Dąbrówka
Chcę odzyskać dzieci
Sąd w Tucholi nakazał kuratorowi natychmiastowe odebranie dzieci pani Anny z Dąbrówki i umieszczenie ich
w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Jednocześnie trwa postępowanie o pozbawienie jej władzy rodzicielskiej. Za kobietą wstawiła się lokalna społeczność Dąbrówki, w tym sołtys Teresa Dysput. Dalsze losy Krystiana i Szymona są w ręku, a właściwie w głowie, sądu. Sąd to sędziowie. Sędziowie to ludzie, oby nie bezduszni.
W dniu 23 stycznia kurator sprawujący nadzór nad wykonywaniem władzy rodzicielskiej przez Annę Gruchałę i jej męża, który tylko bywa w domu, złożył wniosek o umieszczenie 17-letniego Krystiana i 8-letniego Szymona w placówce opiekuńczo-wychowawczej na czas trwania toczącego się postępowania o odebranie władzy rodzicielskiej. Sąd przychylił się do tego wniosku i postanowieniem z 26 stycznia zlecił odebranie rodzeństwa matce, nadając mu rygor natychmiastowej wykonalności. Chłopcy w ubiegły czwartek zostali przewiezieni do placówki w Małej Cerkwicy.
Co takiego się stało, że musiało dojść do tak drastycznej sytuacji?
„W związku z pogarszającą się sytuacją małoletnich w rodzinie konieczne jest natychmiastowe umieszczenie ich w placówce opiekuńczo-wychowawczej. Uczestnicy (rodzice - przyp.red.) nadużywają alkoholu z coraz większą częstotliwością, co bezpośrednio wpływa na jakość sprawowanej opieki nad dziećmi. Kurator wystąpił do prokuratury celem rozważenia wszczęcia procedury mającej na celu przymusowe leczenie odwykowe z alkoholizmu ojca dzieci. Rodzice nie zabezpieczają podstawowych potrzeb dzieci, w domu często brakuje artykułów spożywczych, dzieci bywają głodne, są zaniedbane pod względem higienicznym, nieumyte, chodzą w brudnych rzeczach.
Ponadto rodzina nie zabezpieczyła opału na zimę. Do końca stycznia rodzina na skutek wypowiedzenia umowy najmu ma się wyprowadzić z zajmowanego lokalu. W ocenie sądu zagrożenie dobra Krystiana i Szymona jest bardzo uprawdopodobnione i zachodzi wypadek niecierpiący zwłoki opisany w art. 756 k.p.c.”- czytamy w uzasadnieniu postanowienia sądu.
Krystian i Szymon mają jeszcze starszego brata, który w grudniu skończył 18 lat, ale po konsultacji z lekarzem trafił do szpitala dla nerwowo i psychicznie chorych. Sąd, podejmując decyzję, posiłkował się opinią kuratora i pracowników Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Kamieniu, czyli urzędników, którzy w tym środowisku tylko bywają.
Z uzasadnieniem postanowienia nie zgadzają się mieszkanki Dąbrówki, których delegacja, z sołtys Teresą Dysput na czele, w poniedziałek spotkała się
z burmistrzem Kamienia i dyrektorem MGOPS. Wzięła w nim udział także najbardziej zainteresowana Anna Gruchała. Na pytanie: – Czego pani od nas oczekuje? – odpowiedziała: – Chcę odzyskać dzieci.
z burmistrzem Kamienia i dyrektorem MGOPS. Wzięła w nim udział także najbardziej zainteresowana Anna Gruchała. Na pytanie: – Czego pani od nas oczekuje? – odpowiedziała: – Chcę odzyskać dzieci.
– To wszystko nieprawda. Pani Ania nie nadużywa alkoholu. Czasem wypije piwo, tak jak każdy. W domu jest czysto. Dzieci mają wyprane rzeczy.
To prawda, że utrzymuje się z pomocy społecznej, ale taką pomoc dostają też ludzie z marginesu. Pieniędzmi, które otrzymuje, dysponuje asystent rodziny. Ośrodek przydzielił jej 200 kilogramów węgla przed świętami, a potem kurator pisze, że nie zabezpieczyła węgla na zimę. Może pani Ania jest niezaradna życiowo, ale to nie znaczy, że jest złą matką. Gdyby asystent rodziny należycie wypełniał swoje obowiązki, to nie doszłoby do tej sytuacji – argumentowała jedna z pań.
– Asystent ma pod opieką 14 rodzin. Nie może poświęcać czasu tylko jednej osobie. Proszę mi wierzyć, sąd nie zabiera dzieci z biedy. Dzieci same chciały opuścić dom. W domu jest potworna wilgoć. Każdy asystent rodziny raz w tygodniu tłumaczy mi się z wydatków, jakie poniósł z pieniędzy podopiecznych. To są publiczne pieniądze, które podlegają szczegółowej kontroli. Nie życzę nikomu tego, co te dzieci przeszły. One w każdej chwili mają możliwość powrotu do domu. Asystent będzie tam nadal pracował. Ja tylko żałuję, że chłopcy nie zostali umieszczeni wcześniej w placówce. Rodzice już mają ograniczone prawa rodzicielskie, a wszystkie dzieci są upośledzone. Ta rodzina jest niewydolna wychowawczo – odpowiadała Zofia Krzemińska, dyrektor MGOPS w Kamieniu.
– Przyjrzymy się tej sprawie. Myślę, że w takim spotkaniu powinien wziąć udział kurator. Postaram się takie spotkanie zorganizować – powiedział burmistrz Wojciech Głomski.
Licytacja na argumenty przybrała dosyć ostry ton. Żadna ze stron nie chciała ustąpić. Niestety, sprawa zabrnęła już tak daleko, że debatowanie w gabinecie burmistrza nic nie pomoże. Sądowa machina ruszyła i może zakończyć się całkowitym odebraniem władzy rodzicielskiej. Odbieranie dzieci to zawsze dramatyczna decyzja, ale jednak decyzja typowo urzędnicza. Kurator czy asystent rodziny bywa w niej sporadycznie, a sąsiadki codziennie. Nikt lepiej nie zna środowiska Dąbrówki niż jej mieszkańcy. Jeśli ci ręczą za panią Anię, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby stali się uczestnikami toczącego się postępowania sądowego. Wzajemne pretensje już nie pomogą.