1. Fuks, 2. Mastel, 3. Tom-Dach
LZS Płocicz - Tom-Dach Sitno 1:4 (0:2)
Bramki: Łukasz Głomski 2, Kamil Pacek, Konrad Śniegowski Sitno. Dawid Chmarzyński Płocicz.
Żk. Damian Szczepaniak, Sylwester Spichalski Sitno.
Sędzia Kazimierz Linke.
Goście w tym meczu grali o podium i od razu ucinamy plotki o tym, że Płocicz podłożył się przeciwnikowi. Gra toczyła się na poważnie i bez żadnych kombinacji. Nie ma wątpliwości, że w obecnym układzie sił zespół z Sitna jest lepszy od Płocicza. Z drugiej strony gospodarze uchodzą za zdolnych do tego aby pokonać każdego w lidze i z drugiej strony z każdym frajersko przegrać. O niedzielnej porażce zdecydowały koszmarne błędy w obronie i brak skuteczności w ataku. Gospodarze od pierwszej minuty ruszyli żwawo do ataku kilka razy groźnie strzelając. Mieli jednak pecha, ponieważ Zbyszek Napierski był tego dnia znakomicie dysponowany. Bramkarz Tom-Dachu momentami doprowadzał do rozpaczy napastników z Płocicza. Goście zagrali tak, jak tydzień temu w Zamartem. Przeczekali atak rywala i spokojnie budowali swoje akcje. Już w 5. min Łukasz Głomski nie niepokojony przez obrońców wbiegł w pole karne i spokojnie uderzył obok bezradnego Bekera. Chwilę później mógł wyrównać Adaś Napierski, ale w sytuacji sam na sam uderzył wprost w bramkarza Sitna. Niestety, piłkarze z Płocicza kompletnie zlekceważyli najlepszego snajpera gości, Andrzeja Hipplera. Pozostawili mu dużo wolnego miejsca, a ten zamiast strzelać bramki zaliczał kolejne asysty podając do kolegów. Ci nie mieli wyjścia tylko strzelali kolejne bramki. W 55. min błąd „Łapy”, który nie przypilnował bliższego słupka kosztował utratę kolejnego gola. Konrad Śniegowski strzelił go z bardzo ostrego kąta. Goście bardzo łatwo, kilkoma podaniami przedostawali się pod bramkę przeciwnika stwarzając kolejne okazje do podwyższenia wyniku. Miejscowi wyraźnie męczyli się sami ze sobą i przegrali zasłużenie. Honorową bramkę strzelił Dawid Chmarzyński.
ZOBACZ ZDJĘCIA
Obrol Obkas - Victoria Orzełek 1:1 (0:0)
Bramki: Marcin Szreder Orzełek. Adrian Wierzchucki Obkas.
Żk. Dawid Wierzchucki, Jacek Kołtonowski, Adrian Wierzchucki Obkas. Tomasz Czapiewski Orzełek. Sędzia Wiesław Jarząb.
Niezwykle ciekawy mecz rozegrały drużyny, które boisko w Orzełku traktują jak swoje. Faktem jednak jest, że w rolę gospodarzy zamiast Obrolu bardziej wczuła się Victoria, dzięki której boisko było naprawdę świetnie przygotowane. O temperaturze tego spotkanie można było powiedzieć długo przed pierwszym gwizdkiem Wiesia Jarząba, gdy na trawiastej „trybunie” gęstniało od kibiców obu zespołów. Bardzo trudny do prowadzenia mecz nie nastręczył energicznemu sędziemu zbytnich kłopotów. Koszący sie nawzajem Dawid Wierzchucki i Tomasz Czapiewski dość szybko otrzymali po żółtej kartce i w szeregach obu drużyn zapanował jako taki spokój. W pierwszej połowie akcje sunęły raz na jedną, raz na drugą bramkę. Jednak czujni defensorzy i świetni bramkarze w porę interweniowali. Dopiero po 10 minutach gry w drugiej części bramkę dla Victorii po charakterystycznym biegu na pełnej prędkości zdobył słynny „Paszczak” - Marcin Szreder. Bramkarz Dawid Kołtonowski nie miał nic do powiedzenia, a ręce tłumu kibiców same składały się do oklasków. Kiedy wydawało się, że Obrol pogodził się z porażką, w 90. min Adrian Wierzchucki z rzutu wolnego z dalszej odległości ustalił wynik tego niezwykle interesującego spotkania. Wyrównująca bramka padła, gdy poza boiskiem leżał „Paszczak”, który w walce o piłkę z Narlochem nabawił się bolesnej kontuzji lewego kolana.
Mastel Lutowo - Zryw Dąbrówka 13:4 (6:2 )
Bramki: Krzysztof Prasał 6, Tomasz Olszewski 5, Adrian Kolasa, Leszek Bonk Lutowo. Tomasz Maculewicz 2, Łukasz Górski, Sławomir Trzebiatowski Dąbrówka.
Sędzia Arkadiusz Gnaś.
