10 lat Warsztatu Terapii Zajęciowej
Gala urodzinowa rozpoczęła się od programu artystycznego zaprezentowanego przez uczestników warsztatu. Wzruszający występ uwieńczył spektakl teatralny ,,Światło”. Po zakończeniu pierwszej części na scenie pojawiła się Wiesława Stafiej, kierownik Warsztatu Terapii Zajęciowej. To od niej ponad 10 lat temu wszystko się zaczęło. – Dziękuję wszystkim uczestnikom i wspaniałej kadrze. Cieszę się, że sobie dzisiaj tak wspaniale poradziliście. To wasze święto – powiedziała.
W kolejce z życzeniami ustawiło się wielu gości. Byli wśród nich przedstawiciele samorządu, wielu instytucji oraz rodzice uczestników WTZ. – Pełna sala przyjaciół świadczy o tym, jak ważną rolę pełni Warsztat Terapii Zajęciowej w szeroko pojętym środowisku sępoleńskim. Warsztat Terapii Zajęciowej to szczególna forma wsparcia oparta o wyjątkowe zasady, przede wszystkim zaufania, odpowiedzialności i poświęcenia człowieka dla człowieka. Życzę wszelkiej pomyślności, sukcesów i satysfakcji. Uczestnikom gratuluję tak wspaniałej instytucji, którą tworzy cała kadra, a ster trzyma pani Wiesia. Życzę wam, żebyśmy kolejny jubileusz mogli świętować w połączeniu z otwarciem nowej siedziby – powiedział starosta sępoleński Tomasz Cyganek. – 10 lat to piękny jubileusz. Jako burmistrz miałem okazję obserwować narodziny warsztatu i trzymać kciuki za jego działalność. Nikt chyba już nie może sobie wyobrazić Sępólna bez warsztatu – dodał burmistrz Sępólna Waldemar Stupałkowski. Po zakończeniu części oficjalnej każdy z przyjaciół warsztatu otrzymał słodki upominek i serdeczne podziękowania za obecność i wspólne świętowanie. Występ gwiazdy wieczoru poprzedził krótki koncert wolontariuszy pracujących w WTZ. Gwoździem programu był koncert zespołu U Studni. Po raz kolejny grupa Dariusza Czarnego, Wojtka Czemplika, Aleksandry Kiełb i Ryszarda Żarowskiego zabrała sępoleńską publiczność w magiczną podróż po krainie łagodności. Wiersze Ziemianina i Stachury okraszone muzyką zespołu zabrzmiały znakomicie. Nie można się zatem dziwić, że muzyków żegnały gromkie brawa. Publiczność śpiewała teksty zespołu, co nadawało niedzielnemu występowi niepowtarzalny urok. Do zobaczenia na kolejnych jubileuszach Warsztatu Terapii Zajęciowej w grupie wiernych przyjaciół w krainie łagodności.
Warsztaty to nasz drugi dom
- W jakich okolicznościach i z czyjej inicjatywy doszło do powstania Warsztatu Terapii Zajęciowej?
– To historia sprzed kilkunastu lat. Razem z Jarkiem Niemyjskim nosiliśmy się długo z zamiarem utworzenia takiej placówki. Za rządów burmistrza Drozdowskiego wyszłam z taką inicjatywą. Niestety, nie mieliśmy lokalu ani struktur prawnych, ponieważ jeszcze nie było Stowarzyszenia ,,Dorośli - Dzieciom”. Pomimo przeciwności losu nie ustawałam w boju. Pracując w Zespole Szkół nr 2, widziałam, co się dzieje z naszymi absolwentami. Po zajęciach nie działo się nic. Nie było dla nich żadnej alternatywy. Zaobserwowałam, że w większych ośrodkach takie placówki funkcjonują i mogą one znacząco zmienić los tych ludzi. Nadszedł 2000 rok. Wtedy dowiedzieliśmy się, że na placu Wolności zwalnia się lokal. Stwierdziliśmy wówczas, że to musi być siedziba warsztatu. Pan burmistrz i radni zaufali nam i przekazali część budynku. Nie wiedzieliśmy jeszcze, czy warsztat uda nam się stworzyć, ale lokal już mieliśmy. Zrodziło się pytanie co dalej? Trzeba było szukać drugiego lokalu. Wtedy na pomysł wpadł mój mąż i wskazał pusty budynek przy komendzie przy ulicy Kościuszki. Komendant zezwolił nam na użytkowanie tego obiektu. Podwaliny już były. Następnie trzeba było stworzyć wniosek i ten warsztat przygotować. Na tej bazie mogliśmy budować. Napisaliśmy projekt na integracyjny klub aktywności społecznej do Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Nasz wniosek zyskał poparcie. Mogliśmy przyjąć pierwszych ludzi i tworzyć namiastkę warsztatu. Początkowo na zajęcia przychodziła grupka kilkunastu osób. Pomagali nam wszyscy, inaczej byśmy nie przetrwali. Ukłony należą się naszemu organowi prowadzącemu Stowarzyszeniu ,,Dorośli - Dzieciom”. Z perspektywy lat można powiedzieć, że warsztaty całkiem nieźle funkcjonują. Chcemy się rozwijać i mamy dalsze plany. Wydaje mi się, że wszyscy gramy do jednej bramki. Szczególne pokłony należą się pracownikom, całej kadrze WTZ. Wszyscy traktujemy warsztaty jak drugi dom. Taki zespół współpracowników to duma i radość.
