Bawią się za nasze
„Urząd Miejski zwycięzcą turnieju piłkarskiego samorządowców”- krzyczy wielki tytuł ze strony internetowej gminy Sępólno. Kogo to interesuje poza samymi uczestnikami tego pseudo- turnieju? Kibiców wokół boiska nie widzieliśmy. Trudno się dziwić, skoro mecze rozgrywano w godzinach przedpołudniowych, kiedy większość z nas jest w pracy lub szkole. Również w tych godzinach w pracy powinni być urzędnicy, którzy zamiast służyć mieszkańcom, bawili się w piłkę. Możemy się założyć, że w tej chwili każda z tych osób pospiesznie wypełnia wniosek urlopowy, aby udowodnić nam, że nie mamy racji. Na przykład starosta Tadych od rana brał udział w posiedzeniu zarządu powiatu, a później biegał już po boisku. W informacjach podawanych przez gminę i powiat nie podaje się nazwisk zawodników, ale wystarczy spojrzeć na zdjęcia, aby przekonać się, że start reprezentacji sępoleńskiego magistratu nie miał nic wspólnego z zabawą, a o to chyba chodziło. Od razu zaplanowano zwycięstwo, desygnując do gry czynnych zawodników ligowych drużyn. Oprócz burmistrza, wiceburmistrza czy kilku innych urzędników w składzie znalazł się Sławomir Gołąbek, Artur Dądela, Bartłomiej Pestka czy bramkarz Biomasy Skarpa Tomasz Dudek. Co inkasent Zakładu Gospodarki Komunalnej w Sępólnie ma wspólnego z samorządnością? Oczywiście gospodarze powiedzą, że wszystko jest w porządku. W końcu to oni na pisali regulamin turnieju, a w nim m.in.: ,,W przypadku gdy drużyna nie posiada wystarczającej liczby zawodników, za zgodą organizatora dopuszcza się możliwość zgłoszenia 3 zawodników z jednostek podległych, jednego animatora orlika i jednego nauczyciela”. W myśl tego zapisu zagrać może praktycznie każdy, najlepiej jakiś dobry piłkarz, ale co to ma wspólnego z zabawą? Montowanie drużyn samorządowych składających się z czynnych piłkarzy to jest jakaś sępoleńska choroba. Jeśli burmistrz ma ochotę na taką zabawę, to niech to robi w dni wolne od pracy i nie za pieniądze podatników. W naszej reporterskiej pracy co chwilę słyszymy, że jakiś tam puchar ufundował burmistrz czy starosta. Przecież to jest perfidne kłamstwo. Te puchary są kupowane za publiczne, za nasze pieniądze. To nie puchar burmistrza, ale puchar podatników. Jeśli burmistrz kupił puchar za prywatne pieniądze, to niech on nazywa się pucharem burmistrza. W przeciwnym razie takiej nazwy nie wolno używać.