Kamień
Andrzej Lackowski w „Sprawie dla reportera”
Andrzej Lackowski z Kamienia był jednym z głównych bohaterów „Sprawy dla reportera”, programu telewizyjnego Elżbiety Jaworowicz emitowanego w ubiegły czwartek w telewizyjnej Jedynce. „Jest byłym wojskowym. Kilka lat temu na poligonie stracił rękę. Jak twierdzi, podczas hospitalizacji doszło do zaniedbań, które doprowadziły do amputacjo obydwu nóg. Walczy o odszkodowanie na rehabilitację i kupno protez. Te kosztują ok. 500 tys. zł” - tymi słowami autorka zapowiadała swój program.
Tym, którzy nie znają historii Andrzeja Lackowskiego, przypominamy sylwetkę tego dzielnego mężczyzny. Jego losem zainteresowaliśmy się wiele lat temu. Problemy zdrowotne pana Andrzeja rozpoczęły się w wojsku, gdy uległ ciężkiemu wypadkowi. Zakrzepica żylna zdiagnozowana przez lekarzy oznaczała amputację ręki oraz obu kończyn dolnych. W ciągu jednej chwili życie młodego mężczyzny przerodziło się w koszmar. Od tamtych wydarzeń minęło wiele czasu. Niepełnosprawny mężczyzna marzy o zakupie protez, które pozwoliłyby mu na podjęcie pracy i normalne funkcjonowanie.
Wypadek na służbie
Do feralnego zdarzenia doszło 13 lutego 1991 roku. Podczas pełnienia służby wojskowej Andrzej Lackowski uległ ciężkiemu wypadkowi, w wyniku którego doznał uszkodzenia lewego barku splotowego. Początkowo nic nie zapowiadało dramatu mężczyzny, jednak pomimo długiego leczenia wystąpiły powikłania i komplikacje. Lekarze zdiagnozowali zakrzepicę żylną, w rezultacie której konieczna była amputacja lewej ręki, a jakiś czas później obu kończyn dolnych. Ostatnia amputacja miała miejsce 18 lat od dnia wypadku. – W tej chwili została mi tylko jedna ręka, którą wykonuję wszystkie możliwe czynności, ale i ona jest zagrożona amputacją z powodu przeciążenia. Bardzo chciałbym prowadzić normalne życie i funkcjonować jak osoba zdrowa w społeczeństwie – mówił
w rozmowie z nami przed kilkoma laty Andrzej Lackowski.
Do feralnego zdarzenia doszło 13 lutego 1991 roku. Podczas pełnienia służby wojskowej Andrzej Lackowski uległ ciężkiemu wypadkowi, w wyniku którego doznał uszkodzenia lewego barku splotowego. Początkowo nic nie zapowiadało dramatu mężczyzny, jednak pomimo długiego leczenia wystąpiły powikłania i komplikacje. Lekarze zdiagnozowali zakrzepicę żylną, w rezultacie której konieczna była amputacja lewej ręki, a jakiś czas później obu kończyn dolnych. Ostatnia amputacja miała miejsce 18 lat od dnia wypadku. – W tej chwili została mi tylko jedna ręka, którą wykonuję wszystkie możliwe czynności, ale i ona jest zagrożona amputacją z powodu przeciążenia. Bardzo chciałbym prowadzić normalne życie i funkcjonować jak osoba zdrowa w społeczeństwie – mówił
w rozmowie z nami przed kilkoma laty Andrzej Lackowski.
Chory mąż, chora żona
Sytuacja finansowa rodziny Andrzeja Lackowskiego jest nie do pozazdroszczenia. Ma na utrzymaniu schorowaną żonę, która ze względu na doznany w dzieciństwie wypadek cierpi na epilepsję pourazową i ma całkowity zakaz pracy. Małżonkowie mają dwoje nieletnich uczących się dzieci: 23-letniego syna i 15-letnią córkę cierpiącą na astmę oskrzelową. – Utrzymujemy się z mojej wojskowej renty. Po opłaceniu wszystkich miesięcznych rachunków za mieszkanie i media oraz leki, na pozostałe wydatki nie pozostaje zbyt wiele i trzeba się bardzo gimnastykować, żeby jakoś przeżyć miesiąc. Nie ukrywam, że jest nam bardzo ciężko – mówił niepełnosprawny mężczyzna. Na szczęście Andrzej Lackowski nie ma problemów
z codziennym pokonywaniem barier architektonicznych. W przeszłości mieszkał na piętrze w budynku przy ulicy Chojnickiej, jednak gmina wygospodarowała dla niego i rodziny mieszkanie na rynku, które jest zlokalizowane na parterze. Dzięki temu pan Andrzej może swobodnie opuszczać lokum. To dla niego zbyt mało. – Chciałbym podjąć jakąś pracę i mieć kontakt z ludźmi. Mam ukończonych wiele kursów. Mógłbym być stróżem. Bez trudu radzę sobie z telefonem. W przeszłości rozmawiałem na ten temat z burmistrzem, który obiecywał pomoc, jednak żadnej pracy jak nie było, tak nie ma – mówi Andrzej Lackowski. Przez ostatnie lata pan Andrzej pracuje jako parkingowy.
