Czyżby Waldemar Kuszewski?
Gorączkowe ostatnie dni toczącej się kampanii, odsłaniają prawdziwe oblicze rywala Waldemara Kuszewskiego - Pawła Toczki. W różnych miejscach gminy pojawiają się informacje, jakoby po zwycięstwie Kuszewski pogoni z magistratu ludzi wciśniętych tam przez aktualnego burmistrza. Urojone widmo zagrożenia pojawiło się także wokół szkoły w Jastrzębcu. Złowieszcze wici rozpuścili po wsi ludzie, którym porażka Toczki burzy sens istnienia. Tymczasem Waldemar Kuszewski zdecydowanie odcina się od likwidacji szkoły, ponieważ nie zależy to od widzimisię burmistrza. Mówi o tym w krótkim wywiadzie publikowanym równolegle.
Osiem lat temu doszło do analogicznego zwarcia pomiędzy Andrzejem Marachem a Pawłem Toczką. Wówczas ekipa związana z Marachem też stosowała chwyty poniżej pasa. Pisał o tym Paweł Toczko, któremu bezinteresownie udostępniliśmy nasze łamy. A pisała m.in. tak: „Wytwarzanie przez złych ludzi wokół mnie atmosfery strachu
i zagrożenia jest na rękę moim przeciwnikom. Podczas ostatniego tygodnia źli ludzie rozpuszczali absurdalne plotki na mój temat... ,,Warto by dzisiaj zapytać Toczkę: W czyich szeregach obecnie grasują „źli ludzie”? Czy nie zostali przypadkiem rozpuszczeni w Jastrzębcu, Zakrzewku, Pęperzynie i w Więcborku? Toczko kończył swoją odezwę tak: „Życie uczy nas, że nic nie zdarza się dwa razy. Dlatego zachęcam Mieszkańców naszej gminy do głosowania na mnie, do głosowania na zmiany”. Otóż, niestety, zdarzyło się dwa razy. Zatem aktualnym mottem powinna być mądra parafraza słów sprzed ośmiu laty: Nic nie zdarza się trzy razy. I to by było w jego przypadku zgodne z prawdą.
Także osiem lat temu rozsiewano plotki o „czarnej liście zwolnień” nakreślonej przez Toczkę. Bronił się mówiąc, że to nieprawda. Tymczasem jego kompan od opisywanego przez nas Porozumienia tak zachęcał do siebie w materiale wyborczym, który ukazał się na naszych łamach 9 listopada 2006 roku: „Podejmę bezwzględne działania w kierunku usprawnienia wszystkich urzędów podległych burmistrzowi, doprowadzę do odsunięcia z piastowanych stanowisk niekompetentnych urzędników...” Sprecyzowanie padło w rzeczonym Porozumieniu. Dzisiaj wiemy, którzy i ilu było „niekompetentnych” i co się z nimi stało.
Obecnie, ponad wszelką wątpliwość wiadomo, że Waldemar Kuszewski nie spisał z nikim nieodpowiedzialnego porozumienia. Zresztą jest wręcz nieprawdopodobne, by kiedykolwiek i ktokolwiek „wyczyn” sprzed ośmiu zdołał powtórzyć. Wiemy też, że na agresję Kuszewski odpowiada wyciszeniem i merytoryczną dyskusją ze środowiskami odwiedzanymi przez jego rywala. Spokój charakteryzuje ludzi kompetentnych, sprawnych intelektualnie, ufnym swoim przekonaniom. To bardzo ważne cechy w rywalizacji o fotel burmistrza Więcborka.
We wtorek Toczko z radnymi Stanisławem Piłką i Janem Antczakiem zjawili się późnym wieczorem w Jastrzębcu. – Przyjechaliśmy ze wsi do wsi – mówili, jakby to było skomplikowane logistycznie przedsięwzięcie na dodatek nadwątlający organizm wysiłek intelektualny. Tego samego wieczoru Kuszewski pojawił się w Lubczy na zaproszenie tamtejszej pani sołtys. Przepytany został oczywiście na okoliczność krążących i tam „urzędasowych” plotek o pogromie, do jakiego ma rzekomo dojść po triumfie Kuszewskiego, co bardzo poważnie zakłada ekipa Toczki. Jego nowym hasłem drażniącym przechodniów jest ,,skuteczność”. Ludzie pytają: – W czym rzecz? W skutecznym mnożeniu długów.