Gmina Więcbork
Bandyci w kukurydzy
Ktoś skrajnie nieodpowiedzialny świadomie montuje na łodygach kukurydzy metalowe pręty, które podczas zbioru uszkadzają maszyny rolnicze. Nie ulega wątpliwości, że jest to działanie zamierzone, dlatego sprawą zajmuje się policja. Właściciele maszyn ponoszą ogromne straty finansowe, ale również zagrożone jest życie lub zdrowie ich operatorów.
Pan Zbigniew Łopuski z Wilczych Jarów usługowo kosi kukurydzę od wielu lat. W ubiegły poniedziałek pracował na polu u rolnika w Zakrzewskiej Osadzie. Wszystko szło dobrze, kiedy w pewnym momencie usłyszał potężny huk, a z sieczkarni dosłownie powypadały noże. Okazało się, że na przyczepie oprócz kukurydzy
wylądował metalowy pręt.
Dokończenie na stronie 2
Dokończenie ze strony 1
Maszynę udało się naprawić, ale następnego dnia historia się powtórzyła. Teraz sieczkarnią musi się zająć profesjonalny serwis,
a koszt naprawy to dziesiątki tysięcy złotych.
Udało się zabezpieczyć dwa pręty. Jeden miał średnicę 20, a drugi 27 milimetrów. Najprawdopodobniej są one wykonane ze stali kwasoodpornej.
– Kombajn posiada detektor, który wyłapuje wszelkie metalowe elementy i natychmiast go unieruchamia. Gdyby to był pręt stalowy, to nie byłoby takiego problemu. Sprawdziliśmy, magnes nie przyciąga tych prętów. Jeden był owinięty zielono - żółtą taśmą, a drugi miał dwa otwory służące do mocowania przy łodydze i był pomalowany zieloną farbą. To profesjonalna robota. Nie ma szans, aby to zauważyć – mówi pan Zbigniew.
Pręty były przymocowane do łodyg kukurydzy przy pomocy plastikowych opasek zaciskowych, tak zwanych trytytek. Zabezpieczyła je policja.
Po co ktoś zadał sobie tyle trudu? Ewidentnie chodziło o unieruchomienie sieczkarni. Można powiedzieć, że cel został osiągnięty.
– To miała być ostatnia robota w tym roku – dodaje poszkodowany rolnik.
Koszenie kukurydzy na feralnym polu dokończył kto inny, ale tym razem przed sieczkarnią szli ludzie i sprawdzali, czy przy kolbach nie ma jakichś niespodzianek.
Okazuje się, że nie jest to jedyny tego typu przypadek. Podobna historia wydarzyła się na polu
w Lubczy. Jest jedna różnica.
W Zakrzewskiej Osadzie metalowy pręt przeleciał przez wnętrze sieczkarni i wylądował na przyczepie razem z zielonką. W Lubczy pręt z ogromną siłą uderzył w kabinę ciągnika, który jechał obok. Co by było, gdyby uderzył w operatora? Zapewne poniósłby śmierć na miejscu. Zbiory kukuruydzy na kiszonkę w zasadzie się już kończą, ale jeśli widzimy obok plantacji jakiś podejrzany samochód lub człowieka, to warto się zainteresować. Wystarczy zrobić zdjęcie telefonem. Trudno słowami opisać głupotę, która kieruje osobą posuwającą się do takich metod. Najprawdopodobniej jest to element walki konkurencji.
– W tej sprawie otzrymaliśmy cztery zgłoszenia od dwóch poszkodowanych osób, które swoje straty wyceniły na 20 i 43 tysiące złotych. Zostało wszczęte postępowanie z artykułu 288 Kodeksu karnego, który mówi o zniszczeniu mienia. Czyn ten jest zagrożony karą do 5 lat pozbawienia wolności – mówi asp. Małgorzata Warsińska, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Policji w Sępólnie.