Dmuchany banan wrócił do Sępólna
Dokładnie rok temu banan został skradziony z plaży miejskiej w Sępólnie. Jego brak zauważył jeden z ratowników, który rano przyszedł do pracy. Początkowo sądzono, że to chuligański wybryk i banan został wciągnięty w trzciny. Ratownicy opłynęli całe jezioro ale go nie znaleźli. Sprawę zgłoszono policji. Mimo zakrojonych na szeroką skalę poszukiwań nie udało się go odnaleźć. Skradziony banan dokładnie po upływie roku od kradzieży wyrósł na jednej z posesji w Lubczy. Śledztwo jest owiane tajemnicą. – Mogę tylko powiedzieć, że mienie odzyskano. Prowadzimy czynności w tej sprawie – mówi Małgorzata Warsińska, rzecznik prasowy komendanta powiatowego policji w Sępólnie. – W ubiegły wtorek na plaży pojawili się policjanci i poprosili, żebym udał się z nimi na miejsce znalezienia banana. Leżał przy żywopłocie na posesji w Lubczy. Od razu rozpoznałem, że to nasz. Przywieźliśmy go do Sępólna, napompowaliśmy i wrzuciliśmy do jeziora – dodaje Mariusz Pinczewski. – Nie mam pojęcia, w jaki sposób trafił do Lubczy – mówi ratownik. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że ktoś skradzione mienie rozpoznał. Banan był widywany na jednym z tamtejszych jezior. Dmuchana zabawka wróciła do Sępólna po rocznej nieobecności w rocznicę kradzieży.