- Ile osób przewinęło się przez warsztat na przestrzeni ostatnich 10 lat?
– Na przestrzeni tych 10 lat przewinęło się ponad 40 osób, może około 50. Nie jesteśmy placówką z gumy. Mamy 30 stałych uczestników. Nie możemy przyjąć większej liczby osób ze względu na brak miejsca. To na pewno jest dla nas jakimś ograniczeniem. Kilka osób udało nam się wypuścić na rynek pracy. Po pewnym czasie przychodzą się do nas pochwalić każdym sukcesem. Niektórym naszym podopiecznym sprawność intelektualna pozwala podjąć pracę. WTZ to placówka rehabilitacji społecznej i zawodowej. Nasi podopieczni uczą się tu pewnych umiejętności potrzebnych w codziennym samodzielnym życiu. Naszym zadaniem jest przywracać człowieka niepełnosprawnego do społeczeństwa. Postarać się, żeby dobrze funkcjonował. Bycie uczniem to coś zupełnie innego niż bycie dorosłym. Staramy się jednocześnie pomagać rodzicom, którzy niejednokrotnie są zagubieni w gąszczu przepisów.
- Jaka jest wasza największa potrzeba? Czy jest to lokal z prawdziwego zdarzenia?
– Tak, bez wątpienia. To jest priorytet. Gdy się organizowaliśmy, to braliśmy, co było, i jesteśmy wdzięczni za to, co dostaliśmy. Z punktu widzenia integracji i zarządzania nowa siedziba jest niezbędna. Chcemy tak jak większość warsztatów w Polsce pracować w komfortowych warunkach. Chcemy, żeby takie centrum gdzieś tutaj w Sępólnie powstało. Jestem zdeterminowana i wierzę, że doprowadzimy do tego wspólnymi siłami. Będzie nowe rozdanie ze środków unijnych. Będziemy chcieli z tego korzystać. Marzę o takim obiekcie żeby wszystkim naszym podopiecznym przygotować taką bazę, żeby czuli się komfortowo. Myślimy o tym, żeby w nowym obiekcie, jeśli takowy powstanie, znalazła się spółdzielnia socjalna, która naszych najlepiej zrehabilitowanych podopiecznych przyjmie do pracy.
- WTZ to nie tylko praca z niepełnosprawnymi. Prowadzicie również bardzo prężnie działalność kulturalną?
– Rzeczywiście. Jak starczy nam sił, to będziemy nadal to robić. Propagujemy poezję śpiewaną. Staramy się udowodnić, że w Sępólnie można robić fajne rzeczy. W kręgach klimatycznej muzyki jesteśmy znani jako miasto. Chodzi o to, żeby ludzie byli zadowoleni i mogli się bawić. Na zaprzyjaźnione zespoły zawsze możemy liczyć. W najbliższy wtorek w Sępólnie wystąpią nasi przyjaciele Sklep z Ptasimi Piórami. Będziemy sprzedawać cegiełki i zbierać na samochód.
Z Wiesławą Stafiejrozmawiał Robert Środecki