Sytuacja finansowa rodziny Andrzeja Lackowskiego jest nie do pozazdroszczenia. Ma na utrzymaniu schorowaną żonę, która ze względu na doznany w dzieciństwie wypadek cierpi na epilepsję pourazową i ma całkowity zakaz pracy. Małżonkowie mają dwoje nieletnich uczących się dzieci: 23-letniego syna i 15-letnią córkę cierpiącą na astmę oskrzelową. – Utrzymujemy się z mojej wojskowej renty. Po opłaceniu wszystkich miesięcznych rachunków za mieszkanie i media oraz leki, na pozostałe wydatki nie pozostaje zbyt wiele i trzeba się bardzo gimnastykować, żeby jakoś przeżyć miesiąc. Nie ukrywam, że jest nam bardzo ciężko – mówił niepełnosprawny mężczyzna. Na szczęście Andrzej Lackowski nie ma problemów
z codziennym pokonywaniem barier architektonicznych. W przeszłości mieszkał na piętrze w budynku przy ulicy Chojnickiej, jednak gmina wygospodarowała dla niego i rodziny mieszkanie na rynku, które jest zlokalizowane na parterze. Dzięki temu pan Andrzej może swobodnie opuszczać lokum. To dla niego zbyt mało. – Chciałbym podjąć jakąś pracę i mieć kontakt z ludźmi. Mam ukończonych wiele kursów. Mógłbym być stróżem. Bez trudu radzę sobie z telefonem. W przeszłości rozmawiałem na ten temat z burmistrzem, który obiecywał pomoc, jednak żadnej pracy jak nie było, tak nie ma – mówi Andrzej Lackowski. Przez ostatnie lata pan Andrzej pracuje jako parkingowy.
Chcę stanąć na nogi
Niepełnosprawny mężczyzna nie ma zamiaru się poddawać bez walki. Rozpoczął mozolną i trudną batalię o poprawę swojej sytuacji bytowej. Zaczął pukać do wielu drzwi z prośbą o pomoc materialną. – Uzyskane środki finansowe pomogłyby mi z pewnością w zakupie protez
i pokryciu kosztów bardzo drogiej rehabilitacji. Niestety, protezy, których potrzebuję, są bardzo drogie, jedna kosztuje około 150 tys. zł. Do tej pory dzięki wielu ludziom dobrej woli zebrałem kilkanaście tysięcy złotych. Jestem im bardzo wdzięczny. Dziękuję za każdą formę okazanej pomocy, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb – mówił pan Andrzej. ,,Pomóżcie mi stanąć na nogi” - to hasło przewodnie działań zapoczątkowanych przez Andrzeja Lackowskiego. Czy program telewizyjny Elżbiety Jaworowicz coś w tym względzie zmieni? Czy pomoc do pana Andrzeja popłynie szerokim strumieniem? Oby tak się stało.
,,Sprawę dla reportera” z udziałem Andrzeja Lackowskiego i jego bliskich można obejrzeć w Internecie.
Niepełnosprawny mężczyzna nie ma zamiaru się poddawać bez walki. Rozpoczął mozolną i trudną batalię o poprawę swojej sytuacji bytowej. Zaczął pukać do wielu drzwi z prośbą o pomoc materialną. – Uzyskane środki finansowe pomogłyby mi z pewnością w zakupie protez
i pokryciu kosztów bardzo drogiej rehabilitacji. Niestety, protezy, których potrzebuję, są bardzo drogie, jedna kosztuje około 150 tys. zł. Do tej pory dzięki wielu ludziom dobrej woli zebrałem kilkanaście tysięcy złotych. Jestem im bardzo wdzięczny. Dziękuję za każdą formę okazanej pomocy, ale to zaledwie kropla w morzu potrzeb – mówił pan Andrzej. ,,Pomóżcie mi stanąć na nogi” - to hasło przewodnie działań zapoczątkowanych przez Andrzeja Lackowskiego. Czy program telewizyjny Elżbiety Jaworowicz coś w tym względzie zmieni? Czy pomoc do pana Andrzeja popłynie szerokim strumieniem? Oby tak się stało.
,,Sprawę dla reportera” z udziałem Andrzeja Lackowskiego i jego bliskich można obejrzeć w Internecie.