Biegły mało biegły
Jak informowaliśmy w poprzednich relacjach z jednego, jak dotąd, procesu lustracyjnego, który dotyczy urzędnika z naszego terenu, biegły grafolog wydał opinię, która mówiła, że zobowiązanie do współpracy ze służbą bezpieczeństwa oraz meldunki znajdujące się w teczce Jana Spirki (TW Witold) są napisane jego ręką. Biegły przyznał jednak, że jego opinia nie jest kategoryczna, ponieważ miał do dyspozycji zbyt słaby materiał porównawczy. Wówczas sąd nakazał sporządzenie opinii uzupełniającej oraz wystąpił do różnych instytucji o dokumenty podpisane przez Spirkę. Miały one służyć jako materiał porównawczy. Później okazało się, że grafolog w swojej opinii wykorzystał podpis żony osoby lustrowanej, znajdujący się na zeznaniu podatkowym PIT 37. Fakt ten stał się podstawą do wniosku o sporządzenie kolejnej opinii uzupełniającej. Zdaniem sądu każda taka wpadka, czy najmniejsza wątpliwość, może być później podstawą do zaskarżenia wyroku.
Biegły sporządził kolejną opinię i ustosunkował się w niej do zarzutów stawianych wcześniej przez Jana Spirkę. Dość nieoczekiwanie Adam Kossek oświadczył sądowi, że żona Spirki próbowała wywierać na niego presję przed sporządzeniem opinii. W tym miejscu odczytał fragment listu z 21 stycznia 2011 roku, który otrzymał na adres domowy od Wiesławy Wołoszyn-Spirki. Autorka zarzuca mu naruszenie tejemnicy skarbowej poprzez ujawnienie jej zeznania podatkowego, naruszenie jej dóbr osobistych, a nawet przestępstwo.
– Czuję się pomówiony treścią tego listu. W mojej 20-letniej pracy nigdy mi się coś takiego nie zdarzyło. To jest ingerencja w bezstronność wydanej przeze mnie opinii. Zadałem sobie trud i porównałem podpisy pani Spirki z listu i z tego PIT-a. Mam podstawy, aby sądzić, że ten na zeznaniu podatkowym nie został nakreślony jej ręką – mówił Adam Kossek.
W tym miejscu sąd zarządził przerwę. Po 5-minutowej naradzie podjęto decyzję o wykluczeniu biegłego z udziału w tej rozprawie i powołaniu nowego biegłego. Oznacza to, że Adam Kossek nie otrzyma wynagrodzenia za swoje opinie, a jest to kilkanaście tysięcy złotych. Ponadto musiał trzy razy przyjeżdżać z Krakowa do Bydgoszczy. Sąd uznał, że biegły zareagował na list emocjonalnie i samowolnie zbadał podpis autorki listu, a to mogło mieć wpływ na jego bezstronność. Zresztą chwilę później na wniosek Jana Spirki przesłuchano w charakterze świadka jego żonę. Sąd pouczył świadka, że miał prawo wystąpić do urzędu skarbowego o kek PIT i wykorzystać go w opinii.
– Ponadto sąd nie życzy sobie, aby kierowała pani jakiekolwiek pisma dotyczące sprawy z pominięciem sądu. To jest niedopuszczalne. Rozumiem, że w tej sprawie działa pani pod wpływem emocji, ale tak nie wolno – mówił przewodniczący składu sędziowskiego.
– Nic mi nie wiadomo, aby mąż współpracował kiedykolwiek ze służbą bezpieczeństwa. Pismo na tych dokumentach to nie jest pismo mojego męża. Zresztą jak to możliwe, że ja, żona usłużnego SB-ka nie mogłam dostać pracy w Kamieniu i 27 lat musiałam dojeżdżać do pracy w Bydgoszczy – pytała Wiesława Wołoszyn-Spirka.
Świadek odniosła się również do jednego z meldunków, w którym TW Witold donosił, że 21 czerwca 1981 roku w Kamieniu na spotkanie Solidarności Rolników Indywidualnych przyszło 350 osób. Jej zdaniem wówczas w Kamieniu nie było sali, która pomieściłaby tyle osób. Ponadto z publikacji przygotowanej przez IPN wynika, że Solidarność Rolników w Kamieniu nie istniała. Dodała jeszcze, że jej mąż pomagał miejscowemu proboszczowi w „załatwianiu” materiałów budowlanych.
Powołanie nowego biegłego oznacza wydłużenie procesu w czasie. Co prawda wyczerpano już listę świadków, ale grafolog będzie musiał wykonać nową opinię, a to trwa minimum trzy miesiące. Odwołany biegły dał się po prostu sprowokować i nie potrafił obronić swojej pracy. Widać, że sąd panicznie boi się ewentualnych apelacji w tej sprawie.
(Li)