Bayer zagrał na full
Alejki targowiska szczelnie wypełniły głównie pojazdy z epoki PRL-u z poczciwymi „kaszlakami” na czele. Oprócz samochodów dla Kowalskiego były też wojskowe gazy czy uazy oraz cała gama motocykli z junakami na czele. – Jak byłem w twoim wieku i szedłem do przyjęcia, to marzyłem o czymś takim – mówił pan w średnim wieku do swojego synka, pokazując cud z bydgoskiego Rometu, czyli motorynkę. Wartość niektórych prezentowanych pojazdów przekracza ceny współczesnych naszpikowanych elektroniką samochodów. Za sprawą zabytkowych aut w powietrzu unosił się nie tylko zapach spalin, ale również zapach PRL-u. Nawiązywał do niego repertuar prezentowany na scenie i to, co działo się przed sceną. Tutaj grupka pań w charakterystycznej dla tamtej epoki garderobie szykowała się do występu gwiazdy. Chętni mogli wypić wodę sodową z sokiem lub bez wprost z ulicznego saturatora. Punktualnie o wyznaczonej godzinie na scenie pojawił się zespół Bayer Full, chyba najdłużej działający (30 lat na scenie) zespół reprezentujący tak zwany nurt muzyki tanecznej lub jak kto woli disco polo. Nad fenomenem tego gatunku zastanawiają się socjologowie i znawcy rynku muzycznego. Niemniej, wciąż przyciąga on tłumy i pani dyrektor Centrum Kultury i Sztuki znana z ambitniejszych wyzwań, wychodząc naprzeciw zapotrzebowaniu, po prostu w to poszła. Bayer Full wielokrotnie zmieniał skład, ale jego lider jest ciągle ten sam, czyli Sławomir Świerzyński. Przed sceną dominowała młodzież po czterdziestce, a ze sceny popłynęły skoczne dźwięki „Blondyneczki”, „Kolorowych Oczu” i kultowe „Majteczki w kropeczki” czy „Wszyscy Polacy to jedna rodzina”.