybkość i zwięzłość wypowiedzi. Dzisiaj tweet urasta do rangi artykułu, a dłuższy wpis na fejsie zamienia się w reportaż.

Jeden telewizor we wsi? Dzisiaj ludzie dekorują telewizorami ściany jak obrazami. Dzisiaj smartfony dzwonią w każdej kieszeni. Dzisiaj Internet oplata Zamarte, oplata glob, oplata nas. Który z pierwszych absolwentów „Pomnika Tysiąclecia” pomyślałby wtedy, w dniu rozdania świadectw, że za 50 lat ludzie będą chodzić i łapać w realu wirtualne pokemony?!

Czasami, żeby widzieć wyraźniej, trzeba zrobić krok do tyłu. Cofając się do lat 60., jak na dłoni widać, ile się wokół pozmieniało. Na naszych oczach dokonuje się cyfrowa rewolucja. Osoba urodzona na Krajnie w połowie XX wieku przyszła na świat, który jeszcze nie był podłączony do prądu. A gdyby miała odejść teraz, to odeszłaby ze świata z dronami, laptopami, Big Data, chmurami obliczeniowymi, rozszerzoną rzeczywistością, Facebookiem. W latach 50. i 60., żeby zmienić świat, trzeba było dysponować dużymi zasobami. Teraz, żeby tego dokonać, wystarczy ileś tam linijek kodu. Nasza przyszłość pisze się w PHP, C++, Javie. A przecież oprócz tego rozwija się medycyna, biotechnologia, robotyka, psychologia... Dyrektor Jabłoński oraz redaktor Suchar podkreślali doniosłą rolę edukacji. I to akurat się nie zmieniło. I raczej nie zmieni, bo świat nabiera rozpędu. Umysł stanowi nasze jedyne narzędzie do ogarnięcia rozrastającej się rzeczywistości. Płaty czołowe albo utrzymają nas na powierzchni, albo utoniemy w oceanie informacji, przepisów, procedur. Stąd wielki szacunek dla tych, którzy wychowali się przy lampie naftowej, a dzisiaj dają sobie jakoś radę z Google i Windowsem.

Jak będzie wyglądał świat po 2030 roku, gdy moje pokolenie dociągnie do półsetki? Jak będzie wyglądał za 5 lat? Ba - co przyniesie ten rok? Albo inaczej - kiedy będę mógł wziąć do ręki „Wiadomości Krajeńskie” i po przeczytaniu jakiegoś reportażu poczuć się jak po lekturze Suchara? Coś czuję, że szybko. Na pewno nie za kilkadziesiąt lat.

Komentarze do artykułu
Dodaj komentarz
Najczęściej czytane
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...
Na początku 1945 r., kiedy front przekroczył linię Wisły, a wojska...
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Najwyżej oceniane
Była bardzo pracowita i kochała pomagać innym. Swoją dobrocią,...
Czasami trzeba czekać wiele, wiele lat, żeby poznać swoje prawdziwe...
5 października 2013 r. w Gdańsku zmarł Henryk Napieralski, gorący...