Sępólno
Co ważniejsze: dziki czy świnie?
Na prośbę rolników - hodowców trzody chlewnej w ubiegłym tygodniu w nadzwyczajnym trybie zwołano posiedzenie komisji rolnictwa Rady Miejskiej Sępólna. Oprócz radnych wzięła w nim udział powiatowa lekarz weterynarii, przedstawiciele organizacji rolniczych oraz sami rolnicy. Przyczynkiem do dyskusji były najnowsze przepisy wydane przez Komisję Europejską, które mają obowiązywać hodowców trzody w związku z pukającą do bram naszego województwa świńską zarazą, czyli wirusem ASF.
Województwo kujawsko-pomorskie jeszcze się broni, ale ASF jest już na jego wschodniej i zachodniej granicy. Skutki stwierdzenia ognisk choroby są dla rolników katastrofalne. W promieniu 3 kilometrów od stwierdzonego ogniska, z urzędu wybija się wszystkie świnie, nawet jeśli są zdrowe. Sama choroba wśród zwierząt powoduje 100-procentową śmiertelność. Zdaniem fachowców jedyną metodą walki z ASF jest stosowanie zasad tak zwanej bioasekuracji. W związku z tym unijni urzędnicy przygotowali przepisy, które nakładają na rolników różne obowiązki. Problem w tym, że większość z nich wiąże się ze znacznymi wydatkami. Mało tego, już niedługo rolnik będzie musiał zatrudniać referentów biurowych do papierkowej roboty. Rolnicy hodujący świnie są między innymi zobowiązani do pełnego grodzenia swoich gospodarstw. Przy wejsćiu do każdego budynku inwentarskiego musi być wydzielone pomieszczenie do zmiany odzieży i mycia oraz dezynfekcji. Rolnicy muszą prowadzić rejestr osób i środków transportowych, które przekraczają bramę ich gospodarstwa. Muszą przygotować specjalny plan bezpieczeństwa oraz audyt zatwierdzony przez służby weterynaryjne. Osobne przepisy dotyczą przemieszczania świń poza teren gospodarstwa. Problem w tym, że spełnienie tych wszystkich wymogów nie daje gwarancji, że ASF nie pojawi się na naszym terenie, a to byłaby katastrofa i praktycznie upadek hodowli.
– Jeżeli głównym wektorem przenoszenia ASF są dziki, to należy zrobić porządek z dzikami. Mam wrażenie, że koła łowieckie celowo zaniżają pogłowie dzików w swoich obwodach. Jak to jest, że liczba odstrzelonych dzików jest większa od ich ogólnego stanu? Coś tutaj jest nie tak – mówił Tadeusz Pieczywek, rolnik z Wilkowa, przewodniczący komitetu protestatycjnego rolników. – Co z tego, że wybijemy świnie do zera, kiedy za płotem biegają dziki? Trzeba zwiększyć limity odstrzału dzików, to choroba nie będzie przenoszona – dodał Rafał Adamczak, hodowda trzody ze Świdwia.
– Cały czas zmienia się przepisy. Duże zagraniczne koncerny stać na kolejne inwestycje, a nas małych nie. Chyba o to chodzi aby małe, rodzinne gospodarstwa upadły. W Polsce nie rządzi Polak, tylko Komisja Europejska. W tej chwili czujemy się gorzej niż za komuny – mówił Łukasz Prekop, rolnik z Wilkowa.
– Na naszym terenie problemem są OHZ-y, czyli Ośrodki Hodowli Zarodowej prowadzone przez nadleśnictwa. Nikt nie wie ile dzików one mają na stanie. Jedynym rozsądnym wyjściem z tej sytuacji jest zwiększenie odstrzału dzików – proponował Stanisław Drogoś, prezes powiatowy Kujawsko-Pomorskiej Izby Rolniczej, rolnik z Płocicza.
Jak poinformowała Magdalena Czerkawska - Tyborska, powiatowy lekarz weterynarii w Sępólnie, w ubiegłym roku na terenie powiatu sępoleńskiego w ramach odstrzałów sanitarnych oraz na polowaniach płatnych odstrzelono około 770 sztuk dzików. Do tego należy dodać dziki odstrzelone w ramach normalnych planów, które są nakładane na koła łowieckie. – W 2021 roku mamy do odstrzału sanitarnego 846 sztuk, a na dzień 13 marca wykonanie tego planu wynosi 50,2 procent – mówiła Magdalena Czerkawska-Tyborska.
Zdaniem rolników to są ciągle zbyt małe liczby. Opowiedziano się nawet za rozwiązaniem, które stosują już niektóre kraje europejskie, czyli wybiciem wszystkich dzików, do ostatniej sztuki.
Oczywiście powyższa dyskusja idiotycznych, wykańczających polskie rolnictwo przepisów narzuconych przez Brukselę nie zmieni. Niemniej, rolnicy i członkowie komisji rolnictwa mają prawo wyrazić swoje zdanie w tej sprawie i tylko tyle. W związku z tym komisja spisała wnioski, które zostaną wysłane do odpowiednich instytucji, między innymi do wojewody kujawsko-pomorskiego, który ustala limity odstrzału dzików. We wniosku do wojewody komisja domaga się zwiększenia liczby dzików przeznaczonych do odstrzału o 100 procent, w tym loch o 50 procent.