Cuda pani prezes
Sabina Lubińska funkcję prezesa przejęła w 2013 roku, po rezygnacji Edwarda Węglewskiego, w sytuacji, kiedy spółdzielnia miała ujemny wynik finansowy. Nowa prezes, emerytowana nauczycielka, na dzień dobry musiała zmierzyć się z karą nałożoną na spółdzielnię przez Wojewódzką Inspekcję Ochrony Środowiska za niewłaściwe prowadzenie oczyszczalni ścieków. Kara wynosiła 63 tysiące złotych. Udało się ją rozłożyć na 3 lata i zamienić na inwestycje proekologiczne. Spółdzielnia Aster to obecnie 92 członków, 7 budynków, a w nich 82 lokale mieszkalne oraz 26.201 metrów kwadratowych gruntów w dzierżawie wieczystej. W 2014 roku przychody spółdzielni wynosiły 498.974,23 zł, a koszty 378.377,06 zł. Nadwyżka, zgodnie z prawem spółdzielczym, stanowić będzie przychody roku obecnego. Są też zaległości w opłatach na rzecz spółdzielni w kwocie 32.634 zł.
– Sześć spraw jest w sądzie i u komornika – mówiła prezes, odczytując swoje roczne sprawozdanie.
Prezentowana przez nią lista zakupów i remontów, jak na tak małą spółdzielnię, jest imponująca. Najwięcej uwagi poświęcono remontowi oczyszczalni ścieków i wymianie starej kanalizacji. Faktury za te inwestycje mają stanowić podstawę do umorzenia równowartości kary nałożonej przez WIOŚ. Mimo tak znacznych inwestycji i zakupów, spółdzielnia 2014 rok zamknęła plusem. Dobrze działo się też w osiedlowej kotłowni. W ubiegłym roku spalono w niej tylko 200 ton opału. Dla porównania w 2008 - 294 tony, w 2009 - 313 ton, w 2012 - 366 ton. Nie da się tego wytłumaczyć łagodną zimą. Pani prezes obliczyła, że zużycie opału na mieszkańca wynosiło 2,6 tony. Tak czy inaczej Aster ma najtańsze ciepło w okolicy. Nikt się tutaj nie bawi w jakieś podzielniki. Po prostu płaci się 4 złote od metra kwadratowego mieszkania. Rada nadzorcza wnosiła w ubiegłym roku o obniżkę ceny ciepła, ale pani prezes poprosiła o kilka miesięcy czasu.
– Unijna dyrektywa nakazuje założenie liczników ciepła na budynkach. Chcemy to zrobić w tym roku. Zobaczymy wówczas, jakie straty są na przesyłach. Szacujemy, że jedna trzecia ciepła idzie w ziemię – wyjaśniała prezes Lubińska.
Właśnie przesyły ciepła to kolejny cel, jaki wyznaczył sobie zarząd. Jeśli choćby o kilka procent uda się zmniejszyć straty, to koszty znowu spadną. Obniżka cen jest w Zamartem całkiem możliwa. Zdziwiło nas, że podczas zebrania żaden z mieszkańców nie wywołał tematu różnic we wskazaniach wodomierzy. W innych spółdzielniach jest to temat dyżurny. Okazuje się, że w tutejszej spółdzielni taki problem nie istnieje. – Każdy rozlicza się sam na podstawie własnych wodomierzy. Dodatkowo każdy płaci co miesiąc złotówkę od osoby na pokrycie ewentualnych różnić i ta złotówka wystarcza – informowała pani prezes. Wobec tych faktów trudno się dziwić, że członkowie spółdzielni jednogłośnie udzielili jednoosobowemu zarządowi absolutorium i przyjęli jego sprawozdanie. Spółdzielcy z Zamartego chcieliby pozbyć się oczyszczalni ścieków i przekazać ją gminie. Zgodnie z prawem to gmina jest powołana do wykonywania takich zadań. Burmistrz Kamienia może w niedługim czasie spodziewać się odpowiedniego wniosku.
– Ubiegamy się o wykup gruntów zajmowanych przez spółdzielnię. Obecnie jest to wieczysta dzierżawa. Istnieje możliwość rozłożenia należności za wykup na 25 lat. Jeśli rata za wykup będzie niższa od raty dzierżawy, to w to wchodzimy – zapowiedziała Sabina Lubińska.
Uczestnicy zebrania zdecydowanie odrzucili propozycję montowania w ich mieszkaniach podzielników ciepła. – Nie psujmy tego, co jest dobre – padł głos z sali. W przypadku spółdzielni Aster można mówić o cudzie. Jeszcze do niedawna wszystko było problemem. Na wszystko brakowało pieniędzy. Zmienił się prezes i rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. To nauka dla innych spółdzielni i wspólnot mieszkaniowych. Ich los wyłącznie w rękach członków.