Spotkanie rozgrywane na boisku w Lutowie rozpoczęło się od huraganowych ataków gospodarzy. Na pierwsze trafienie trzeba było czekać do 11. minuty gdy jako pierwszy na listę strzelców wpisał się Tomasz Olszewski. Napastnik miejscowych bezlitośnie wykorzystywał błędy i nieporozumienia w szeregach gości dzięki czemu w ciągu 17 minut skompletował klasycznego hat tricka. Zryw pomimo tego, że większość meczu grał w dziewiątkę wcale nie zamierzał łatwo oddawać meczu. W 31. min spotkania Tomasz Maculewicz strzałem z dystansu po raz pierwszy pokonał bramkarza gospodarzy. Po upływie niespełna 60. s drugą bramkę dla Zrywu zdobył Łukasz Górski, który popisał się silnym strzałem z dystansu. To wszystko na co było stać zawodników gości w pierwszej odsłonie. Przed gwizdkiem oznajmiającym przerwę gospodarze jeszcze trzykrotnie trafiali do bramki strzeżonej przez Macieja Krauśnika. Do siatki trafiali kolejno Krzysztof Prasał, Tomasz Olszewski i Adrian Kolasa. Druga połowa rozpoczęła się od mocnego uderzenia gości. Tomasz Maculewicz podciągnął z piłką do 16 metra i huknął jak z armaty w kierunku bramki przeciwników. Zryw nie zamierzał na tym poprzestać. Kolejna akcja gości zakończyła się odgwizdaniem rzutu karnego. Arbiter zauważył nieprzepisowe zagranie Leszka Szydła we własnym polu karnym i wskazał na wapno. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Tomek Maculewicz. Futbolówka po jego strzale odbiła się od poprzeczki i wyszła w pole. W ciągu kolejnych 30 minut gospodarze wykorzystali przewagę liczebną strzelając 7 bramek. W niedzielnym spotkaniu skutecznością błysnęli Krzysztof Prasał, który w całym meczu 6 - krotnie pokonywał bramkarza przeciwników oraz Tomasz Olszewski, który 5 razy wpisywał się na listę strzelców. Wynik jednostronnego meczu na pięć minut przed końcem ustalił Sławomir Trzebiatowski popisując się pięknym strzałem z narożnika pola karnego. W szeregach gości dobre zawody rozgrywali Tomasz Maculewicz i Łukasz Górski. Drużyna z Lutowa po raz kolejny potwierdziła swoją wysoką dyspozycję i udowodniła, że drugie miejsce w tabeli tegorocznych rozgrywek nie było dziełem przypadku. Zryw toczył zażarta walkę z rywalem do momentu utraty sił. Za ambitną postawę gościom należą się brawa.
HZ Zamarte - MTK Orzeł Dąbrowa 4:1 (2:1)
Bramki: Arkadiusz Szulc, Szymon Modrzyński, Błażej Odyja, Daniel Herman Zamarte. Kamil Gbur Dąbrowa.
Żk. Sebastian Landowski, Janusz Trzciński, Andrzej Grzegórski Zamarte. Grzegorz Paszylk Dąbrowa. Sędzia Wiesław Jarząb.
W ostatniej kolejce Orły z Dąbrowy nie potrafili obronić trzeciej lokaty. Próby stawiania oporu wybieganej drużynie z Zamartego na szerokim boisku w Moszczenicy były nieskuteczne. Dotkliwa porażka będzie w Dąbrowie pewnie nie raz analizowana, jednak co warto na gorąco zauważyć, to kompletny zanik gry skrzydłami. Ktoś podpowiedział, że to skutek trenowania na orliku. Wiele w tym prawdy, przejście z orlika na pełnowymiarowe boisko musi być kaleczne.
Pierwsza i jedyna bramka padła dla Dąbrowy już w 14. min po silnym strzale Kamila Gbura. To efekt w miarę składnej, zbiorowej gry gości, którzy jeszcze na świeżości pokazali kawałek dobrej gry. Potem jednak było już tylko gorzej. Owszem, Orzeł wchodził w dłuższe posiadanie piłki, jednak rażąca nieskuteczność dosłownie powalała z nóg licznie przybyłych kibiców. Wyrównanie padło w 21. min po strzale Arkadiusza Szulca. W 28. min kolejnego gola dla gospodarzy zdobył Szymon Modrzyński.
Po przerwie wydawało się, że Orły z Dąbrowy ruszą do odrabiania strat, jednak ich postawa nie zaskoczyła czujnych gości. Nade wszystko trzeci gol Błażeja Odyji w 52.min kompletnie rozbroił gości. Wynik ustalił Daniel Herman z rzutu karnego w 64. min. O tym meczu Orzeł musi szybko zapomnieć.
Fuks Wielowicz - Time Lubcza 9:0 (3:0)
Bramki: Arkadiusz Grochowski 3, Sławomir Szyling 3, Mateusz Kwasigroch, Krzysztof Szyling oraz samobójcza.
Żk. Marek Wegner Wielowicz. Jacek Nowak, Krzysztof Draber, Wojciech Splitt Lubcza.
Czk. Maciej Bednarski Lubcza.
Sędzia Marcin Lica.
