Czas wrócić do dobrej gry
Myśliwiec Gostycyn - Kamionka 5:0 (2:0)
Kamionka: K. Sowiński, J. Prasał, M. Balcer, P. Krzyżanowski, M. Binger, A. Bukowski, D. Betin, D. Kobus (A. Żuchowski), Sz. Tusznio (D. Spica), D. Warmke, M. Haliniak (M. Betin).
Początek pojedynku w Gostycynie nie zapowiadał tak wysokiej porażki. Stroną dominującą byli goście z Kamienia, którzy raz za razem atakowali bramkę rywala. Skuteczność była jednak tego dnia fatalna. Za to gospodarze w pierwszej odsłonie zdołali skonstruować dwie akcje, które zamienili na gole i do przerwy prowadzili troszkę niespodziewanie 2:0.
Po wznowieniu gry w drugiej odsłonie Kamionka ostro zaatakowała, chcąc szybko strzelić gola kontaktowego. Niewiele z tego wyszło, a jedna z nielicznych kontr gospodarzy skończyła się utratą kolejnego gola, co nieco podłamało gości z Kamienia. Na domiar złego po kolejnej z akcji do własnej bramki piłkę skierował B. Balcer. W końcówce załamanych kamieńskich piłkarzy kolejnym golem dobili piłkarze Myśliwca.
- Zdecydowanie nie zasłużyliśmy na taką porażkę. Atakowaliśmy dużo bramkę rywala. Niestety, nasza skuteczność w tym spotkaniu była dramatyczna. Gdybyśmy zagrali tak jak gospodarze na blisko stuprocentowej skuteczności, to byśmy ten pojedynek wysoko wygrali, a tak podarowaliśmy punkty rywalom - mówił po meczu trener Kamionki K. Radzio.
Kamionka - Zryw Wielki Lubień 2:2 (1:1)
Bramki: J. Prasał, M. Balcer.
Kamionka: K. Sowiński, J. Prasał, M. Balcer, P. Krzyżanowski, M. Binger (54' S. Gołąbek), A. Bukowski, A. Piasecki, D. Kobus (80' M. Betin), Sz. Tusznio (46' A. Żuchowski), P. Żukowski, D. Warmke (65' D. Spica).
W środowym ostrym pojedynku w Gostycynie kontuzji nabawili się M. Haliniak i D. Betin. Nawet bez tej dwójki faworytem spotkania była Kamionka. Kibice liczyli zatem na komplet punktów w konfrontacji z zamykającym ligową tabelę Zrywem. W pierwszej akcji tuż po rozpoczęciu spotkania obrońca gości wybił piłkę ręką, jednak arbiter nie zdecydował się na odgwizdanie rzutu karnego. Akcja szybko przeniosła się na drugą stronę boiska i w 2. min w sytuacji sam na sam zawodnik z Wielkiego Lubienia pokonał K. Sowińskiego. Po kolejnych dwóch minutach ponownie w znakomitej sytuacji znaleźli się goście. Tym razem strzał był niecelny. Od tego momentu do odrabiania strat ruszyli gospodarze i w 12. min na indywidualną akcję zdecydował się J. Prasał. Minął dwóch rywali i strzałem obok interweniującego bramkarza doprowadził do remisu. Kolejne długie minuty toczyły się głównie w środkowej części boiska. Dopiero w 35. min D. Kobus ładnie dograł do P. Żukowskiego, którego strzał głową z wielkim trudem obronił bramkarz Zrywu.
Początek drugiej odsłony był lepszy w wykonaniu gości. Najpierw z bliska strzelili tuż obok słupka, a po kilku minutach na posterunku był K. Sowiński. Od 60. min rosła przewaga kamieńskiej drużyny. Sygnał do ataków dał D. Kobus, strzelając w bramkarza. Po chwili A. Bukowski trafił w słupek, a P. Żukowski w dobrej sytuacji został w porę zablokowany. W 75. min mocno z kilku metrów huknął M. Balcer. Piłkę już za linią bramkową ręką wybijał obrońca. Arbiter bez zastanowienia uznał gola dla Kamionki. Trzy minuty później losy spotkania mógł rozstrzygnąć P. Żukowski. Niemal z połowy wyszedł sam na sam, jednak pogubił się tuż przed polem karnym. Jeszcze blisko szczęścia był A. Żuchowski, ale spudłował z pięciu metrów. W 83. min goście wykonywali rzut wolny. Pierwszy strzał trafił w mur ustawiony przez gospodarzy, a dobitka okazała się tak fantastyczna, że zatrzepotała w siatce. Przed końcowym gwizdkiem jeszcze D. Spica lobował wychodzącego bramkarza, a futbolówka jak zaczarowana nie wpadła do siatki.
- Przespaliśmy początek meczu. Straciliśmy głupio bramkę. Potem musieliśmy gonić wynik. Udało się wyjść na prowadzenie. Pomimo straty gola w końcówce i tak powinniśmy wygrać. Wypracowaliśmy sobie tyle doskonałych sytuacji, że powinniśmy jedną jeszcze z nich wykorzystać. Niestety, jak się nie ma skuteczności, to się przegrywa albo remisuje - mówił po meczu nieco załamany trener Kamionki K. Radzio.
