Burmistrz umorzył podatek i doniósł sam na siebie
Ta historia jest konsekwencją sprawy, którą opisywaliśmy dokładnie rok temu (artykuł pt. „Zapomnieli o podatku” z WK nr 12, 24 marca 2011 r.). Chodzi o podatek od powierzchni użytkowej budynków związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, a dokładniej lokali użytkowych należących do gminy. Takich lokali użytkowych należących do gminy i dzierżawionych kupcom lub rzemieślnikom jest dziewiętnaście.
Okazało się, że przez 5 lat za te lokale nie płacono podatku od nieruchomości. Jak to możliwe? O podatku zapomniano w chwili, kiedy zakład gospodarki komunalnej został przekształcony z zakładu budżetowego w spółkę. Wcześniej najemcy lokali płacili ZGK czynsz, a z zebranych pieniędzy zakład odprowadzał należny podatek do gminy. Po przekształceniu ZGK w spółkę, w umowie o zarząd nieruchomościami gminnymi zapomniano o podatku. Szydło wyszło z worka, kiedy przeniesiono płatność czynszu za gminne lokale z ZGK do kasy gminy, czyli od 1 lutego ubiegłego roku. Nawiasem mówiąc, zmiana ta była efektem naszych artykułów. Zgodnie z prawem czynsz za lokale gminy jest dochodem gminy, a nie ZGK. Najemcy lokali zostali wezwani do złożenia deklaracji podatkowych celem naliczenia należnego podatku i to 5 lat wstecz. Nie wszyscy dostosowali się do tego nakazu, ponieważ nie czują się winni zaistniałej sytuacji i mają rację. Mamy informację, że części najemców poradzono, aby złożyli wnioski o umorzenie podatku, a burmistrz coś im na pewno odpuści. I tak się stało.
– Taką ofertę złożyła mi, niby przypadkiem, jedna z pracownic wydziału finansowego urzędu miejskiego – przyznaje jeden z najemców.
Najemca napisał do burmistrza wniosek o umorzenie 2 rat podatku od nieruchomości za 2011 rok wraz z odsetkami, łącznie około 1.500 zł. Wniosek został złożony 14 grudnia 2011 roku. Jakieś uzasadnienie trzeba było napisać, więc najemca, osoba prowadząca działalność gospodarczą, powołał się na trudną sytuację finansową spowodowaną złą sytuacją rynkową. Burmistrz Kamienia uznał, że argumenty wskazane we wniosku podatnika stanowią przesłankę do zastosowania umorzenia części podatku. Wydał decyzję w sprawie umorzenia jednej raty podatku z odsetkami w wysokości 942 zł oraz odmówił umorzenia pozostałej części zaległości podatkowej w wysokości 583 zł.
W styczniu br. podatnik, który otrzymał umorzenie podatku, niespodziewanie wystąpił do burmistrza o anulowanie decyzji w sprawie umorzenia. Dlaczego? Ze względu na tzw. ostrożność procesową, ponieważ w tej sprawie toczy się jeszcze inne postępowanie. Tymczasem burmistrz Wojciech Głomski 20 stycznia wystąpił do samorządowego kolegium odwoławczego o uchylenie swojej decyzji w sprawie umorzenia podatku i przekazanie sprawy do ponownego rozpatrzenia. Decyzją z 6 marca Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Bydgoszczy przychyliło się do prośby burmistrza i uchyliło w całości jego decyzję oraz przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia. Sprawę można by uznać za zamkniętą, gdyby nie dziesięciostronicowe uzasadnienie decyzji SKO.
„Rozpoznając sprawę, SKO doszło do przekonania, iż postępowanie podatkowe w niniejszej sprawie przeprowadzone zostało z naruszeniem przepisów prawa.” Wygląda na to, że burmistrz doniósł sam na siebie. Główny zarzut dotyczy sposobu postępowania dowodowego i samej zasadności umorzenia podatku. „Umorzenie podatku jest sytuacją wyjątkową, odstępstwem od wywiązania się przez podatnika z obowiązku zapłaty podatku, a zatem zasadna jest ocena, że za zastosowaniem ulgi powinny przemawiać nadzwyczajne, losowe i niezależne od podatnika okoliczności, na skutek których nie jest on w stanie uregulować zaległości podatkowej. Niepowodzenia finansowe w działalności gospodarczej nie stanowią o istnieniu ważnego interesu podatnika, gdyż są objęte ryzykiem gospodarczym podmiotu podejmującego działalność gospodarczą” - czytamy w uzasadnieniu decyzji SKO.
Burmistrz ma prawo umorzyć podatek, ale nie może tego zrobić na zasadzie uznaniowej. W grę wchodzi powódź, pożar czy inny kataklizm, a nie działanie w myśl zasady „widzi mi się”. Podejmując decyzję o umorzeniu podatku, trzeba wnioskodawcę solidnie prześwietlić, a tego burmistrz Kamienia nie zrobił.
„Z akt sprawy nie wynika, że materiał dowodowy został zebrany w sposób wyczerpujący. Organ pierwszej instancji nie podjął próby uzupełnienia i wyjaśnienia oświadczeń złożonych przez stronę we wniosku. Podane tam okoliczności są natury ogólnej i nie zostały poparte żadnymi dowodami” - to kolejny fragment uzasadnienia decyzji SKO.
W tej sprawie toczy się również postępowanie dotyczące istnienia obowiązku podatkowego i ustalenia wysokości zobowiązania podatkowego. Może się okazać, że podatek naliczono niesłusznie, a to oznaczałoby umorzenie części podatku, który w ogóle nie istniał. Słowem, straszne zamieszanie i to przez czyjąś nieuwagę. Czyją? Do dziś nie wiadomo. Dlaczego przez 5 lat nikt, na przykład skarbnik gminy, nie zorientował się, że w miejskiej kasie brakuje kilkudziesięciu tysięcy złotych? To doskonałe pytanie do komisji rewizyjnej.