Powiat

Armagedon

Robert Lida, 24 sierpień 2017, 14:44
Średnia: 0.0 (0 głosów)
To, co wydarzyło się w piątkowy wieczór, trudno opisać słowami. Nawałnica, która przeszła nad sporą częścią powiatu sępoleńskiego, uszkodziła ok. 2000 budynków, powaliła całe linie energetyczne i tysiące drzew. Odbudowa infrastruktury energetycznej może potrwać nawet kilka tygodni. Na terenie powiatu pracują brygady Enei z miejscowości położonych od Zielonej Góry po Szczecin. Przy usuwaniu zniszczeń i zabezpieczaniu mienia pracowało prawie 200 strażaków, w tym 8 zastępów z województwa warmińsko-mazurskiego. To prawdziwy cud, że nikomu nic się nie stało.
Armagedon

Skutki nawałnicy

Około 21.30 rozpętało się prawdziwe piekło. Potężna ulewa, pioruny, które można liczyć w tysiącach, i wiatr wiejący z prędkością 150 kilometrów na godzinę. Wichura zrywała dachy z budynków, a deszcz wlewał się do środka. Drogi zostały zablokowane przez tysiące powalonych drzew. Między drzewami utknęły samochody, a w nich ludzie. Wiele z nich położyło się na linie energetyczne, odcinając na wiele dni dostawy prądu dla mieszkańców. Efekty kataklizmu można było zobaczyć dopiero o świcie. Największe zniszczenia dotknęły gminę Sośno, (praktycznie nie ma tutaj gospodarstwa, które w mniejszy lub większy sposób by nie ucierpiało) oraz sołectwa Wałdowo, Wilkowo, Teklanowo, Wałdówko i Komierowo w gminie Sępólno. Na terenie gminy Więcbork ucierpiały wsie: Pęperzyn, Zabartowo, Śmiłowo, Jastrzębiec i Karolewo. Nawałnica ominęła gminę Kamień.
Korzenie przewracających się drzew odsłoniły potężne wyrwy w drogach. W Wałdowie wichura uszkodziła domy mieszkalne, gospodarskie i dach kościoła. Przewróciła komin dawnej gorzelni. Zniszczony został cmentarz przy kościele. W Wilkowie nie ocalała żadna stodoła. W zawalonych stodołach znajdowały się plony właśnie zebrane z pól, maszyny i sprzęt rolniczy. Metalowe garaże i elementy małej architektury leżały w szczerym polu. – Widziałem, jak ogromne, okrągłe baloty słomy toczą się kilkaset metrów po polu jak dziecinne klocki – mówi mieszkaniec Wałdowa.
– To był wielki huk i ściana wody. Słup energetyczny, który stoi przed domem, pękł jak zapałka. Z chlewa zwiało dach, a blaszany garaż po prostu gdzieś odfrunął – mówi jego sąsiadka.
– Przez całe zawodowe życie pielęgnowałem ten las, a on w kilka minut przestał istnieć. Cud, że nikt nie zginął – mówi emerytowany leśniczy z Komierowa.
Całkowicie został zniszczony zabytkowy park przy pałacu w Komierowie.
– W nocy z piątku na sobotę przeszła przez Komierowo trąba powietrzna, trzy czwarte drzew w parku położonych - prawie wszystkie pomniki przyrody, zniszczone ogrodzenie, liczymy straty. Krajobraz jak po wojnie. Zrywało dachy, kable, bele siana porwane z pól spadały na ziemię. Cud, że nikomu nic się nie stało. Pałac i oficyna raczej tylko z drobnymi stratami. Park wygląda, jak po uderzeniu bomby. Czerwony buk obok pałacu, ukręcony jak grzyb, leży zwalony w stronę stawu, najstarszy dąb przecięty na pół, pozostałe dęby położone. Ciężko jest teraz oszacować, co zostało, a co zniszczone w gąszczu tego pobojowiska, ale przed pałacem położyło praktycznie wszystko. Na szczęście pałac i oficyna pozostały całe, choć na oficynę spadło drzewo. Na razie uprzątamy to, co najpilniejsze, czyli drogi dojazdowe, ogrodzenie i to, co zagraża, potem środek. Prądu nie będzie prawdopodobnie tydzień lub dwa, bo zerwało linię. Nie ma też teraz łączności GSM ani linii kablowej Orange. Prace w pałacu mogą odbywać się normalnie, ale jeśli ktoś potrzebuje prądu, musi zapewnić sobie agregat. Może być też ograniczony dostęp do wody – relacjonuje Agnieszka Komierowska-Ziomek.
W Olszewce wiatr zabrał cały dach z pałacu, w którym mieszkało 5 rodzin. – Budynek nie nadaje się do zamieszkania. Musieliśmy wszystkich ewakuować. Część osób ulokowała się u rodzin. Trzy osoby nocowały w pawilonie Gminnej Spółdzielni. Udostępniliśmy im materace i transport – mówi wójt Sośna Leszek Stroiński.
Uszkodzony został również nowy dach na Urzędzie Gminy w Sośnie. Drogę Sośno-Wierzchucin odblokowano dopiero w poniedziałek. Las przy drodze Toninek-Wąwelno przestał istnieć. Drzewa są nie tylko połamane, ale poskręcane.