******************************
Coraz lepiej poczynają sobie piłkarze Gromu w rundzie wiosennej. Najpierw pokonali na własnym boisku lidera z Nowego, a w niedzielę w dobrych nastrojach udali się do Dąbrowy Chełmińskiej i byli blisko kolejnych punktów. Niestety, dwa błędy w końcówce sprawiły, że nie udało się zdobyć ani jednego.
Grom - Wisła Nowe 2:0 (0:0)
Bramki: I. Gramenz, A. Grochowski.
Grom: J. Kamiński, W. Janicki, P. Mucha, P. Drobiński, P. Piotrowski, R. Rodak (A. Lizik), S. Pacek, K. Łodziński, K. Frankowski (M. Kwasigroch), I. Gramenz, A. Grochowski (M. Baumgart).
W pierwszej połowie lepiej na boisku prezentowała się drużyna z Nowego. Goście zdołali przeprowadzić kilka groźnych akcji, jednak zawsze na posterunku był J. Kamiński, broniąc strzały rywali. Gospodarze tylko raz groźnie zaatakowali bramkę przeciwników.
W drugiej odsłonie zdecydowanie lepiej zagrali gospodarze i pierwszego gola strzelił I. Gramenz. Piłkarze Wisły próbowali szybko odpowiedzieć, jednak tego dnia nie byli w stanie skutecznie zagrozić więcborskiej drużynie. W 60. min wychodzącego na czystą pozycję S. Packa faulował obrońca Wisły, za co otrzymał czerwoną kartkę i goście kończyli w osłabieniu. Grę w przewadze zdołała wykorzystać więcborska drużyna. Dogranie W. Janickiego pewnie na gola zamienił A. Grochowski. Wisła próbowała zaatakować jeszcze w kocówce, jednak czyniła to bardzo chaotycznie i niewiele z tego wyszło.
- Nasi rywale dzisiaj piłkarsko byli od nas lepsi. My za to zagraliśmy bardzo ambitnie i wykorzystaliśmy to co mogliśmy. Wygrana z liderem na pewno doda otuchy piłkarzom, a będzie to przydatne w kolejnych spotkaniach - mówił po meczu trener Gromu S. Trzósło.
Dąbrowa Chełmińska - Grom 2:4 (0:1)
Bramki: I. Gramenz 2.
Grom: J. Kamiński, P. Mucha, P. Drobiński, P. Piotrowski, R. Rodak, S. Pacek, K. Łodziński (M. Baumgart), K. Frankowski (M. Kwasigroch), M. Tuński (A. Lizik), I. Gramenz (M. Świnka), A. Grochowski.
Piłkarze Gromu wyjechali do Dąbrowy Chełmińskiej w dobrych nastrojach i od początku spotkania dominowali na murawie. Przewagę udokumentowali po celnym strzale I. Gramenza. W pierwszej odsłonie bliski szczęścia był jeszcze K. Łodziński, którego strzał głową udaną interwencją obronił bramkarz gospodarzy, a w doliczonym czasie gry w poprzeczkę trafił M. Tuński.
Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. Najpierw strzelili gola wyrównującego, a po wznowieniu gry przez gości przejęli piłkę i po szybkiej akcji drugi raz pokonali J. Kamińskiego. Więcborska drużyna zdołała doprowadzić do remisu po kolejnym trafieniu I. Gramenza. W końcówce niestety dwa błędy gości z Więcborka sprawiły, że punkty pozostały u gospodarzy. Najpierw w piłkę nie trafił J. Kamiński. Futbolówkę przejął zawodnik z Dąbrowy i bez większych kłopotów umieścił ją w pustej bramce. W ostatnich minutach w zupełnie niegroźnej sytuacji P. Drobiński zagrywał piłkę głową do bramkarza. Wybiegający do piłki J. Kamiński poślizgnął się, co skrzętnie wykorzystał napastnik gospodarzy, kolejny raz pakując ją w pustej bramce.
- Spotkanie to było bezsprzecznie do wygrania. W pierwszej połowie byliśmy drużyną lepszą i dominowaliśmy na boisku. W drugiej połowie nieco się wyrównało, jednak pomimo tego powinniśmy zdobyć przynajmniej punkt. Niestety, dwa błędy w końcówce sprawiły, że przegraliśmy to spotkanie. Gramy jednak dalej. Nasza gra wygląda coraz lepiej, a i chłopacy czują się coraz mocniejsi. Z optymizmem czekamy na kolejne mecze - mówił po meczu trener S. Trzósło.
Pozostałe wyniki:
20. kolejka
Czarni Nakło - Zryw Wielki Lubień 3:2, Victoria Koronowo - BKS Bydgoszcz 1:0, KS Łochowo - Dąbrowa Chełmińska 5:3, Tor Laskowice - Tucholanka Tuchola 5:0, Gwiazda Bydgoszcz - Sparta Przysiersk przeł.
21. kolejka
Tor Laskowice - Czarni Nakło 3:3, Tucholanka Tuchola - KS Łochowo 1:3, Wisła Nowe - Victoria Koronowo 0:1, BKS Bydgoszcz - Gwiazda Bydgoszcz 2:3, Sparta Przysiersk - Myśliwiec Gostycyn 3:3.