Chętnie zrezygnuję
Krajna, jeden z największych w województwie klubów sportowych, od 1 września działa w nowych realiach. Po tym jak obiekty na stadionie przeszły pod skrzydła Centrum Sportu i Rekreacji klub jest zdany wyłącznie na łaskę gminy i sponsorów. Do tej pory jego siłą była prowadzona działalność gospodarcza. Zyski z tej działalności przeznaczano na funkcjonowanie sekcji sportowych. Klub przeszedł sporą reorganizację. Na jego czele stoi 10-osobowy zarząd kierowany przez prezesa Jarosława Tadycha. Nie ma już dyrektora klubu. Tomasz Marciniak, który tę funkcję z powodzeniem sprawował od 10 lat, obecnie jest kierownikiem ds. obiektów CSiR. W klubie będą pracować dwie osoby na pół etatu: Edmund Stencel jako kierownik klubu i Elżbieta Majewska – kasjer-zaopatrzeniowiec. Księgowością zajmuje się Barbara Toszek w ramach umowy cywilno-prawnej. Krajna nadal będzie prowadziła działalność gastronomiczną w oparciu o dzierżawioną od centrum kuchnię i stołówkę. Okazało się, że CSiR tego rodzaju działalności nie może prowadzić. W związku z tym mamy do czynienia z kuriozalną sytuacją. Krajna płaci CSiR około 70 tysięcy zł rocznie za wynajem obiektów, w tym około 3 tys. miesięcznie za dzierżawę kuchni i stołówki. Z drugiej strony CSiR kupuje od klubu posiłki dla swoich gości. Faktury będą krążyć w obie strony, a przecież są to te same, pochodzące z budżetu gminy pieniądze.
– Podjąłem decyzję, ze działalność gastronomiczną będziemy nadal prowadzić. To może być dla klubu dodatkowy zastrzyk gotówki. Kuchnię i stołówkę dzierżawimy bezprzetargowo na 3 lata. Pracują tam dwie panie. Taki pomysł zaakceptował zarząd – mówił prezes Tadych, przedstawiając członkom aktualną sytuację w klubie.
Prezes przedstawił również w krótkim zarysie dokonania sportowe poszczególnych sekcji. Nieco dłużej zatrzymał sie przy czawrtoligowych piłkarzach, którym w tym roku zupełnie się nie wiedzie.
– Sytuacja jest spowodowana kontuzjami podstawowych zawodników. Artur Dądela wyjechał za granicę, nikomu o tym nie mówiąc. Kupiliśmy jednego zawodnika za 5 tysięcy złotych. Tylko na tyle nas dziś stać. Byli chętni do gry, ale cena zakupu to 5 tysięcy i od 900 do 1.500 zł miesięcznie za grę. W różnych gronach mówi się, że zarząd nic nie robi. Nie zgadzam się z taką opinią. Jeśli są chętni do funcji prezesa, to chętnie zrezygnuję. Na dobrych zawodników trzeba mieć pieniądze. Mam żal do klubu kibica. Kiedy drużynie się wiodło, to jego członkowie ją wspierali. Kiedy jest gorzej, nie ma nikogo. Mieliśmy spotkanie, ustaliliśmy zasady współpracy. Każdy z członków klubu kibica dostał darmową wejściówkę, a dziś nikt z nich na mecze nie przychodzi. Ci sami ludzie na różnych forach wypisują nieprawdę – mówił z wielkim żalem w głosie Jarosław Tadych.
Główną przyczyną zwołania zebrania był jednak projekt uchwały w sprawie sprzedaży nieruchomości, która należy do klubu. Krajna jest prawnym właścicielem przystani żeglarskiej i tzw. kajakarni na plaży miejskiej. Zakupem tej drugiej zainteresowana jest gmina. – Ta działka nie jest potrzebna klubowi do działalności sportowej. Gminie jest natomiast niezbędna. Chcemy kompleksowo zagospodarować całą plażę, włącznie z zakupem nowego sprzętu pływającego. Aby skorzystać ze środków zewnętrznych, musimy być właścicielem tych nieruchomości. Najwyższy czas, aby zmienić oblicze naszej plaży – mówił obecny na zebraniu burmistrz Waldemar Stupałkowski. Kajakarnię wyceniono na 62 tys. zł netto. Transakcja ma być zrealizowana w przyszłym roku. Zebrani przy dwóch głosach wstrzymujących podjęli decyzję o sprzedaży.
Nie udało się przeprowadzić zmian w statucie klubu, wymuszonych nowymi realiami, w jakich obecnie działa. Aby takich zmian dokonać, w zebraniu musi uczestniczyć co najmniej połowa uprawnionych do głosowania. W tej sytuacji projekt nowego statutu będzie rozpatrzony na najbliższym zebraniu sprawozdawczym.