Około 22.00 rozdzwoniły się telefony w Powiatowym Stanowisku Kierowania Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej. Pełniącego służbę dyżurnego musiało wspomóc jeszcze dwóch kolegów. – W sumie przyjęliśmy 368 zgłoszeń. Strażacy pracowali bez przerwy. Otrzymaliśmy wsparcie z województwa warmińsko-mazurskiego. Przyjechali nam pomóc strażacy z komend w Olsztynie i Iławie, a także koledzy z Chełmna i Brodnicy. Przez cały weekend pracowały 32 zastępy strażaków. W sumie 179 osób. Odwiedził nas zastępca komendanta wojewódzkiego starszy brygadier Artur Przybylski. Nasza praca polegała głównie na udrażnianiu dróg z powalonych drzew i pomocy w zabezpieczaniu uszkodzonych budynków – mówi st.kpt. Tomasz Kabat, komendant powiatowy PSP w Sępólnie.
Od godziny 22.30 pracę rozpoczął powiatowy sztab zarządzania kryzysowego. – W budynku starostwa nie było prądu, więc ulokowaliśmy się na terenie komendy, gdzie pracował agregat. Nie mogliśmy się nawet zdzwonić, ponieważ nie działały telefony. Z wstępnych informacji, które zostały przekazane wojewodzie, na terenie powiatu sępoleńskiego zostało zniszczonych 1100 budynków. W tej chwili najważniejsze jest przywrócenie przejezdności dróg i zapewnienie ekipom energetyki dostępu do uszkodzonych linii. Nasz inspektorat nadzoru budowlanego otrzymał wsparcie z Bydgoszczy. Na terenie naszego powiatu pracuje w tej chwili pięć zespołów nadzoru, które oceniając stopień uszkodzeń budynków i ich przydatność do dalszego użytkowania. Zajmowaliśmy się też pozyskaniem agregatów prądotwórczych, aby zabezpieczyć dostawy wody dla mieszkańców – mówi starosta Jarosław Tadych.
– Od rana w sobotę wszyscy pracownicy urzędu gminy objechali wszystkie gospodarstwa na terenie gminy. W niedzielę do godziny 20.00 musieliśmy dostarczyć do wojewody raport na temat zniszczeń, który jest potrzebny do tego, aby pozyskać środki na pomoc poszkodowanym. Na początek przewidziana jest zapomoga w kwocie 6 tysięcy złotych. To nie są pieniądze na odbudowę, tylko na przeżycie, na początek. W dalszej kolejności można uzyskać pomoc w wysokości 20 tysięcy złotych lub 100 tysięcy złotych właśnie na odbudowę zniszczonych budynków. W terenie pracują również pracownicy gminnego ośrodka pomocy społecznej. To, co się stało można nazwać tylko jednym słowem: armagedon. Największy problem to brak energii elektrycznej. Pozyskaliśmy duży agregat prądotwórczy, który zasila ujęcie wody w Sitnie. Drugi zasila piekarnię w Sośnie – mówi wójt Stroiński.
Niestety, przywrócenie energii elektrycznej może potrwać wiele dni. Zasilania nie ma spora część powiatu. Prąd jest w Sępólnie i Więcborku.
– To nie jest kwestia kilku złamanych słupów. Musimy od podstaw odbudować całe linie, od wysokiego napięcia począwszy. Na terenie powiatu sępoleńskiego pracują ekipy, które przyjechały od Zielonej Góry po Szczecin. W tej chwili największe siły koncentrujemy na terenie gminy Sośno, zwłaszcza w okolicach Wąwelna. To może potrwać wiele dni – mówi Marek Płażewski, kierownik posterunku energetycznego w Sępólnie.
Oczywiście służby robią to, do czego zostały powołane, ale nie obyłoby się bez pomocy sąsiedzkiej. Budujący obrazek zastaliśmy w sobotni poranek na terenie Skarpy. Kilkudziesięciu mieszkańców osiedla pomagało swojemu sąsiadowi, któremu na dopiero co wyremontowany dom runął dach zerwany z budynku dawnego sklepu i świetlicy wiejskiej. – Rąk do pracy nie brakuje. Każdy wie, co ma robić. Trzeba człowiekowi pomóc. To mogło spotkać każdego z nas – mówi sołtys Mieczysław Kęsik.
O stratach na razie trudno cokolwiek powiedzieć. Ich szacowanie zajmie na pewno wiele dni. Ogromne straty poniosły też Lasy Państwowe. Usuwanie połamanego drzewostanu może potrwać wiele miesięcy.
Nawałnica nawiedziła nasz powiat w okresie trudnych żniw. Pogoda nie pozwalała dotąd na ich dokończenie. W wielu przypadkach nie da się ich już dokończyć. Zboże na polach zostało dosłownie wtłoczone w ziemię. Na szczęście obyło się bez ofiar w ludziach. Jak niebezpieczny nawiedził nas żywioł, przekonali się sąsiedzi z powiatu chojnickiego, gdzie zginęło pięć osób. Dokładnie 19 lat temu gminę Sępólno oraz część gmin Kamień i Więcbork onawiedził orkan. Zniszczenia były podobne, tylko że teraz ich zasięg jest wielokrotnie większy. Do tematu wrócimy w przyszłym tygodniu.