Chronimy siebie, chroniąc koty
Członkowie fundacji są znani z całego szeregu inicjatyw podejmowanych na rzecz zwierząt wymagających pomocy i opieki. Przez dłuższy czas priorytetem w ich działaniu były psy dokarmiane w gminnym przytulisku. Członkowie fundacji wyprowadzali czworonożnych przyjaciół na spacery i w miarę możliwości zapewniali im opiekę weterynaryjną. W ostatnim czasie znaczną część swojej uwagi skierowali na koty. Budują dla nich miejsca schronienia i dokarmiania, sterylizują i pomagają na wiele innych sposobów. Ich społeczna działalność na rzecz zwierząt bardzo często napotyka na opór mieszkańców. – Zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt zwierzęta wolno żyjące stanowią dobro ogólnonarodowe i powinny mieć zapewnione warunki rozwoju i swobodnego bytu. Przepisy ustawy nakładają obowiązek na wszystkich, a szczególnie na gminy i zarządców terenu, do umożliwiania zwierzętom wolno żyjącym swobodnego bytowania. My jako fundacja staramy się tym zwierzętom pomóc. Robimy to społecznie, angażując własne środki finansowe, dlatego prosimy mieszkańców miasta i gminy, aby nam nie przeszkadzali – mówi Ewa Mejer, prezes fundacji. – Podjęliśmy wyzwanie, jakim jest opieka i dokarmianie bezpańskich kotów. Niestety, złośliwi ludzie nam w tym przeszkadzają. Śmieją nam się w twarz, grożą nam policją, niszczą efekty naszej pracy. Koty wolno żyjące mają swoje prawa. Nie można znęcać się nad zwierzętami, a uniemożliwianie nam wystawiania jedzenia i niszczenie miejsc schronienia tym właśnie jest. Jako fundacja zaczęliśmy stawiać małe budki dla kotów. Służą one jako miejsce schronienia i dokarmiania. W tej chwili mamy do dyspozycji piękny drewniany domek, wykończony dachem pokrytym papą, i nie mamy go gdzie postawić. Wystąpiliśmy do spółdzielni mieszkaniowej i przez 2 miesiące nie otrzymaliśmy odpowiedzi. W mieście są ludzie, którzy strzelają z wiatrówki do zwierząt. Mamy w fundacji parę kotów ze śrutem – dodaje Ewa Mejer. Osoby zajmujące się dokarmianiem zwierząt nie zasługują na pogardę. Wręcz przeciwnie. Ich postawa jest godna podziwu. Jeśli ktoś nie lubi zwierząt i nie jest w stanie zaakceptować pracy członków fundacji, to niech się nie wtrąca i nie przeszkadza.
„Za pośrednictwem mediów chcielibyśmy uświadomić mieszkańców, że zwierzęta mają swoje prawa i że są przepisy chroniące te prawa i nakładające określone obowiązki na mieszkańców. W Sępólnie jest grupa ludzi, którzy od wielu lat podejmują się tego obowiązku i robią to za własne pieniądze. Likwidowanie schronień kocich i uniemożliwianie dokarmiania to jest znęcanie się nad zwierzętami. Jeszcze raz to podkreślam. Niestety, u nas świadomość społeczna jest bardzo niska” – apelują członkowie fundacji.
– Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jedną istotną rzecz. Koty wolno żyjące są ważnym elementem ekosystemu miejskiego, a ich obecność zapobiega rozprzestrzenianiu się gryzoni (myszy i szczurów), mogących stanowić zagrożenie. Zdrowy kot potrafi dziennie schwytać kilka gryzoni, a sama obecność kotów w pobliżu budynków odstrasza gryzonie – mówi jedna z pań zajmujących się dokarmianiem.