Na ostatnie spotkanie w Wielowiczu Team Lubcza przyjechał w pełnym składzie. Mimo trudności kadrowych łatwo skóry nie sprzedali. Od samego początku Fuks dwoił się i troił aby wedrzeć się do bramki , dobrze strzeżonej przez Wojciecha Splitta. Mimo szczelnej obrony już w siódmej minucie padła pierwsza bramka zafundowana przez Arkadiusza Grochowskiego. Przez dwa kwadranse lider nie potrafił podwyższyć stanu posiadania. Goście postawili na obronę . Tego typu rozwiązanie przez pół godziny sprawdzało się bez zarzutu. W czterdziestej minucie czerwony kartonik zobaczył Maciej Bednarski. Strzał z wolnego nie dając szans bramkarzowi wykonał Mateusz Kwasigroch. Dwie minuty później Krzysztof Szyling zakończył pierwszą połowę wynikiem 3:0. Po przerwie Fuks dostał wiatr w żagle i bez trudu rozpoczął ofensywę na bramkę gości. Goście grając w dziesiątkę mimo dobrych chęci nie potrafili powstrzymać rozpędzonych gospodarzy. Podczas tej części Arkadiusz Grochowski do bramki gości trafił tylko dwa razy. Miał dużo więcej szans ,lecz dobrze sytuowany bramkarz przyjezdnych kilkakrotnie krzyżował plany najlepszego strzelca Ligii. Do grona strzelców zapisał się także Sławomir Szyling. Na co dzień grający w obronie, tego dnia aż trzy razy wdarł się do bramki Lubczy. Regularnie co dziesięć minut podwyższał stan posiadania miejscowych. Do głosu dochodzili także Damian Nawrocki, Marek Grabowski i Kamil Waniak. Osiem bramek Fuksa okraszone zostały dziewiątym golem ufundowanym przez gości. Arkadiusz Grochowski w dziewięćdziesiątej minucie ustali wynik spotkania.
KS Kawle - Fireman Zabartowo/Pęperzyn 4:0 (2:0)
Bramki: Paweł Piotrowski 2, Mateusz Wójcicki, Marceli Kowalski.
Żk. Bartosz Gwizdalak Zabartowo.
Sędzia Stanisław Żekiecki.
Drużyna gospodarzy w niedzielne popołudnie rozegrała bezbłędne zawody. Uważna gra w obronie i mądre konstruowanie akcji ofensywnych pozwoliły podopiecznym Janusza Nowaczyka osiągnąć korzystny rezultat. W pierwszej połowie gospodarze zadali gościom trzy ciosy. Dwie bramki Patryka Piotrowskiego i jedno trafienie Mateusza Wójcickiego były uwieńczeniem składnych akcji całego zespołu. Wszystkie gole były przedniej urody. Goście grali w pierwszej połowie niemrawo i ospale. W wielu akcjach nie nadążali za dobrze grającą drużyną z Kawli. W drugiej odsłonie obraz gry uległ zmianie. Było to możliwe dzięki roszadom w składzie gości. Zawodnik grający na pozycji bramkarza poszedł w pole, a między słupkami Firemana stanął Ireneusz Balcer. Goście zaczęli grać szybciej. Skonstruowali kilka ciekawych akcji, które kończyły się na dobrze dysponowanych defensorach z Kawli. Gospodarze kontrolowali mecz wybijając gości z uderzenia. Wynik niedzielnej potyczki ustalił bramkarz miejscowych. Marceli Kowalski na gola zamienił rzut karny odgwizdany przez arbitra. W przekroju całego spotkania gospodarze byli drużyną zdecydowanie lepszą. Stworzyli więcej groźnych akcji pod bramka przeciwnika. Ich zwycięstwo ani przez moment nie podlegało dyskusji. Goście zagrali poniżej oczekiwań garstki wiernych kibiców dopingujących ich od początku sezonu.
Tabela
1. Fuks Wielowicz 26 67 109-23
2. Mastel Lutowo 26 60 81-39
3. Tom-Dach Sitno 26 45 75-57
4. MTK Orzeł Dąbrowa 26 42 84-48
5. Time Lubcza 26 42 64-55
6. Sosenka Sośno 26 38 65-58
7. HZ Zamarte 26 38 60-62
8. Victoria Orzełek 26 37 68-50
9. LZS Płocicz 26 30 49-55
10. KS Kawle 26 25 60-58
11. Fireman Zabartowo/Pęperzyn 26 23 42-79
12. Obrol Obkas 13 22 33-24
13. Zryw Dąbrówka 26 11 54-119
14. Real Radzim 26 0 19-136
Najlepsi strzelcy:
35 bramek - Arkadiusz Grochowski Wielowicz.
30 bramek - Damian Nawrocki Wielowicz.
28 bramek - Marcin Szreder Orzełek.
20 bramek - Andrzej Hippler Sitno. Ariel Stremlau Sośno.
17 bramek - Damian Janke Kawle.
16 bramek - Dawid Wierzchucki Obkas.
15 bramek - Arkadiusz Szulc Zamarte.
14 bramek - Grzegorz Paszylk Dąbrowa; Tomasz Maculewicz Dąbrówka.